27.12.2007

Wystawa płaska

  • na czarno: wystawy, które zwykle dostaję: wysoka dobra i płaska do du..
  • na czerwono: zasięg (trochę zaniżony), z którego ścinam
  • na zielono: wymarzona wystawa płaska

17.12.2007

rymowanki Gorzkiemu na pocieszenie

Na pocieszenie Gorzkiemu publikuję 2 rymowanki :D

  • W pewną niedzielę wieczorową porą,
  • Przystanął Gorzki pod długa zasłoną.
  • Przystanął, popatrzył i tak się zamyślił,
  • Chciałbym, ażeby mi wynik się przyśnił.
  • Kiedy tak dumał, w myślach pogrążony,
  • Wyleciała piłka zza owej zasłony.
  • Przerażony Maciek nie wiedział co robić,
  • Z tego zaskoczenia zapomniał ją odbić.
  • Zaraz wyszło na jaw, że piłka pechowo,
  • Została przebita po gwizdku fachowo.
  • Nim się Gorzki spostrzegł punkt już się dopisał
  • Przeciwnikom zaś z radości zapłonęły lica.
  • Gdy tak zapłonęły to niesieni żarem,
  • Zdobyli zagrywką jeszcze punktów parę.
  • Nie wina to Macieja każdy wszak to powie,
  • Po prostu dumanie nie wychodzi na zdrowie :D
i drugi:
  • Czasem tak bywa dziwnym przypadkiem,
  • Że choć nie jesteś własnym pradziadkiem,
  • To w czasie meczu coś Ci się zadzieje
  • I przez to odbiór dziwnie się zachwieje.
  • Tak się dziś stało pechowym zrządzeniem,
  • Że Gorzki chwilowo został kim? Jeleniem ;)
  • Ale niech czytelnik sobie tu nie marzy,
  • Że to co się stało znowu się przydarzy,
  • Ponieważ Gorzki to walczak nie lada,
  • Za każdym razem zatem więcej wkłada
  • Trudu i wysiłku ażeby koniecznie
  • W następnym meczu przyjmować bezpiecznie.
  • Co tu wiele gadać, za cztery tygodnie,
  • Naszym rywalom pospadają spodnie,
  • Nie mam tu na myśli z eterem numeru,
  • Lecz spadną im one niczym ptak ze steru.
  • W panice i lęku będą uciekali,
  • Skacząc wprost przez siebie, nikt się nie ocali.
  • Gorzki nad tym wszystkim ochoczo zaczuwa,
  • Jak Polska szeroka, wysoka i długa.
  • Nigdy więcej przeto się już nie wydarzy,
  • Żeby go serwem strzelono dwa razy.
  • Bo kto spróbuje tej badziewnej sztuki,
  • Tego rozdziobią jastrzębie i kruki :D:D:D
Gorzki! NIE DOŁUJ!!!

16.12.2007

2-3 z Wkrótce.

a co ja mam napisać... ustrzelili nas zagrywką a potem było coraz gorzej.
Krótko oceny:
Piter: Fakt że większość piłek miał trudnych. Ale nawet kiedy dostawał coś lepszego, zbyt często rzucał Czajnikowi w niewłaściwą linię (na siatkę gdy Czajnik był w drugiej lini, za plecy gdy był w pierwszej) i za wolno biegał do piłek - najpierw patrzył gdzie poleci a potem biegł. Piter musi więcej biegać skoro FSM poskąpił mu wzrostu. 4-
Czajnik: wykorzystywany głównie jako ściągacz bloku, bywały dni gdy grał lepiej, chociaż trzeba przyznać, że świetnie znalazł jelenia w czwartym secie, ale niestety od Czajnika wymagamy więcej. 4
Rafał: to nie był udany dzień Rafała. Nie najlepiej (choć nie tragicznie) w odbiorze, nie trafiała go piłka w obronie, za często psuł ataki. Trochę go usprawiedliwiają problemy zdrowotne, niemniej jednak 3+ Szyba: Ciężkie miał dziś życie i starał się jak mógł. Szkoda że najśliczniejszy pad wykonał by wyjąć półmetrowy aut ;P . 3+
Paweł: Nieźle, ale szkoda że dopiero w trzecim i czwartym secie zagrał dobrze zagrywką - wcześniej za mało mocnych, za dużo zepsutych. W bloku ok, choć zawsze mogłoby być lepiej. 4+
Wilq: trochę za bardzo snuł się po boisku, za późno skakał do bloku, zbyt często na wystawę reagował "nie spodziewałem się". 3
Gorzki: co ja mam powiedzieć... następnym razem jak będę tak grał, niech ktoś mi sprzeda plaskacza jak tylko zepsuję 2 odbiory z rzędu. Po to mam być na boisku, by odbierać co moje i jeszcze ulżyć odbierającym, nie po to, by odbierający wyręczali mnie. w skali od 2 do 5 ocena -5.
Nie za to, że zagrałem słabo, tylko za to, że zamiast zagrać lepiej kiedy to było potrzebne, zacząłem grać gorzej, niepewnie, bez wiary i bez powera.

9.12.2007

Wreszcie gładko, czyli Szerszenie bez żądeł

Nie wiem jak kończyły się poszczególne sety, ale dominacja Eteru dzisiaj była niewątpliwa. Jedynie początek trzeciego seta przyniósł przestój 7-12, ale Eter wyszedł z niego na 16-14 a potem 20-15.
Gra się tak jak przeciwnik pozwala a Szerszenie nie postawiły dziś trudnych warunków, tym łatwiej było nam wiec błyszczeć dzisiaj.
Dlatego oceny będą surowsze niż zazwyczaj. Chyba.
Wini: Spokojna zagrywka, jedna przecudna obrona i świetnie rzucane piłki przechodzące tuż nad siatką. Szkoda tylko, że rzucił podwójna krótką gdy do piłki szedł sam Paweł i trochę nie dociągał piłek na skrzydła. Za to świetnie rzucał przesunięte do Jastrzębia. Niby zawsze skakał podwójny blok (na krótką!) ale nigdy nawet nie dotknęli piłki. 4+
Czajnik: Znowu wybrali go graczem meczu. Prawdę mówiąc grając na libero nie bardzo się orientuję jak kto atakuje w naszej drużynie - jeśli coś mnie interesuje to bardziej blok ;P - i być może dlatego bardziej w pamięci utkwiły mi ataki innych osób, ale trzeba przyznać, że poza trafieniem skośnej antenki był chyba bezbłędny. Wkurwił mnie strasznie przed meczem i w trakcie, ale trzeba przyznać, że równocześnie skutecznie mnie tym zmotywował do ambitnej gry. Ale niech tak więcej nie robi ;P. 5
Rafał: Przeciwnicy nie mogli się tym razem przebić przez nasz blok więc i nie było za wielu okazji by podbijać dziwne piłki. nie bardzo wiem jak go dziś ocenić, grał bez błędów, ale i nie miał okazji zachwycić. 4
Lolek: nie bardzo "czuł się" z Winim, trochę mu nawpadało za kołnierz i trzeba było zagęszczać pole gry wokół niego. Niemniej starał się jak mógł i nie stanowił przeszkody na boisku. 3+ za grę i 5+ za to, że zawiadomiony na 2 godziny przed meczem przełożył wszystko i przyszedł.
Jastrząb: troszkę zagrywek popsuł, ale miał też długie serie udanych i świetnie walił z przesuniętej krótkiej - zawsze tak samo i zawsze skutecznie. 5-
Paweł: po jednym z moich lobowatych przyjęć Wini rozegrał piłkę z nad siatki, blok skoczył do niego a Paweł grzmotnął w trzeci metr. To naprawdę robiło wrażenie. Do tego parę ładnych bloków i niewiele niedostawionych. Musi się jeszcze zgrać z Winim, ale naprawdę fajnie to dziś wyglądało. 5
Gorzki: na takiej mobilizacji powinienem dotrwać do końca, ale w trzecim secie przyjęcie było w cały świat. Poza tym to przeciwnicy grali dość przewidywalnie i grało mi się całkiem fajnie. Przynajmniej wiem co jeszcze poprawić. 4+
Nie grali:
Piter: Miło, że przyszedł, ale mógłby nas podtrzymywać na duchu a nie poszedł sobie oglądać jak Szpony Orła przegrywają z Jokerem (hehe). Zanim się oswoilismy z brakiem wsparcia ze strony trenera przegrywaliśmy 7-12. 4 Daria: Zawsze miałem kłopoty w pierwszym secie bo byłem niedogrzany. Dziś wystarczyły 3 minuty z Darią i już miałem dość - i wyjątkowo dobrze zacząłem. Ale w trzecim secie też sobie od nas poszła, za co minus. 5-
Szyba: Jeśli gramy o 18, to wiadomość o 15:27 "Nie będzie mnie" to kiepskie usprawiedliwienie. 2
Tomek chory, Wilq w domu i to koniec listy.

2.12.2007

Grali jak zwykle, przegrali jak zawsze, czyli o meczu z BVT

Nie wiem co właściwie o tym meczu napisać. Graliśmy z jedną z najmocniejszych ekip w lidze, która wystąpiła w najsłabszym jak na razie składzie. Przegraliśmy wyraźnie, ale wrażenie po meczu nie pozostaje złe - można by było być zadowolonym z gry, a równocześnie przegraliśmy czego przegrać nie powinniśmy. A już jak opisać skład w tym meczu.... to ja nie wiem.

