9.03.2008

Motylem byłem ale utyłem.. czyli jak wygrywając 2:0 przegraliśmy 3:2

Zaczęło się od problemów z pozbieraniem składu.. :> Czajnik połamany, Gorzki w raju, Tomek świętował Dzień Kobiet (zachowanie godne naśladowania ;) ) szkoda tylko, że poinformował o tym o 13:30 (tego radzę nie powielać) a co do Rafała i Pawła nie mam pojęcia. (Piter: Rafał na kajakach, Paweł w Puławach pomaga utrzymać sie 3 lidze w lidze :D) W końcu udało się nazbierać: (ku zaskoczeniu całego zespołu) WILQ !!!, Piter, Lolek, Wini, Karolina (koleżanka Pitera), Krzysiek (kolega Pitera) oraz ja – Daria. Szybkie narady w szatni i plan był taki: szybkie 3:0 i do domku :>
Weszliśmy na hale i rozpoczęło się intensywne rozgrzewanie szkoda tylko, że na 7 osób mieliśmy 2 piłki. Na szczęście Marcin (jak się później okazało nasz sędzia) poratował nas jedną piłką. Trochę klepania piłek i poszliśmy na siatkę. Nawet nieźle to wszystko wyglądało z naszej strony, z kolei ze strony przeciwników różnie to było. Później kilka zagrywek i nie da się ukryć, że wszyscy pozytywnie nastawieni weszli na boisko. A nasze robaczki (jak to nazywa nas Gorzki) rozstawiły się na boisku następująco:
Zaczęło się od grania prostej piłki i przynosiło to pożądane efekty. Gra opierała się na 3 prostych założeniach:
  1. Przyjąć
  2. Rozegrać
  3. Przywalić
  • w przypadku większości piłek zadanie Pitera i Lolka
  • w przypadku gdy Piter i Lolek nie mogą: Wilq lub Krzyskiek
W pierwszym secie wyglądało wszystko ładnie. No może prócz zagrywki Wilqa która miała problemy, żeby zahaczyć o taśmę. Co prawda nie odbiegaliśmy zbyt mocno z punktami, ale jednak to my byliśmy górą i na naszą korzyść zakończył się set. Drugi set niewiele różnił się od pierwszego. Znów proste zasady i wszystko szło ok, no może prócz zgrania Krzyśka z Winim, ale przeciwnicy pomagali nam popełniając błędy. Ten set również zakończył się naszym zwycięstwem. I pewnie nikt by nie przewidział tego co stało się poźniej.

Pozytywnie nastawieni i zmobilizowani wcześniejszymi dwoma wygranymi setami weszliśmy na boisko. W drużynie przeciwników nastąpiła zmiana i nasze lewe skrzydło zaczął pilnować facet gabarytów Winiego lecz objętościowo to ten facet był Winim x 2.. i od razu zaczęły się problemy.. Złapał nas parę razy w bloku i już nie było tak kolorowo. Wtedy pojawiły się też problemy z dogadywaniem się na boisku i wpadło kilka piłek z zagrywki. Próbowaliśmy gonić ale na niewiele się to zdało. My podejrzanie traciliśmy skuteczność w ataku za to przeciwnicy się poprawili w tym elemencie. A wyglądało to mniej więcej tak: ja bronie i piłka o mało rąk mi nie urywa...piłka leci do Winiego...rozgrywa do Pitera... i... bolało... ale walczyliśmy dalej.

Stwierdziliśmy wspólnie, że przeciwnicy zauważyli, że głównie w ataku rządzi Piter i Lolek i mocno naszych zawodników pilnowali... Pomysł zagrania piłki do Karoliny okazał się być bardzo dobrą decyzją i pokazała dziewczyna facetom jak należy obijać blok ;) Goniliśmy powoli.. ale jak tu gonić jeśli najpierw Karolina, później Wini i również Lolek i Wilq nie chcieli być gorsi i posłali piłki w kosmos. Set zakończył się sromotną porażką. Pomyśleliśmy no cóż... wypadek przy pracy... Nie było 3:0 to będzie 3:1... Lolek i Piter dostali wskazówki, żeby nie „walić na pałę” tylko trochę się rozglądać po boisku i ewentualnie piłkę gdzieś palcami wrzucić... oczywiście :> bez odzewu ze strony zawodników i w tym secie szła za. Lolek z Piterem zagrali tak jakby się prześcigali kto lepszą dostanie...(Piter: Ja chciałem zauważyć, że punktowe w meczu dostałem tylko 2. Było troche nieskończonych, wyblokowanych ataków i troche takich, które wyasekurowaliśmy, ale za to chyba mała przesada :P) Walczyliśmy dalej...

