Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BRS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BRS. Pokaż wszystkie posty

20.05.2008

Przegraliśmy pietruszkę

Tradycyjnie nasi środkowi pozawodzili i na meczu ze środkowych był tylko Wygos. Jednak skoro stawka spotkania nie była duża, więc zastosowaliśmy najzabawniejszy możliwy wariant i w ten sposób pierwszy raz w tym sezonie zagrałem na środku.
Bawiłem się świetnie, pamięć krótkotrwałą uszkodziłem sobie na popijawie po meczu, a od samego meczu parę dni minęło, więc większość szczegółów mi umknęła, dlatego nie będę się rozpisywał o przebiegu meczu. Wygraliśmy pierwszego seta, schrzaniliśmy początek drugiego (z 1-7 ciężko się goni), przegraliśmy trzeciego, wygraliśmy czwartego po świetnej końcówce, kiedy przegrywaliśmy 19-21 i marzyłem tylko o tym, żeby nikt nie zagrał w moją stronę. Jakim cudem nie zrobiłem w końcówce żadnego błędu nie wiem, piłka odbijała się we właściwą stronę widocznie. Przy 23-23 Czajnik poszedł na zagrywkę i przeleciało mi przez głowę, że ta zagrywka zdecyduje o wszystkim. Czajnik trafił asa, a w następnej piłce zatrzymałem atak na prawym skrzydle i powtórkę na lewym (choć powtórka była już w taśmę).
Wyglądało na to, że nasza taktyka na tie-break działa. Piter zmienił Wygosa w drugiej linii, weszła mu zagrywka i strony zmienialiśmy prowadząc 8-3. Wystarczyło dowieźć przewagę do końca i wszystko wskazywało na to, że się uda. było już 13-9 kiedy na zagrywkę wszedł niejaki QBA i urządził rzeź niewiniątek. Lolek 2 razy wpuścił piłkę w pole a kolejną przebił na drugą stronę, Wygos zamiast skończyć przechodzącą lub zostawić ją Czajnikowi, podbił ją możliwie daleko od Winiego, a jedyne dobre przyjęcie skończyło się widowiskowym atakiem Wygosa w siatkę. Czajnik dostał bloka, a Szyba zdjął mi piłkę z rąk i nie dałem rady jej podbić, więc przy meczowej ja zdjąłem piłkę z rąk Szybie i wygranego tie-breaka przegraliśmy...
Pocieszająca w naszej grze była bardzo duża ilość podbitych piłek w obronie, zmartwić za to musiało kiepskie przyjęcie - z pewnością zbyt kiepskie jak na potrzeby Winiego.
Oceny (dziś w duchu po reformie oświaty ocena opisowa):
  • Wini - poprawnie jak na rekonwalescenta. Szybkość mu się nie poprawiła, nie zawsze był dokładny, ale i tak zagrał lepiej niż jego nieudolny zastępca w dwóch ostatnich meczach. W tie-breaku nie przyznał się do bloku przy bardzo ważnej piłce - skutecznie.
  • Czajnik - świetnie. 3/4 piłek kierowane było do Czajnika, a to, ile asów Czajnik zdobędzie w serii przesądzało o zwycięstwie lub przegranej. On sam ma do siebie pewne pretensje za nieudany skrót, czapę i coś tam jeszcze, ale to nie zmienia faktu, ze gdybyśmy wygrali tie-breaka, to on byłby bezsprzecznie graczem meczu.
  • Szyba - chyba dobrze. Trudno mi powiedzieć, bo nie do mnie trafiały piłki po przyjęciu a ataki i tak szły do Czajnika, więc trudno mi podać odpowiednie przykłady. W pamięci utkwił mi jedynie śliczny atak z mojej wystawy i 2 obrony piłek, które powinienem wziąć a mnie tam nie było.
  • Lolek - nierówno. Przez cały mecz narzekał, że nie dostaje piłek i, jak to zwykle on, brylował w zabawnych choć nie trafionych usprawiedliwieniach. Wytłumaczeniem czemu nie odebrał dwóch asów było, że nie chciał, by Wini biegał... Przez cztery sety miał za mało okazji, by się wykazać, a w piątym został wybrany na jelenia i potulnie się z tej roli wywiązał.
  • Piter - całkiem dobrze - wzmocnił 2 razy przyjęcie (nie tak bardzo jak byśmy chcieli ale zawsze), zawalczył na zagrywce, parę razy zagrał ładnie w obronie.
  • Wygos - tak sobie. Coś tam robił na siatce, coś skończył, przyjmował nieźle. Ale 2 (de facto) zepsutych w końcówce piłek mu nie mogę darować.
  • Gorzki - trudno powiedzieć. Z jednej strony 4 bloki punktowe, 3 podbite i 4 wybloki, 1 as, parę fajnych obron spod samej siatki i świetne przyjęcie (chyba 2 trudne dla Winiego, jedna przebita do przeciwników od razu a reszta dobrych). Z drugiej strony 2 piłki w ataku oddane gratis, 1 przebita i 1 stracona z sytuacyjnych, i 3 przegrane piłki na siatce. Do tego obrony były wynikiem tego, że czatowałem na nie pod siatką, a dalekie piłki wybierał za mnie Piter z Szybą.