Pierwszy set zaczął się od kompromitującego 2-13. Wyciągnęliśmy to na jakieś 17 czy 18 do 25, ale niewiele dobrego można o tym secie powiedzieć. Siedziało przede wszystkim przyjęcie. Skład w tym momencie: Wini, Paweł, Rafał, Piter, Wilq, Jastrząb i Gorzki (formuła jak od tej pory już zawsze: rozegranie, atak, przyjmujący, środkowi i libero)

Drugi set to totalne poplątanie. Czajnik wszedł na środek, za Jastrzębia, który na przyjęciu zmienił Pitera, który poszedł na rozegranie,a biedny Wini usiadł na ławie. Za wiele to nie przyniosło i kolejnego seta przegraliśmy, też całkiem wysoko.

Trzeci set pokazał, jak ważny jest w ekipie Czajnik (po raz który to już...). Przeszedł na atak, Jastrząb wrócił na środek, a Paweł poszedł na przyjęcie. Eksperyment się udał, wygraliśmy wyraźnie tego seta, a Paweł wbrew swym obawom popełnił może jeden błąd w przyjęciu.

Zwycięskiego składu się nie zmienia... Niestety czwarty set nie ułożył się po naszej myśli i w zaciętej końcówce polegliśmy do 23. Szkoda, bo Eter tie-breaków nie przegrywa, a było naprawdę blisko.

Oceny:
Wini: największy pechowiec spotkania. W pierwszym secie nie daliśmy mu się wykazać, w kolejnych nie dostał szansy. Bez oceny.

Piter: chyba powinien się zdecydować gdzie właściwie chce grać. Ma przerażające tendencje do ustawiania się w odbiorze i w obronie możliwie blisko środka boiska. W rozegraniu poprawnie, choć w żaden sposób nie udowodnił, że zagrał lepiej niż zagrałby Wini. Świetnie biega za piłkę, gorzej gdy piłka jest na siatce. Zagrywka dziś wybitnie mu nie leżała, a jako kapitan strasznie namieszał w składzie. 4-.

Czajnik: Może i został graczem meczu, ale to przez jego marudzenie dwa pierwsze sety graliśmy bez niego na ataku. Gdy już znalazł się na ataku, zrobił spokojnie co jego. 4.

Rafał: Pewny punkt w przyjęciu i obronie, w ataku potrafi genialnie trafić trudne piłki jak i posłać dobrze rzuconą gałę w siatkę lub antenkę. Bezbłędny w zagrywce. 4+

Paweł: mimo zapewnień Pitera, w ataku to on nie jest Czajnikiem - jest ciut bardziej wybredny w kwestii piłek do niego kierowanych. Na przyjęciu poradził sobie bardzo dobrze, świetnie grał na zagrywce, zbyt często dostawał okropne piłki, ale to nie jego w końcu wina. 4+

Wilq: niemal rewelacja meczu. Serie zagrywek, bardzo dużo punktowych bloków. A równocześnie zbyt wiele niedociągniętych bloków (ćwiczyć, ćwiczyć) i zbyt często obijany delikatnym plasikiem, który trafiłby prosto w Rafała, gdyby nie odbił sie od Wilqa. Niemniej i tak 5-

Jastrząb: szybciej pod siatką, wyżej skakać, przekładać rączki. To trzeba poprawić. Zagrywka zawsze może być lepsza, a atak z krótkiej świetny. 4+.

Gorzki: baba w drużynie. potrafi wyjąć piłkę, z którą wszyscy się już pogodzili i odebrać piłkę w ścianę za sobą. Typowo babskie przestoje. Parę fajnych interwencji, parę baboli. Jak zwykle tragiczny pierwszy set. Za poszczególne sety 2+, 5-, 5-, 4, czyli średnio 4.


Ostatecznie mamy kolejny problem co z tą drużyną zrobić. Jest nas za dużo, ale nie możemy sobie pozwolić na odchudzenie składu, bo za mało w nim idiotów, którzy przyjdą zawsze (no i wypadki losowe).
Co ja o tym myślę?
Pewniacy
1. Czajnik gra na ataku. Bez wątpliwości. W razie wyższej konieczności zastąpi go Paweł, ewentualnie Jastrząb.
2. Gorzki na libero. Nie dlatego, że jest dobry, ale dlatego, że innych chętnych nie widać. Alternatywy (w przypadku choroby lub kontuzji): Rafał, Daria, Piter.
3. Rafał, o ile się nie roztyje ;P, gra na przyjęciu.
I to cała lista pewniaków.
4. Jastrząb na środku. Owszem, w razie potrzeby zagra na przyjęciu czy nawet ataku, ale jednak jego domyślna pozycją chyba zostanie środek. Jakieś zmiany mógłby przynieść powrót Wygosa i pozostawienie Pawła na środku, ale na to się nie zanosi. Ewentualnie pomór wśród przyjmujących.
Multipozycyjni:
1. Piter - rozegranie lub przyjęcie. Ale, sugestia, jednego dnia tylko jedna pozycja. Na rozegraniu jeden z dwóch kandydatów, na przyjęciu jeden czterech (powiedzmy).
2. Paweł - środek czy przyjęcie? Czym szybciej się zdecydujemy tym lepiej. Niezależnie od wyboru pewniak w składzie.
O miejsce w składzie bić się bedą:
środek: Wilq i Tomek. Wilq jest w tej chwili minimalnie z przodu. Pozycja Jastrzębia nie jest niezagrożona.
rozegranie: Wini i Piter. Ciężko tu cokolwiek powiedzieć. Piter szybciej biega za piłkami i chyba gra bardziej urozmaicona piłkę. Wini lepiej blokuje i świetnie gra z wysoko piłką na siatkę. Nie wiem kto rzuca lepsze piłki (jednoznaczna opinia Czajnika w moim przekonaniu się nie liczy, gdyż ostatni raz grał z Winim gdzieś w kwietniu bądź maju, a od tej ;ory mnóstwo się zmieniło).
przyjęcie: Paweł, Piter, Szyba. W tej kolejności. Przy czym dwaj pierwsi mogą wylądować na alternatywnej pozycji.
Eeeeeeeeeeeeeeech

25.11.2007

Turnieje, czyli jak przekonująco dać ciała

Może powinniśmy w lidze przełożyć nasze mecze na soboty zamiast grać w niedzielę? Bo w dwóch turniejach w sobotę jako tako nam poszło, a w niedzielę graliśmy do niczego.

Najpierw zeszły tydzień, sobota: zaskakująca porażka z Chwytaj Karpia po beznadziejnej grze Kołtuna, walka w jednym secie i druzgocząca porażka w drugim z BVT, spokojne wygrane z gimnazjalistami i fartowny awans po tym jak punkty straciło Chwytaj Karpia. I co w niedzielę? Roztrwoniliśmy przewagę 20-13 i 24-20 w półfinale. W meczu o trzecie miejsce odrobiliśmy stratę 4-12 na początku by przegrać beznadziejnie dwa kolejne sety. Jedyne pocieszenie - wygraliśmy piłkę i skarpetki.

W tym tygodniu jeszcze gorzej. Nierozgrzani zagraliśmy tragicznie ale szczęśliwie z Black Herring (jakieś liceum). Potem wykorzystaliśmy nierozgrzanie i brak zgrania Marcinów i wygraliśmy małymi punktami (system gry na tych turniejach był doprawdy zadziwiający). Na koniec formalność, mecz z LS Warszawa na tyle zabawny, że gdy Daria grała na libero, nominalny libero Gorzki wszedł w końcówce na zagrywkę i dokończył ostatnie 3 punkty.

I po co? No po to, by po żałosnej, bezsensownej grze przerąbali z Cienkimi Bolkami (to znaczy oni się nazwali Bad Boys ale wszyscy wiemy o kogo chodzi). Na domiar złego moja piłka się zawieruszyła i zamiast oglądać mecz szukałem piłki (piter przeznaczył mi rolę rozgrzewania ławki, znaczy sie rozgrywającego drugiego). Dziewczyny pokazały klasę dostając w decydującym secie w dupę 15:7 i mogliśmy się już spakować i iść do domu.
Nie będę nikogo oceniał, bo nie widziałem meczu, ale skład w tym meczu był taki:
Wini (rozegranie), Wilq i Jastrząb (środek), Rafał i Piter (przyjęcie), Paweł (atak) i Daria (libero).
Ponieważ Ponieważ Czajnik nie akceptuje wulgaryzmów na blogu, nie bedę więcej komentował naszych wystepów.