Wtedy Wini postanowił zagrać do Wilqa. a ten... o mało nie zabił mężczyzn stojących w wejściu do hali (dla bardziej obrazowego wytłumaczenia: urywając im głowy).. najweselszy w tej sytuacji był fakt, że w pierwszym momencie sędzia (Marcin) pokazał punkt dla nas, co bardzo oburzyło naszych przeciwników, ale Marcin szybko zmienił decyzję przyznając punkt przeciwnej drużynie. Następna piłka to poprawka do Wilqa ale tym razem zrehabilitował się uderzając piłkę prawidłowo. Bardzo ambitnie.. ale dwa młotki to mało na rozpędzającą się drużynę przeciwników. Nasi panowie opadali z sił i wszystko zaczęło coraz gorzej wyglądać.. I stało się.. kolejny set w plecy.. Z chęcią wygranej weszliśmy na boisko w secie piątym. I wszystko nieźle się układało do stanu 5:5.. wtedy to szczęście zaczęło sprzyjać przeciwnikom i doprowadzili do 8:5 dla nich. Zmiana stron.. Gonimy powoli i już ładny wynik 8:8. Zapowiadało się, że zawalczymy w tym secie... Wtedy to jednak przeciwnikom zaczęło sprzyjać szczęście i wygrywali 12:9. Dobre zagrywki Karoliny pozwoliły doprowadzić do stanu 12:12. Następne piłki należały jednak do przeciwników i pełni złości z niewykorzystanej szansy udaliśmy się do szatni. Tam wszyscy stwierdziliśmy, że zabrakło jednego przyzwoicie uderzającego mężczyzny więcej.

Oceny:

Piter: Grał bardzo ambitnie i przez pierwsze dwa sety na bardzo dużej skuteczności. W secie trzecim i kolejnych zeszło z Niego powietrze, ale mimo to mobilizował wszystkich do walki i sam starał się jak najwięcej zdziałać. Kary godne jest natomiast uderzanie w pół siatki sytuacyjnych piłek które wcześniej zostały wybronione przez resztę drużyny. Minus również za to, że pomimo tego, że 28,57% drużyny stanowiły dziewczyny wciąż krzyczał „gramy chłopaki/panowie” i to w dodatku w Dzień Kobiet. (Piter: Oj, nie bądźmy już tacy drobiazgowi :P Skoro nie chcecie zaakceptować tłumaczenia, że grałyście jak faceci to będzie w takim razie takie, że Wy grałyście, chłopaki nie grali, wiec zwracałem sie tylko do nich :D To jak Daria, teraz już 4- ;> :D) ocena: 3+
Lolek: Podobnie jak Piter pierwsze dwa sety na wysokiej skuteczności. W trzecim i kolejnych setach zabrakło już sił. Nie da się ukryć, że jak na jego warunki po drugiej stronie miał całkiem niezłe blokowisko, ale nie dał się przekonać, że nie tylko gwoździami można punkty zdobywać i czasem wystarczy pomyśleć i kiwnąć. Ocena: 3
Karolina: Jak na pierwszy mecz w tej drużynie bardzo pozytywnie. 100% skuteczność (1/1 atak;) ) i do tego całkiem niezła zagrywka która przynosiła punkty. Robiła dokładnie to co było jej zadaniem na boisku (markowała środek bloku ;) )Ocena: 4
Krzysiek: Chyba jednak więcej się po koledze spodziewaliśmy. Mogło to być również spowodowane tym, że nie byli kompletnie zgrany z Winim.. a tekst „Czajnik by to skończył” raczej nie działał na Niego mobilizująco. Poprawnie w zagrywce ale prawdę mówiąc nic poza tym. Ocena: 3-
Wini: Pierwszy set kiepsko w rozegraniu za to młotki skutecznie atakowały. Kolejne sety lepiej, ale młotki zaprzestały atakować skutecznie. Zagrywka poprawna, bez rewelacji. Nawet wykonał jeden rzut do piłki... i o mało nie musieliśmy zmieniać boiska z powodu utraty klepek w parkiecie. Kilka razy pokazał się w bloku. Grał bardzo prostą piłkę, ale mała ilość osób w ataku to powodowała. Ocena początkowa: 3; końcowa: 4-
Wilq: Po prostu był. Piłek za wiele nie dostał (może to i lepiej dla kibiców, przynajmniej nie ucierpieli). W bloku ładnie pilnował. W zagrywce przez dwa pierwsze tragedia, a później poprawa. Ocena: 3
Pisanie na temat mojej gry pozostawiam Winiemu :)
Daria (libero) : no cóż, za wiele się nie nagrała (o co marudziła całą drogę powrotną), ale jak już grała to chyba robiła to czego od niej oczekiwałem. Może poza tym, że czasami dogrywała mi piłkę jakbym miał 150cm wzrostu ;) oceny nie wystawie bo ciężko ją dopasować do jej ocen, których nie pozwoliła mi przeczytać, pewnie bojąc się mojej zemsty.

Wnioski:

  1. Potrzebujemy więcej armat.
  2. Potrzebujemy jeszcze więcej armat.
  3. Trzeba się oduczyć walić na pałę.
  4. Granie przez cały mecz jednym skrzydłem nie popłaca.
  5. Powinni panowie zrozumieć, że grają też Panie. (Piter: To jakaś feministyczna propaganda :P Poza tym ten punkt mamy juz omówiony :P uważam go za niepotrzebny tutaj :D)
Dziękuję za uwagę... i do kolejnego ;) Autor(ka:P): Daria prawie Szyszka