12.11.2007

Eter czyli rozdający punkty

Druga kolejka BRS nie przyniosła wielu niespodzianek. ADS Wolta i Atlas Copco Sękocin kontynuują zwycięską pasję, Brofani pokonali Mira-Paco w absolutnie nieistotnym meczu, Wkrótce kolejny raz przegrali - tym razem z BVT a Eter.... Cóż, Eter jak to Eter oddał rycersko jeden punkt przeciwnikom.
Set pierwszy toczył się przy niewielkiej przewadze przeciwników do stanu 17:19 kiedy przyspieszyliśmy i skopaliśmy im tyłki. Set drugi wyglądał jak pierwszy, tylko przyspieszenie było skuteczniejsze. W secie trzecim uaktywnił się Gorzki, prezentując przeciwnikom na dzień dobry przewagę 3:0. Przewaga rosła, osiągając chwilami 6 punktów i tradycyjny trzeci set padł łupem przeciwników. W secie czwartym objęliśmy prowadzenie i wszystko wskazywało na to, że powrócimy do tradycyjnych pewnych zwycięstw 3:1. Przynajmniej do stanu 20:17, kiedy z 5 kolejnych zagrywek (a krzyczał kapitan "Panowie, stacjonarną gramy") po drugiej stronę siatki w okolicach pola przeciwników znalazł się tylko balonik w wykonaniu Rafała. A reszta... popsuła.
Wściec się można. Podrażniony Eter zniszczył przeciwnika w piątym secie 15:8, ale jeden punkt został po stronie przeciwnika.
Pocieszająca jest sytuacja w tabeli. Po pierwszej kolejce zajmowaliśmy piąte miejsce, tracąc jeden punkt do znajdującej się przed nami czwórki. W drugiej kolejce zagraliśmy z czwartą drużyną i wyprzedziliśmy ją w tabeli. W trzeciej kolejce zagramy z BVT, którzy znajdują się o jedno miejsce przed nami i oczywiście celem naszym jest zamiana miejscami. Tyle, że tym razem, nie ma miejsca na tie-break w naszych planach.
Najzabawniejszym elementem był chyba jednak sparing z bandą SGHów gdzie pozamienialiśmy się rolami. Czajnik z Szybą grali na środku, ja na rozegraniu, Paweł z Rafałem na skrzydle, Marcin na libero a Jastrząb w ataku. Rozkosz...
Dobra, czas na ukochane przez wszystkich podsumowanie postawy wszystkich zawodników:
  • Piter: lepiej niż tydzień temu, szczególnie w rozgrywaniu piłek nad siatką. Zaczęło też coś wychodzić z Tomkiem. 4+, w tym plusik trochę na zachętę.
  • Czajnik: został graczem meczu, więc 5- nie zdziwi. Minus za zepsutą zagrywkę w końcówce czwartego meczu, ale poza tym był ucieleśnionym koszmarem naszych przeciwników. [sokro już został MVP, to teraz należy go pojechać za te serwy ze skutecznością 22%.. 5--, czyli 4]
  • Paweł: kiedy wyskakiwał do piłki, od strony przeciwników słychać było parę razy "o Boże, to znowu on". 4+
  • Tomek: nie byłoby źle, gdyby nie parę głupich wpadek. 2 razy przekroczona linia przy zagrywce, aut w najważniejszej piłce w meczu, parę razy kiedy nie powinien przyjął zagrywkę (a raczej jej nie przyjął) no i zdarzyła mu się widowiskowa obrona po której przeturlał się do przeciwników. 4-
  • Rafał: zaprezentował parę ciekawych i, co nietypowe, inteligentnych zagrań. Jednak wciąż czekam na więcej. 4 [jedyni niepsujący serwów zasługuje na wyróżnienie!! 4++ czyli 5]
  • Jastrząb: nasz najbardziej uniwersalny zawodnik wytrzymał presję debiutanta w naszej ekipie. Zagrał nieźle, chwilami wyśmienicie, choć zaliczył też serię kilku błędów w ataku, zepsutej zagrywki i błędu w przyjęciu. Niemniej debiut pozytywny i nie planujemy sie tego zawodnika pozbywać. 4
  • Szyba: 5+ za najlepsze zmienianie punktów w historii. Chory Szyba przyjechał z założeniem, że będzie siedział o ile nie będzie musiał wejść i takiego poświęcenia nam potrzeba. Dziękujemy.
  • Gorzki: tym razem myślę że 4 będzie dobrze zasłużona oceną. Wprawdzie nurkowanie w kotarze się nie udało, ale w porównaniu z meczem z Kropkiem wzrost ilości udanych obron o prawie 300% to dobry prognostyk. Musi popracować nad koncentracją.
  • Wilq i Wini uprzedzili o nieobecności, ok.
  • Lolek: nie uprzedzenie o nieobecności to skandal zasługujący na ocenę 0. To zawodnicy maja się zgłosić i potwierdzić swoją obecność (a nieobecność tym bardziej) a nie ja mam wydzwaniać po wszystkich czy raczy szanowny kolega przyjść.

29.10.2007

Nowa edycja, nowe wyzwania

Nowa, trzecia już edycja nie zaczęła się dla nas najlepiej.
Najpierw pozwoliliśmy nieznanej bliżej drużynie Bartex zająć należne nam miejsce w pierwszej lidze, a dziś łaskawie oddaliśmy jeden punkt drużynie Kropek, wygrywając dopiero w tie-breaku.
Chociaż to i tak można uznać za rozsądną cenę zmiany systemu gry w trakcie rozgrywek i bez treningów.
Nowa edycja rozgrywana jest na Białołęce co ma 2 zasadnicze wady: strasznie paskudny dojazd i bardzo źle oświetlona hala. Ten drugi element przysparza najwięcej kłopotów tym, którzy przyjmują piłkę - już, już się wydaje, że usiądzie ona dokładnie na rękach a tu surprise i piłka jest o metr bliżej...
Nowa edycja wiąże się z nowym podziałem ról w drużynie. Opaskę kapitana przejął Piter, w moich skromnych rękach zostawiając tylko obowiązki tzw. "kierownika drużyny". Na poszczególnych pozycjach grać natomiast będą (kolejność zdaniem Gorzkiego, kursywą nowe nabytki):
  • rozegranie: Piter, Wini
  • atak: Czajnik
  • blok: Paweł, Tomek, Jastrząb, Wilq
  • przyjęcie: Rafał, Lolek, Szyba
  • libero: Gorzki
dodatkowo pojawić się mogą:
  • rozegranie: Dziuba
  • blok: Wygos
  • przyjęcie: Rupens
  • libero: Marcin.
Oczywiście jak zawsze jesteśmy bardzo wszechstronną ekipą, stąd możliwe są pewne rotacje w sytuacjach awaryjnych:
  • Gorzki na rozegranie
  • Piter na przyjęcie lub libero
  • Jastrząb na przyjęcie lub atak
  • Wilq na przyjęcie.
To tyle ogólników.
A co do samego spotkania z Kropkiem, to pełna huśtawka. Albo wysoko przegrywaliśmy, albo wysoko wygrywaliśmy choć więcej w tym chyba było naszej nieprzewidywalności niż starań naszych przeciwników. Po kolei o wszystkich:
  • Piter: rozgrywał nieźle, ale widać, że nie ze wszystkimi zgrał się w równym stopniu oraz, że od niedawna jest etatowym rozgrywającym, więc nad niektórymi elementami (zwłaszcza wystawa z nad siatki i te kilkanaście centymetrów różniących dobre ustawienie od błędu) musi popracować. 4
  • Czajnik: W drugiej połowie meczu niszczył przeciwnika z każdej piłki, ale w początkowej fazie gry zdarzały mu się błędy - tym bardziej bolesne, że nie przyzwyczaił nas do psucia takich piłek. 4+
  • Paweł: co dostał to kończył, dołożył parę bloków i uratował kilka sytuacyjnych piłek w obronie. Najlepszy transfer jak na razie w tym sezonie. 5-
  • Wilq: jeszcze nie dostawia bloku jak powinien, jeszcze nie zgrał się z Piterem w ataku. Jest nad czym pracować. 3
  • Tomek: Wejście smoka. Choć nie atakował skutecznie (nie takie miał zadanie), to zdążył chyba w czwartym i piątym secie wyjść na czoło klasyfikacji blokujących. Jeśli zacznie trafiać z krótkiej i jeszcze trochę poprawi blok i zagrywkę, będzie mocnym punktem składu. 4+
  • Rafał: nieźle. Najlepiej z całej drużyny w obronie, dobrze w przyjęciu, pociągnął trochę grę w trudnych momentach, choć przyzwyczaił mnie do ciut wyższej dyspozycji. Może bez spływu będzie grał lepiej. 4
  • Szyba: Piter nie umie w pełni wykorzystać jego możliwości (jeszcze), no i jemu najbardziej przeszkadza niewielka przestrzeń miedzy linią a ścianą. Musi więcej uwagi zwracać na linię przy zagrywce, potrenować z Piterem i poprawić odbiór - miewał serie niepewnych przyjęć. 4-
  • Gorzki: Taaa. Nie wiem co o sobie napisać. Libero ma to do siebie, że nie ma kiedy się zrehabilitować za błędy, a do tego piłki go raczej omijają. Muszę wykorzenić głupie odruchy z dawnych czasów a to wymaga czasu na boisku niestety. No i więcej pewności siebie w odbiorze. Z piłek do obronienia, mimo ciągłego podłażenia do siatki, podbiłem więcej niż wpuściłem (o jedną), ale to wciąż o wiele za mało. bez oceny, bo nie umiem porównać mojej dyspozycji do pozostałych. [Z czajnikowego punktu widzenia ocena 4 za przyjęcie i 3+ za obrone (+ za waleczność ;-P)]
  • Wini: przyjechał, wpuścili go na 30 sekund i wrócił do domu. Za poświęcenie "na wszelki wypadek" 5- [A za piątkowy sparing 0, z wagą dążącą do nieskończoności. Informowanie o nieobecności jest mile widziane jak najwcześniej. Natomiast brak jakiejkolwiek wiadomości, nawet w ostatniej chwili, jest poniżej krytyki. Umawiam się na sparing z ludźmi, którzy mają poważne treningi, a tu składu nagle nie mam. Na szczęście dwóch środkowych można zastąpić jednym, który się trochę zasapie ;-) Gdyby nie to, sparingpartnerzy mogliby stracić ochotę do umawiania się z nami. Także średnia ocen 0!]
  • Jastrząb i Lolek: nie zawsze można przyjść. Ale informowanie o tym w sobotę lub niedzielę, to ciut za późno. 2.

8.10.2007

Ursynowska Liga Czwórek - nowy sezon!

Nowy sezon rozpoczniemy już w środę 10.10 o 20:00.
Linki:
Zagramy w składzie:
  • Dziuba
  • Piter
  • Piotrek B
  • Czajnik
Jako że planujemy mocny start, nie zabraknie nam graczy rezerwowych:
  • Gorzki
  • Lolek
  • Rafał
Do zobaczenia!

2.10.2007

Ursynowska Liga Czwórek - finał E 2.10

Zwycięstwo przy pomocy mega składu, jeszcze docierającego się, ale z wielkim potencjałem!

30.09.2007

Blef Pro

Blef - zasady gry w jedynej sensownej wersji.

  1. Gramy od 9-tek, czyli 24 kartami.

  2. Rozdaje osoba, która właśnie przegrała rozdanie.

  3. W grze może uczestniczyć od 2 do 4 osób:
    1. 2 graczy: po 5 kart.
    2. 3 graczy: po 4 karty.
    3. 4 graczy: po 3 karty.

  4. Punktacja
    1. Gracz wygrywający (czyli sprawdzający lub sprawdzany) otrzymuje 1 punkt, przegrywający otrzymuje 0 punktów, pozostali po 0,5 punktu.
    2. 1 set grany jesd do czasu aż 1 z graczy uzyska 6 lub więcej punktów. O zwycięstwie w secie decydują kolejno:
      1. Kto ma więcej punktów.
      2. Kto ostatnio był wygrywającym (zdobył cały 1 punkt).
    3. Po każdym secie następuje zmiana miejsc, tak aby w miarę możliwości gracze siedzieli we wszystkich możliwych kombinacjach.

  5. Porządek układów jest pokerowy z rozszerzeniem (relacja < jest przechodnia; układ mniejszy można zawsze zastąpić układem większym o dowolnych - również niższych - wartościach):
    1. para (2) < strit (5 kart) < dwie pary (2,2) < trójka (3) < full (3,2) < dwie trójki (3,3) < kolor (5 kart) < kareta (4) < kareta z trójką (4,3) < poker < dwie karety (4,4)
    2. Porządek układów tego samego typu: jak w pokerze, np. układ 2 K i 2 D można przewyższyć układem 2 A i 2 9, gdyż ważniejsza para (2 K) sostaje przewyższona, więc mniej ważna może zostać obniżona.

26.06.2007

Teorie Pitera o życiu

Żeby nie było, że jedynym posiadającym swoje teorie jest Krzysiek, postanowiłem opublikować tu kilka swoich najciekawszych przemyśleń w podkategoriach:

1. General Purpose
  • Należy być dobrym człowiekiem bo jest to optymalne w sensie Pareto
  • Dobrze mieć kilku dobrych kumpli żeby mieć z kim wyjść na browarek
  • Mów mniej niż chcesz powiedzieć - unikniesz powiedzenia tego czego powiedzieć nie chcesz a jeszcze o tym nie wiesz
  • Uśmiechaj się częściej niż chcesz - może uśmiechniesz się do osoby do której chcesz się uśmiechnąć a jeszcze o tym nie wiesz
2. O siatkówce
  • Siatkówka to fajny sport
  • Zwycięska drużyna wychodzi na boisko zwycięska, pokonana wchodzi na boisko i zastanawia się jak wygrać
  • Nie można wygrać, kiedy ma się dziewczynę w drużynie, ostatecznie jest to bardzo utrudnione (def. dziewczyny patrz "Teorie Czai")
  • Wygrywanie jest przyjemne i nie szkodzi nikomu zatem należy wygrywać
3. O chłopakach
  • Chłopaki dzielą się na 3 kategorie:
    a) chłopaków chłopaków b) chłopako-dziewczyny c) dziewczyno-chłopaków
  • Kolejność jest taka: a>=b>c
  • Chłopak chłopak myśli nad tym co usłyszy zanim się z tym zgodzi, używa głowy częściej niż innych części ciała, robi to co głowa mówi, nie wymięka
  • Chłopako-dziewczyna myśli, w konfrontacji z problemem nie jest pewien czy sobie z nim poradzi
  • Dziewczyno chłopak mówi za dużo, jest twardzielem na pokaz, przedkłada słowa kobiety nad słowa faceta
4. O dziewczynach
  • Bycie dziewczyną nie przeszkadza w byciu facetem
  • Dziewczyny mają przewagę nad facetami z punktu c) i istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że są bardziej do rzeczy niż faceci z punktu b)
  • W większości nie nadają się do grania w siatkę :P (wyjątki są wszystkim czytelnikom znane)
5. O sobie
  • przyporządkowałem się do kategorii b...
to be continued...

22.06.2007

Teorie Czaji w siatkówce

Przyszedł czas, aby spisać starożytne już teorie Czaji w siatkówce. W zasadzie można by z nich zrobić twierdzenia - jak chińskie twierdzenie o dzielnikach - dowodu nie ma, ale to nikomu nie przeszkadza uzależniać bezpieczeństwo swoich pieniędzy od tego twierdzenia.
  1. Jeżeli: dziewczyna odbiera "palcami" i nie masz nic sensownego do roboty,
    to: stań za nią, bo często się tam przydasz.
  2. Liczy się skutek
  3. Nad tym białym
Na razie tyle..

16.06.2007

Jest medal na Szczęśliwicach

Stało się, stało się - to, co miało się stać, Półfinał przegraliśmy, no'sz *** mać!

Ale 2:1 po dzielnej walce, nie licząc seta, o którym już nikt nie pamięta.
Historia krótka. Eliminacje przeszliśmy przy pomocy losowania. Runda 1 przegrana ze zwycięzcami - tak samo jak i półfinał. Pozostałe mecze pewnie wygrane dzięki spokojnej i rozsądnej grze.
Wierni kibice - czajnikowi rodzice przyjechali na rolkach i obejrzeli 2 mecze, wierniejsza kibicka Kama towarzyszyła i wspierała drużynę do samego końca.
I tak mimo braku ognia z prawego, duet Piter & Czajnik brązowe medale ma w kieszeni.

9.06.2007

Czai i Pitera zwycięztwa nie lada ;D

No i się stało. To na co wszyscy czekali w końcu doszło do skutku. Plażowa drużyna Czai i Pitera (alfabetycznie :P) wystartowała po raz pierwszy.
Warunki nie były idealne, Czaja grał lewą ręką a Piter... a Piter grał prawą :D No! To właśnie w takim składzie zabraliśmy się do młócenia :) Rezultaty? Pierwszy mecz wszystko idzie super...do stanu 18:14 dla nas. Potem seria głupio straconych punktów i jest równo a nawet 19:18 dla przeciwników, Piter spanikował w ostatniej piłce i klops. Ale, cóż znaczy jedna porażka dla dzielnych zawodników? Ano właśnie :D Zatem w drugim meczu nie daliśmy przeciwnikom nawet pomarzyć o zwyciężaniu wygrywając łatwo do 14. Los okazał się dla nas łaskawy w 3 meczu i pozwolił nam zrehabilitować się przed publicznością za pierwszy mecz i zagrać ponownie z naszymi z owego meczu przeciwnikami. Tym razem zdecydowana postawa umożliwiła zwycięstwo do 12 :) W czwartym (i zarazem ostatnim) meczu trafiliśmy na plażówkowiczów. "Duży i Mały" bardzo ładnie grali w polu co stało się przyczyną straty paru punktów. Ostatecznie przegraliśmy do 15, ale wynik nie przedstawia dobrze dość wyrównanej walki która się w tym secie toczyła.
Gwoli podsumowania należy pochwalić Krzysia za świetną grę lewą ręką (duuuuży respect) i życzyć sobie szczęścia na następnym turnieju (albo lepiej życzyć przeciwnikom żeby omijali nas szerokim łukiem, bo ogień z prawego skrzydła przysmoli im czupryny jak podejdą zbyt blisko ;))

7.06.2007

Bloody Baron de Coubertin

Mamy nauczkę na przyszłość - Fair Play Fair Playem, ale punkty niech zostają po naszej stronie. Zamiast tego wiedzeni wrodzoną uczciwością poprzyznawaliśmy się do błędów i "zwróciliśmy" przeciwnikom 3 punkty. Efekt? Mimo dwóch piłek setowych zawiedliśmy w końcówce pierwszego seta i zamiast gładko wygrać 2:0 (w pierwszym secie do 21) przegraliśmy 2:1.
Tym bardziej boli, że w kolejnych setach sędzia dał popis stronniczości... No może nie popis ale zdarzyło mu się widzieć coś czego nie było, nie zobaczyć czegoś co było, takie tam.
* [No już zostaw tego sędziego, nam też przydzielił parę punktów niezasłużonych]
Wniosek z tego sezonu [przełomowe odkrycie ;p] - umiesz liczyć, licz na siebie, a na pewno nie oczekuj, że ktokolwiek doceni grę Fair. Trzeba ćwiczyć nieprzyznawanie się, zasłanianie przeciwnikom zagrywającego, wszystko, co przeszkodzi przeciwnikowi a sędziowie tego nie gwiżdżą. No good deed remains unpunished.
Z drugiej strony, jak jeszcze raz nas koledzy wystawią i zostawią nas samych w pięciu, w tym 2 rozgrywających i jeden, który musi rozgrywać z konieczności, to... No właśnie, muszę coś wymyślić na taką okazję.
Z drugiej strony [a raczej z trzeciej] wreszcie miałem okazję poatakować w meczu o punkty. Skuteczność w ataku taka sobie, ale nie zrypałem żadnej piłki, co było moim podstawowym celem. Oczywiście zdarzyło się parę typowo Gorzkich farfocli po taśmie, ale punkt to punkt. [ano! liczy się skutek]
Za to rozgrywanie... Cóż, występujący 3 raz w życiu na tej pozycji Czaja i nawet Dziuba po miesięcznej przerwie robili to lepiej ode mnie.
[Rozgrywający muszą być twardzielami. Teraz już wiem jak to jest: nrewówka, ważne piłki i nie możesz sobie przywalić jakiejś ściny, tylko cały czas dokładnie i delikatnie... A mogłem so fuckin' więcej KIWAĆ ;-)]
W sumie to było na luzie i zabawnie i gdyby nie sędzia pewnie wspominalibyśmy ten mecz znacznie lepiej...
* [w nawiasach to mój komentarz]. Czajnik.

Ile znaczy dobry Czajnik - analiza tabeli w WRS

Taktyka wygrywania 3:1 jest miła i zabawna ale ma jedną wadę - nie da się liczyć na dobry stosunek setów. Niemniej wygrane 3:1 wystarczają w zupełności do tego by cieszyć się ze zwycięstwa - o ile uniknie się wpadek.
Wpadliśmy w tym sezonie 3 razy, w tym 3 razy gdy Czajnik nie mógł grać na swojej pozycji (bądź przyjść). Mam nadzieję, że nauczy to paru rzeczy drużynę - np. tego że stracone 2 sety z grającym w czwórkę Kropkiem i wywalczenie jednego zeta więcej w meczu ze słabym Sobieskim byłoby warte tyle samo co wygranie dodatkowego seta w meczu z KS Nadstal...
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że według mojego rozumienia ligę wygrali Absolwenci - wprawdzie tabela na stronie pokazuje inaczej, ale stosunek setów 16:9 jest lepszy niż 18:11. Mam nadzieję, że tak zakończy się ten sezon i ligę wygra drużyna, która mimo walkowera na dzień dobry i porażki w falstarcie z jednym z konkurentów do zwycięstwa, wygrała dzięki jednemu meczowi na szczycie i konsekwencji w biciu słabszych. Konsekwencji której nam zabrakło...
No nie oszukujmy się, jakoś łatwiej mi zaakceptować jako zwycięzców drużynę z którą wygraliśmy.

3.06.2007

The Impossible Quiz

The Impossible Quiz Jestem teraz na 66.

29.05.2007

InterFoto.eu vs Topaz Sokołów Podlaski

Debiut! Jako że leczę barek, a sławny Wini zachorował, drużyna pilnie potrzebowała rozgrywającego. I tu wkroczyłem. Poza tym, że 2/3 wystaw było w kosmos (co np. Szybie i Rafałowi zdawało się nawet nie przeszkadzać), to co trzecia wystawka była ok (a niektóre nawet podobno "super").
I tym sposobem z mistrzami rozgrzewki wygraliśmy. Niestety tylko 2:1, bo z początku 2 seta coś się zacięło.
Było też trochę zepsutych odbiorów, ale wystarczająco mało.
Gdyby nie sam fakt debiutu, to na największą uwagę oraz bezsprzecznie pochwałę zasłużyli wszyscy atakujący. Ataki nad blokiem (Lolek), Gwoździe w 4 metr (Wygos) oraz ogólnie skuteczne ataki z kiepskich wystaw (Rafał z Szybą).

Dumny Eter vs Kulawy Kropek

Panowie i panie, szanowni czytelnicy ninejszego bloga! Zapraszam wszystkich do wysłuchania pradawnej opowieści dzielnego Wajdeloty, który opowie najstarsze ze wszystkich znanych opowiadań o zmaganiach, które niegdyś rozegrały się były między dwoma zwaśnionymi królestwami: Eterogrodem i Kropkolandem.
Rzecz działa się daleko na wschód od stolicy dzielnych Galów, w krainie prawie tak dzikiej jak niepoznanej. Niezgoda, która niczym podstępna bestia dzieliła dwa, niegdyś w zgodzie żyjące królestwa była już tak dawna, że jeno najstarsi ceprowie pamiętali skąd się wzięła. Aby czytelnikowi przybliżyć scenerię rozegranej walki godzi się najpierw przedstawić rys geograficzny terenów przez oba królestwa zajmowanych. Eterogród, królestwo dzielnych rycerzy i dzielnych rycerzy położony był na pięknym płaskowyżu, skąd rozciągał się widok na położone niżej Królestwa Nadstalownii, Absolwencji, Mira Pakerni, Wkrótcogrodu, Kropkolandu (państwa bezwzględnych najemników i cnych niewiast) i ich wasali. Sąsiedztwo z Eterogrodem od dawien dawna uważane było za przekleństwo, gdyż raz na dekadę dzielny ten lud posyłał swoich najmężniejszych wojów pod wodzą Gorzkoetera na śmiertelny bój przeciwko jednemu z sąsiednich królestw. Jak do tej pory niezwyciężeni eterogrodzcy wojowie ulegli jeno raz, tłumiąc bunt w jednym z państw wasali. Od tej pory, nie zapuścili się tam więcej, a kraj ten pogrążył się w anarchii, stając w obliczu nieuchronnej zagłady. Niemniej jednak czas biegł nieubłaganie i kiedy nadeszła pełnia roku siódmego najmężniejszy z wojów, wspomniany już Gorzkoeter, zadął w róg aby zwołać dzielnych rycerzy Eterogrodu na bój śmiertelny przeciwko Kropkolandowi.
Zrazu zdawało się, że dzielni wojowie: Wineterus, Szybyterus, Wygoterus, Rafterus, Plackoterus, Piteroterus i niesiony z tyłu na noszach sędziwy Czajoterus pod wodzą nieustraszonego Gorzkoetera nie napotkają silnego oporu tchórzliwych najemników nikczemnego króla Kropkolandu, którzy aby wzbudzić litość w sercach mężnych wojów Eterogrodu zabrali ze sobą na pole bitwy cne białogłowe. Eterogrodczycy w pierwszym swym odruchu wystawiwszy kwiat rycerstwa naprzeciwko zgromadzonym wojskom Kropkolandu zawahali się. "Czyż godzi się nam, bohaterom spod Stalingradu, atakować niewiasty?" - pytali jeden drugiego. Wtedy głos zabrał Gorzkoeter: "Drodzy rycerze" - przemówił - "Czyż nie w słusznej sprawie wytoczyliśmy nasze chabety przeciwko Kropkolandowi? Czyż może nas kto winić, że chcemy zgodnie z klauzulą najwyższego uprzywilejowania podbić ten pyszniący się pośród innych kraj? Że chcemy wymordować mężczyzn a pojmać kobiety? (przy tych słowach, wąs mu się zakręcił, wspomniał bowiem na swój i tak już liczny harem a myśl o jego uzupełnieniach napełniła go nieopisaną błogością). Czyż nie przysługuje nam to najświętsze spośród praw?" "Prawdę mówi" - zawołali zebrani rycerze i bez zbędnych skrupułów jęli się przygotowywać do natarcia. Pierwszy dzień walk upłynął pod dyktando Eterogrodczyków, którzy stosując manewr podwójnego oskrzydlenia pewnie rozstrzygnęli walki na swoją korzyść. Drugiego dnia, gdy o świcie stanęli wszyscy do boju powstał dylemat. Jest nas 7, a mamy jeno 6 koni, kto zatem dzisiaj podzieli los Czajoterusa, który mimo najszczerszych chęci liczył jeno trupy ze wzgórza? Jam Ci to uczynię, wstał Piteroterus, oddając kluczyki do swojego rumaka wielmożnemu Plackoterusowi. Rycerze zatem wyruszyli i walczyli dzielnie dzień cały. O zmroku okazało się, że Plackoterusowi przypadło wystrzelić ze swojego cedrowego łuku aby wyrównać rachunek zabitych. Mimo najszczerszych chęci, trafił on jednak nie Kropkolandczyka a swojego druha czym przeważył szalę zwycięztwa na stronę Kropkolanczyków. Kolejnego dnia, w namiocie pozostał Rafterus aby zmęczonym po bitwie kamratom zaserwować najprawdziwszą andaluzyjską jajecznicę. W czasie kiedy Rafterus polował na strusie jego współbracia walczyli dzielnie z Kropkolandczykami. Mimo najteższych wysiłków Kropkolandczycy uzyskali przewagę liczebną i podstępnie nakłoniwszy serce Wineterusa do zdrady położyli na trzecim dniu pieczęć swojego zwycięztwa. Po powrocie do namiotu Gorzkoeter rozgniewał się srodze. Raz jeszcze jął przemawiać do swych rycerzy, mówiąc o równowadze sił w okolicy i o straszliwych konsekwencjach ewentualnej porażki. "Nic nie pozostanie z waszych haremów, wasze służące zbuntują się przeciwko praniu skarpet a Nadstalownia najedzie wasze pola, tak że głodu zimą zaznacie." Słowa nieustraszonego Gorzkoetera przyniosły oczekiwany skutek, wojska powróciły z furią do walki i mimo twardego oporu kolejne dwa dni naznaczyły pasmem swoich zwycięstw.
Radości po walce nie było końca. Dzielni rycerze rzucili się w objęcia swych bogdanek, czekających na nich na granicy Eterogrodu. Opowieści snute przy antałku wybornego miodu na zawsze wysławiać będą dzień najjaśniejszego ze zwycięstw Eterogrodczyków. Do historii przejdą pojedynki między poszczególnymi wojami toczone w trakcie bitew, zgodnie ze starą rycerską tradycją fair play. Jeno autor tej skromnej relacji nosi żal w sercu. Splamił on bowiem honor rycerza nie przyznając się do otarcia o jego zbroję strzały Eterogrodczyka ostatniego dnia walki. Jednak cytując Marka Twaina: "Zwycięzców się nie sądzi" należy usprawiedliwić waszego skromnego skrybę. Zaiste nikt się o tym czynie nie dowie, a czego oczy nie widzą to serca nie boli.
Taka to była historia sławnego pojedynku między mężnymi Eterogrodczykami a Kropkolandczykami. Jeśli ktoś zechce zadać pytanie o przyczyny tak trudnych przepraw niech spyta giermków. Tylko oni bowiem wiedzą, którzy dzielni rycerze pod osłonę zbroi zakładają spódnicę, a którzy spodnie.

22.05.2007

InterFoto.eu vs Fc Monte

Szybkie 0:2, ale nie bez walki. Wg mnie najtrudniejszy przeciwnik jak dotąd, choć tabela tego nie potwierdza.
Co do naszej gry, to mnie się grało dobrze. Pozostałym nie. Szkoda.
Gorzki: tabela nie potwierdza, bo pierwszy mecz grali w 3 a drugi w 4.
Piter: to żeś się Czaju wysilił... no byś chociaż ze 3 akapity zapełnił :P
Czaja: no to niech będzie uzupełnienie:
  • Wini kiwa znad taśmy na 2 m nad w górę - jakby wystawiał
  • Wini wystawia niemal poniżej taśmy - jakby kiwał (poza wyjątkami, które rzuca pod sam sufit oraz jedną zajebistą wystawą, która to się skończyła takim gwoździem, że od tamtej pory miałem permanentny potrójny blok, co by mi nie przeszkadzało, bo był niski i waliłbym z góry, gdyby nie to, że wystawy ponad ten blok nie wylatywały)
  • wszyscy rozgrywający wystawiają dokładnie w przeciwną stronę (przeciwne skrzydło), niż by chcieli atakujący
  • odbiory plasów w kosmos
  • ... może już starczy ;p

15.05.2007

InterFoto.eu vs Urzędnicy i eksperci

Chyba jeszcze nie było na naszym blogu żadnej relacji z Setball League. Zatem premiera! W sumie nie ma o czym zbytnio pisać, ale że muszę sobie zrobić przerwę w nauce to krótkie sprawozdanie.
Mecz bez historii, szybkie 2:0 dla InterFoto.eu (dla niezorientowanych tak nazwał się Eter in order to mieć sponsora). Z ciekawszych rzeczy, godnych odnotowania to gra Gorzkiego na zagrywce (nie popsuł chyba 8 zagrywek pod rząd :D ), gra Pitera na ataku (nie przebił ani jednej piłki za siatkę) i gra Dziuby na rozegraniu (odległość piłek od siatki +- 4 metry). Poza tym norma :) Ciekawsze były szybkie czwórki po meczu :)
A apropos czwórek to już wszyscy pałają wielką chęcią gry, bo po raz pierwszy Eter występuje w roli faworyta zaszczytnej ligi E! Oby sprostał zadaniu! :)
Czajnik: Wiem już dlaczego Polonez tak się przykleił do grupy E - bo na E jest Eter ;-) Zatem zamieszamy i zmienimy nazwę na przyszły sezon na PlażA, co niezawodnie ulokuje nas w grupie A!
Piter: Oby tylko nie zadziałała litera P i nie ciągnęła nas na samo dno :D

Urzędnicy i Eksperci zdaniem Gorzkiego

Po pierwsze to Eter przemianował się na InterFoto.eu. Z wielkiej litery ;P
Dziuba i Wini zasłużyli na ochrzan za spóźnienie, przez które w pierwszym secie na rozegraniu zagrał Piter i radził sobie nieźle. Może nie zawsze, ale któż jest idealny...
Gorszego przeciwnika już w tym sezonie mieć nie będziemy... i nie wiem czy takiego widzieliśmy od czasów pamiętnego 15:6, 15:0 z jakimiś nieszczęśnikami przy Jana Pawła ;P.
Ciekawa dychotomia występuje między statystykami a filmikami - na filmikach co akcja, to podbity Rafał, a według statystyk 1/5 naszych punktów to po Rafałowych atakach....
A co do czwórek - dobrali się chłopcy-czwórkowcy na biedaków co czwórek nie znają, a jeśli znają to już im się nie chce..... i się cieszą...
Za tydzień mecz trudniejszy, ale nadal jeden z łatwiejszych w lidze. A potem.... zobaczymy.

13.05.2007

ETER - Mira-Paco

Po dość nierównej grze zrewanżowaliśmy się za ubiegłoroczne porażki i udało sie odnieść dość istotne zwycięstwo 3:1 (25:13, 19:25, 25:12, 25:16).
Wszystkim zdarzały się durne przestoje, na szczęście nasi przeciwnicy przebili nas zdecydowanie w tej dziedzinie. Świetny mecz Czajnika i Szyby, tragiczny odbiór serwowanych przez Wilqa piłek poprawna gra na boisku Winiego, Wygosa, Tomka oraz otępiałe snucie się po boisku Gorzkiego wystarczyło tym razem. I tyle pozytywów. O negatywach pisał nie będę.
Warte zauważenia jest jeszcze, iż była to premiera naszych nowych koszulek (wychodzi na to, że na razie są szczęśliwe), i że na tak dobrego sędziego jeszcze nie trafiliśmy... Tymczasem w lidze...
KS Nadstal przegrało z Absolwentami, Kropek w tie-breaku z Wkrótce, a Crown, też w tie-breaku z Drużyną Grającą Nie-Fair (tak, nie lubię ich).
Przeciwnicy na szczęście pomogli nam zatuszować naszą wpadkę i dzięki im za to. Na 2 kolejki przed końcem potrzebujemy jeszcze 4 punktów. Na razie czas się skupić na drużynie Kropek (to chyba beniaminek), a potem będziemy myśleć dalej.
A już jutro BSL w składzie trochę eksperymentalnym i jak się uda - pierwszy raz w składzie zobaczymy Dziubę i Rafała!

24.04.2007

Fotki

Nareszcie długo oczekiwane fotki Dziuby z inauguracji sezonu plażowego!

Jakie narty wybrać?

Na początek są 2 możliwości:
  1. Nie znasz mnie
  2. Znasz mnie
W pierwszym przypadku nie masz żadnego stosunku do moich teorii, natomiast w drugim przypadku znów są 2 możliwości:
  1. Podchodzisz z dystansem do moich teorii
  2. Wierzysz w moje teorie
W pierwszym przypadku czytasz to z ciekawości i byle jak. Natomiast prawdopodobnie tylko w drugim (jedynym sensownym i jedynym słusznym) przypadku zdajesz sobie sprawę ile warte jest to co tu poniżej napisałem.
Piszę jakie narty wg mnie być powinny.
zastosowanie / cecha Slalom Slalom Karwingowy Slalom Gigant "akademicki" Slalom Gigant
promień (+- 4%): 12,5 m 15 m 18 m 21 m
szerokość w środku (+-1mm): 70 mm 72 mm 72 mm 72 mm
długość (+- 3%): 160 cm 170 cm 180 cm 185 cm
Powyższe parametry są niezależne od wagi, a mało zależne od wzrostu i umiejętności. I tu kilka opcji:
  • Jesteś nietypowo niska/niski - odejmij od długości nart 5-10 cm
  • Jeśli nie jeździsz dobrze (a ci co mnie znają wiedzą, że jestem wymagający: dobrze znaczy, że czasowo nie gorzej, niż 7% ode mnie), to odejmij sobie ok 7% od promienia. Poza tym szerokość w środku dla ciebie nie będzie tak istotna, może równie dobrze wynosić 68 mm.
  • Do wagi i tylko do wagi należy dobrać sztywność narty.
Trochę o sztywności: tu z miejsca dementuję teorię, że "twarde narty na twarde warunki, miękkie na miękkie..." -- bzdura! Na miękkich warunkach sztywność narty mało się odczuwa, a na twardych warunkach za sztywne narty po prostu nie trzymają. Znacznie lepiej wybrać narty za miękkie niż za sztywne. "Za miękkość" nart objawia się nieznacznym poczuciem niestabilności na większych prędkościach w skręcie.
Tzw. promień skrętu - tak naprawdę promień krzywizny wcięcia narty - dziś firmy podają zazwyczaj poprawnym, ale 2 lata temu jeszcze bywało różnie (wiem, bo sam obliczam ;-). Zbyt mały powoduje niestabilność i "oscylacje" na większych prędkościach w skręcie. (W skrajności nie wiem czy widzieliście w telewizji, jak nieraz zawodnika śmiesznie rzuca i "łapie" raz wewnętrzna, raz zewnętrzna krawędź.) Zbyt duży promień skutkuje tym, że nie jesteśmy w stanie wykonać wystarczająco ciasnego skrętu bez ześlizgu i musimy w związku z tym wprowadzić nieznaczny ześlizg, wytracając prędkość.
Szerokość w środku: jest bardzo istotne, żeby było szeroko (tzn. minimum 71 mm). Powody są dwa. 1) Zapobiega to "odbutowaniu" (podobnie jak wysoka płyta). 2) Powoduje większy moment prostujący, co powoduje, że pochylamy się bardziej, dzięki czemu kąt skrawania krawędziami jest korzystniejszy. Po polsku: narty lepiej trzymają.
Długość: mało rzutuje na cokolwiek. Jedyne, na co zaobserwowałem, to w warunkach kiepskiej widoczności na dłuższych nartach odczuwamy nadchodzące nierówności wcześniej i jesteśmy w stanie zareagować, ale to jest trudno zauważalne.
Pozostałe 2 parametry, tj. szerokość z przodu i z tyłu narty wynikają z szerokości w środku, długości i promienia, a ich stosunek do siebie nie rzutuje na nic. Podobnie na nic nie rzutuje np. kształt piętki narty, a na ten temat też słyszałem teorie ;-)

18.04.2007

Ursynowska Liga Czwórek - spotkanie 18.IV

Zagraliśmy w squadzie:
  • Czajnik
  • Dziuba
  • Gorzki
  • Lolek
  • Piter
No i nareszcie doczekaliśmy się upragnionego aczkolwiek tylko teoretycznego awansu do grupy C! Na wczorajsze zwycięztwo złożyło się kilka czynników: doskonała atmosfera w drużynie, świetna motywacja wszystkich zawodników no i oczywiście indywidualne umiejętności :D Szczerze mówiąc, nawet patrząc na wczorajsze wydarzenia już przez pryzmat przespanej nocy wciąż nie znajduję elementów do których mógłbym się jakoś bardzo przyczepić. Zaczynając od świetnego przyjęcia (przez 4 pierwsze sety przeciwnicy praktycznie nie dali popisać się w tym elemencie Czajnikowi i odbierali w większości Karol i Piter) przez pomysłowe rozegrania pary Dziuba - Gorzki po wspaniałe wykończenia akcji za sprawą Czajnika i Karola. W zagrywce też udało się conieco napsuć krwi przeciwnikom oraz pojawiło się parę czap :D Praktycznie wszystkie nasze spotkania zaczynały się od prowadzenia przeciwników, potem nasz zespół się rozpędzał, wszystko zaczynało pracować jak należy i odjeżdżaliśmy na parę punktów. Ostatni set, który przegraliśmy do 19 należy zwalić na nieobecność naszych wspaniałych kibicek, które wczoraj zawiodły na całej linii. Pozostaje mieć nadzieję, że nie opuszczą nas podczas finałów w poniedziałek, które niestety po raz drugi gramy w grupie E... Wyrażam też nadzieję, że nasza forma pozostanie do rzeczonego poniedziałku równie wysoka i uda się obronić mistrzostwo grupy E wywalczone w poprzednim semestrze ;)

Ursynowska Liga Czwórek - spotkanie 18.IV

Dodam tylko, że w każdym secie zdobyliśmy po 1 punkt bezpośrednio z mojego odbioru palcami ;-) Z kolei przyczepiłbym się zdecydowanie do swoich licznych zepsutych serwów ;P
Skorygowałem rozliczenie.

16.04.2007

Kaprun - ale było ;-D

Trening narciarski zorganizowany w trybie zwariowanym - wszystko na ostatnią chwilę, utrudnienia ze strony głupoli, przeciwności losu... Ale było warto - mieliśmy trening fantastyczny!
Trasę wynajęliśmy bez problemu. Ustawialiśmy dwa przejazdy dziennie, głównie gigant. Prócz tego, symulację slalomu karwingowego. Symulacja polegała na ustawieniu tyczek pod kątem, aby nie trzeba było ich zbijać. I tak przez pięć calutkich dni.
Pogoda - bajka. Nawet z morałem: trzeba się smarować przeciw słońcu. A ten morał zapamiętamy na długo - spalone pyski ;-) Aż musiałem skonstruować super-maski z szarej taśmy. Wyglądaliśmy w nich jak stado UFO.
A sam trening - genialny, jak zwykle. Zaangażowanie i talent uczestników oraz złośliwe pułapki ustawień doprowadziły do całkiem dużych postępów.
A na dowód:
Kaprun - wiosna 2007

14.04.2007

WRS kolejka 4

Onanizator mnie wykluczył z tego meczu, przekładając go na wcześniej...
A oto jak poszło (Piter):
Kurde, przegraliśmy 3:1 :/ dziewczyny stały na prostych nogach i się patrzyły na piłkę. Wystawy jak zwykle. W obronie totalna klęska.

WRS kolejka 4

Po wyjątkowo słabym i nieładnym meczu Eter przegrał z Sobieski Volley Team, znacząco komplikując sobie drogę do awansu.
Ani brak połowy zawodników pierwszego składu, ani poświąteczna niedyspozycja pozostałych graczy, ani utrata morale spowodowane przez niesportowe zachowanie przeciwników i wrodzoną tępotę sędziego głównego nie stanowią wystarczającego usprawiedliwienia.
Cóż, bywa. Pozostaje nam wyciągnąć wnioski z tego meczu, nie zwracać więcej uwagi na "czynniki obiektywne" i dać z siebie więcej w kolejnych spotkaniach.
Na pocieszenie filmik:

8.04.2007

Analiza sytuacji w WRS

Pisanie analizy sytuacji w tabeli jest oczywiście mało sensowne gdy do rozegrania zostało więcej spotkań niż się odbyło. Co więcej zazwyczaj działa demoralizująco, niemniej jednak spróbuję. Ten kto pisał terminarz w II lidze najwyraźniej celowo układał go pod zespoły Eter i KS Nadstal. Oba zespoły są na razie niepokonane, oba spotkają się dopiero w ostatniej kolejce i jak na razie żaden zespół nie spotkał się obiema tymi drużynami. To w znaczący sposób utrudnia dokonanie jakichkolwiek porównań.

Sytuacja ułożyła się w tabeli na tyle ciekawie, że zarówno Eter jak i KS Nadstal grają teraz od najsłabszych do najsilniejszych ekip.

W 4 kolejce KS Nadstal zagra z ostatnią drużyną w tabeli – spadkowiczem z I ligi Crown, który jedyny set jak na razie wygrał z Eterem. Eter zaś zagra z przedostatnią drużyną w tabeli – Sobieski Volley Team, która jedyny punkt zdobyła właśnie w spotkaniu z KS Nadstal.

W 5 kolejce ciąg dalszy korespondencyjnego pojedynku. KS Nadstal zagra z szóstą ekipą – Absolwentami (3 punkty w meczu z Crown i 1 set urwany Eterowi), Eter zmierzy się z Mira – Paco, co może okazać się rewanżem za 2 porażki w poprzednim sezonie (o tak, niektórzy będą mieli coś do udowodnienia). Mira – Paco jest drugą drużyną, która urwała jak na razie punkty wiceliderowi drugiej ligi.

O ile potknięcia prowadzących drużyn w czwartej i piątej kolejce są mało prawdopodobne, o tyle od szóstej kolejki rozpoczyna się decydująca faza rozgrywek II ligi. Eter zmierzy się z Kropkiem, który jedyną porażkę zanotował w meczu z KS Nadstal i wciąż ma szanse na to by włączyć się do walki o czołowe lokaty. KS Nadstal czeka ciężka przeprawa z chimeryczną drużyną Wkrótce, która potrafi przyjść na mecz w czteroosobowym składzie (i co więcej - wygrać go!). Ta kolejka okaże się kluczowa dla końcowego układu w czołówce tabeli, gdyż w dwóch meczach zmierzą się 4 czołowe drużyny ligi.

Kolejka numer 7 może być grą o pietruszkę, jeśli Eter wygra z Kropkiem, a Wkrótce wygra w tie-breaku z KS Nadstal. Tabela wtedy wyglądałaby tak (zakładając brak niespodzianek w 4 i 5 kolejce.

  • Wkrótce 14
  • KS Nadstal 14
  • Kropek 12
(oczywiście zakładamy, że interesuje nas tylko kto wygra)

Gdyby zaś Eter przegrał z Kropkiem, tabela wyglądałaby zupełnie inaczej:

  • Eter 15
  • Kropek 15
  • Wkrótce 14
  • KS Nadstal 14

Eter zmierzy się na koniec z KS Nadstal, a równie ważnym meczem może okazać się spotkanie Wkrótce i Kropka.

Emocje potrwają zapewne aż do ostatniej kolejki. Wygrane KS Nadstal i Eteru w szóstej kolejce zamienią ostatnią kolejkę w mecze o pierwsze i trzecie miejsce w grupie. Wygrane Kropka i Wkrótce odłożą wszystkie rozstrzygnięcia do ostatniej kolejki.

A co to oznacza dla nas? Trzeba wygrać 3 najbliższe mecze a potem tylko pokonać KS Nadstal ;P Czego sobie i wszystkim życzę.

5.04.2007

Ursynowska Liga Czwórek - spotkanie 5.IV

  • Dziuba
  • Karol
  • Jastrząb
  • Czajnik
W tym składzie zagraliśmy 2 bardzo kiepskie sety, które przegraliśmy 1 punktem. Dziewczyny wpuszczały serwy między siebie, a Dziuba miał wybity palec (i jak na to wystawiał super). Ja natomiast byłem jakiś nieswój, jakbym się podtruł wczorajszym obiadkiem... Nie mogłem się wbić z serwem przez całe spotkanie, a moje odbiory pozostawiały wiele do życzenia.
Pozostałe 2 sety wygraliśmy 9 punktami, a 5 seta nie było, bo 1 drużyna się nie zjawiła. I tym sposobem całość wygraliśmy na małe punkty, ale niestety decyduje liczba zwycięstw, więc zajęliśmy kolejne 3 miejsce w grupie D...
Cóż, okazuje się, że szans na finał D nie mamy... Ale i tak napieramy, napieramy, napieramy, napieramy, napieramy!!!
Przypominam, że link do aktualnego rozliczenia jest w sprawach onanizacyjnych.

1.04.2007

Eter górą

Również i tym - trzecim - razem "Eter" odniósł pozornie pewne, 4-setowe zwycięstwo.
A jakże, my zawsze trzeciego seta przegrywamy ;-) Tyle że tym razem przeciwnik rzeczywiście nam zagroził: w końcówce czwartego seta przegrywaliśmy 23:24 i tylko dzięki solidnej czapie (Wygos), skutecznym (niezepsutym) serwom Winiego oraz wspaniałemu duchowi walki całej drużyny udało się wygrać tego seta i tym samym spotkanie. A kto wie co mogłoby się w tie-breaku wydarzyć, zwłaszcza że właśnie drużyna Wkrótce z Bredziakiem na czele słynie z wygrywania trzech ostatnich z pięciu setów.

27.03.2007

Ursynowska Liga Czwórek - spotkanie 27.III

Dzisiaj pierwszy raz w grupie "D". Zgodnie z regułą "małych kroczków" postanowiliśmy zadomowić się w tej grupie jeszcze na jedno spotkanie, żeby dobrze rozeznać grunt przed szturmem na grupę "C". Ale to nie koniec pierwszych razów :) Dzisiaj po raz pierwszy zawitał w nasze szeregi Karol (Lolek), nasz nowy lewoskrzydłowy. Debiutanckie spotkanie wypadło bardzo dobrze. Co prawda nie wyszliśmy z grupy, ale atmosfera w drużynie i zaangażowanie zawodników pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość.
Pierwsze spotkanie ułożyło się dla nas trochę niekorzystnie. Nowe ustawienie sprawiło, że zaczęliśmy seta dość nieśmiało i taki stan utrzymywał się przez całe spotkanie. Ostateczenie skończyło się na 4 punktowej wygranej przeciwników. Drugi set należał do zażartych, początkową przewagę naszych przeciwników udało się jednak zniwelować głównie dzięki powalającym atakom Czajnika i dobrej współpracy całej drużyny. Końcówka również była emocjonująca i losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnim punkcie. W kolejnych dwóch spotkaniach wdrożyliśmy się już w grę i bez większych problemów rozstrzygnęliśmy je na swoją korzyść odpowiednio z 6 i 8 punktową przewagą. Ostatni set był najbardziej wyrównany. Żadna z drużyn nie zdobyła 3 punktowej przewagi. Dopiero w końcówce seta seria naszych indywidualnych błędów pozwoliła przeciwnikom rozstrzygnąć go na swoją korzyść z wynikiem 25:22.
Nasza dzisiejsza dyspozycja i duch walki obecny przez wszystkie spotkania napawa nadzieją na przyszłe sukcesy. Z przyjemnością muszę stwierdzić, że drużyna staje się coraz bardziej zgrana i widać po nas radość z gry. Jak narazie skoncentrujemy się na treningu (nie tylko na sali :D ) i z niecierpliwością będziemy wyczekiwać kolejnego spotkania.
Czajnik:A po wszystkim Piter stwierdził, że mu się podobało na środku - zatem zapowiada się, że będziemy mieć na tej pozycji stałego gwoździobijcę ;-)

16.03.2007

Początek sezonu 2007 na plaży

Radość wielka objawiła się plażowiczom w dniu dzisiejszym! Dzisiaj 16 marca odbyło się na szczęśliwickiej plaży otwarcie sezonu w Siatkówkę Plażową!!!
Udział wzięli: Czaja, Piter, Dziuba, Karol, Wygos i Piotrek.
Nastroje były podniosłe, jak przystało na premierę :) Udało nam się rozegrać mecze w taki sposób, żeby każdy miał szanse zagrać z każdym. Pogoda nas nie rozpieszczała, słońce raczej chowało się za chmurami a chłodny wiatr dawał znać o sobie, mimo to pewni delikwenci grali bez koszulki :D Nasze pierwsze spotkanie nie stało na wysokim sportowym poziomie, nikomu nie trzeba wyjaśniać jak trudno wejść w grę na piasku po półrocznej ponad przerwie. Mimo to, dookoła boiska przystawali zaciekawieni obserwatorzy, a Dziuba nawet dostał kwiatka od jednej przypadkowo (?) przechodzącej tamtędy niewiasty. Trzeba podkreślić, że jest to absolutnie precedensowy przypadek gry w Plażówkę w połowie marca :) Jeśli tylko pogoda i duch bojowy się utrzymają to sezon zapowiada się owocnie. W planach mamy stworzenie gałęzi naszej drużyny Eter specjalizującej się w Plażówce. Jak narazie mamy Eter w szóstkach, czwórkach (wkrótce) więc dwójki narzucają się same :)
Spotkanie było oczywiście pilnie obstawione przez Papparazzi, a przez nasze różnorakie układy weszliśmy w posiadanie zrobionych zdjęć, które wcześniej czy później się tu pojawią. Teraz tylko czekamy na pogodę, żeby kontynuować spotkania na Plażówce :)
I nareszcie długo oczekiwane fotki od Dziuby!
Plaża

15.03.2007

Kociaki Kamy

Kamie urodziły się 3 kociaki...
Kociaki Kamy 2007

1.03.2007

MPSzW i AZS Winter Cup 2007

W tym roku na najważniejszych narciarskich zawodach akademickich występ naszej sekcji był jak zwykle udany. Niezwykle udany natomiast okazał się występ mój własny.
Mistrzostwa Polski Szkół Wyższych... O ile eliminacje poszły mi gładko, to w finałach napotkałem komplikacje..
Pierwszy przejazd Giganta jechałem delikatnie i spokojnie jak panienka i niemało się zdziwiłem, gdy się okazało, iż ukończyłem go na nie byle jakim miejscu 10. Niby zmobilizowany, ruszyłem w drugim przejeździe znów jak wyżej wymieniona panienka. Ale na moje szczęście na 4 tyczce były kamienie. Odruchowo - jak zwykle - je ominąłem kosztem cennych setnych sekundy i wtedy właśnie dotarło do mnie, że... OGIEŃ! No i dalej już pojechałem jak człowiek.
Do startu w slalomie podchodziłem całkiem niezadowolony z wyniku eliminacji, który mnie zmuszał do startu jako siódmy. A konkretnie niezadowolony z tego, że przede mną po ciapie przejedzie tylko 6 zawodników, nie odgarną miękkiego śniegu na bok i ja - jak zwykle w takich warunkach - będę się w tej ciapie zakopywał, zamiast jechać.. Tak też było, a że dołożyłem jeszcze parę niewymuszonych błędów od siebie, skończyłem pierwszy przejazd na 15 miejscu. Żeby !@#$ chociaż na 16! Ale nie, musiało to być 15. Dlaczego mi nie pasuje? A no dlatego, że w drugim przejeździe startuje odwrócona 15. Nie 16, nie 30, tylko właśnie 15. Więc jak łatwo się zorientować, w drugim przejeździe startowałem pierwszy. Grr, ciapa, miękko, zakopię się.. Wkurzyłem się i pojechałem dobrze. Tzn. to, co umiem najlepiej. Rzadko mi się to udaje, ale tym razem się udało. No i skończyłem w slalomie na 11 miejscu.
W między czasie były jeszcze Akademickie Mistrzostwa Warszawy połączone z kolejną eliminacją Winter Cup'u. Po dobrym losowaniu wygrałem Gigant oraz pierwszy przejazd slalomu i prawie wygrałem też drugi.. Cóż, prawie robi wielką różnicę: na 7 tyczek przed metą myślałem, że już mam całość za sobą i prawie mnie wyrzuciło z trasy. Zaliczyłem hamowanie, ale slalom ukończyłem - na 3 miejscu.
I wreszcie przyszedł czas na finał AZS Winter Cup. Ze względu na kiepskie warunki wysoko-temperaturowe oraz brak czasu, onanizatorzy zaplanowali po 1 przejeździe Giganta i Slalomu. Gigant znów wygrałem i wtedy dotarło do mnie, że za najlepszy wynik w sumie czasów G+S są do wygrania narty. Zatem się troszkę spaliłem i lekko dałem d..y na slalomie. Na metę dojechałem jako pierwszy i stamtąd obserwowałem kolejnych zawodników. Rojkowi podwinęła się noga - uff. Chomik - wyprzedził mnie w slalomie, ale w sumie czasów pozostał o 10 setnych za mną - podwójne uff. I W tym momencie utworzyła się całkiem ciekawa sytuacja: Jeśli nikt nie wyprzedzi Chomika w slalomie, to on wygra generalkę, a ja finał (narty). W przeciwnym razie generalkę wygram ja, ale jak ktoś wyprzedzi Chomika, to prawdopodobnie też mnie (10 setnych różnicy), co oznacza, że wygra moje narty ;-). I pojechał Andrzej Olczak. I wstrzelił się idealnie: wygrał slalom z Chomikiem o 1 czy 2 setne, ale przegrał finał ze mną. I tym sposobem wygrałem zarówno finał, jak i generalkę - trudno o większego farta.
Mistrzostwa Polski Szkół Wyższych i AZS Winter Cup Zakopane 2007
No i wyniki:

1.01.2007

Ursynowska Liga Czwórek - sprawy onanizacyjne

Poszukujemy sponsora.. Proszę o ewentualną informację w komentarzu do tego posta.

Eter

Mam zaszczyt dołączyć do drużyny Eter, grupy sympatycznych siatkarzy, których umiejętności przewyższa jedynie ich duch walki.
Poszukujemy sponsora.. Proszę o ewentualną informację w komentarzu do tego posta.
A oto nasz fantastyczny skład:
Rozgrywający:
  • 12 Maciej Dziuba
  • 5 Winicjusz Szyszka
  • 7 Maciej T. Gorzkowski
Środkowi:
  • 11 Tomasz Witaszczyk
  • 4 Piotr Wygocki
  • 18 Piotr Rusiecki
Przyjmujący:
  • 6 Marcin Szybiński
  • 2 Rafał Gryko
  • 16 Mateusz Sadowski
  • 9 Piotr Wilczyński
  • 8 Paweł Podkościelny
  • 13 Piotr Majewski
Atakujący:
  • 17 Jacek Niemczyk
  • 1 Krzysztof Czaiński