11.05.2008

Ponoć najgorszy nasz mecz w tym roku

Niby wygraliśmy, ale jakoś mało radości sprawiła ta wygrana.
Pierwszy set zaczęliśmy tragicznie, z sześcioma punktami w plecy przy stanie 12-18. Mimo wszystko udało nam się wyrównać na 23-23, ale niestety straciliśmy potem 2 punkty z rzędu i całego seta 23-25.
Cały drugi set siedzieliśmy przeciwnikom na piętach aż do końcówki (19-20) kiedy ze zdenerwowania zapomniałem, że w pierwszej linii mam Czajnika i Pitera. Z konieczności więc 4 piłki z rzędu dostał Wygos (i wszystkie skończył). Dopiero przy setowej uświadomiłem sobie, że to Czajnik jest naszym głównym atakującym, więc rzuciłem piłkę na prawe skrzydło.... do Pitera. ;P
Na początku trzeciego seta uznałem, że jak Piter skończył, to może i zacząć i zaczął dobrze. Wyglądało na to, że zmiażdżymy przeciwników aż... cóż, obiecałem nie narzekać na przyjęcie, ale dwie piłki, do których biegłem z lewej bocznej linii po to, żeby je podbić zza prawej linii, były symptomatyczne dla tego krótkiego okresu czasu, kiedy prowadzenie 7-1 zamieniliśmy na 7-9. Tym razem jednak Czajnik nie chciał czekać na to kogo wybiorę na bohatera końcówki i tradycyjnie dla siebie w okolicach piętnastego punktu dołożył serię zagrywek aż przeciwnicy ratowali się czasem... dając Czajnikowi tak przydatną chwilę odpoczynku. Dzięki temu trzeci set padł naszym łupem.
Czwarty set miał się obyć bez historii i spokojnie prowadziliśmy zdobywając punkt po punkcie... Niestety w końcówce dziewczyny (i jeden inwalida) uparli się by zapewnić sędziemu emocjonującą końcówkę. Przeciwnicy doszli nas na 23-23 i dopiero wtedy przestaliśmy się wygłupiać. W końcu udało nam się zakończyć ten mecz wygrywając czwartego seta 27-25.
Oceny:
  • Gorzki może i nastąpiła znacząca poprawa w porównaniu z poprzednim występem, ale oznacza to jedynie tyle, że popełniałem mniej błedów, bo nie dostawałem tyle piłek co do tej pory i tyle. Chociaż jeden pozytyw - wreszcie trafiałem jako tako do Wygosa. 3+
  • Czajnik co dostał to (poza dwoma przypadkami) skończył, zaliczył ładne serie zagrywek. Co najważniejsze - zwrzeszczał wszystkich naprawdę skutecznie, bez czego pewnie dostalibyśmy widowiskowo w tyłek. 4+
  • Piter zagrał fajnie w ataku, ale kiepsko w przyjęciu, a zagrywka mu raczej nie siedziała. 3+
  • Szyba w odbiorze chyba podobnie do Pitera, ale radził sobie z moimi szybkimi piłkami gdy miał dostać normalną, z wysokimi za antenkę gdy miał dostać szybką i zaliczył 2 fajne bloki. 4-
  • Paweł widać że jeszcze trochę się obawia o swoją nogę po kontuzji, a i do pełni formy nie wrócił. Z Pawłem niestety problem jest taki, że trzeba umieć z nim grać, więc nie miał okazji by się popisać. 3+
  • Wygos skuteczność miał naprawdę niezłą, a co najważniejsze - radził sobie nawet kiedy dostał piłkę ponad metr za plecy i na wysokość swojej głowy. W bloku musi się jeszcze nauczyć skakać przodem do siatki a nie prawym bokiem. 4+
  • Rafał Ponoć zagrał paskudnie w odbiorze (co w wypadku libero chyba jest ważne), ale z drugiej strony parę razy fajnie coś wyciągnął... powiedzmy 3

27.04.2008

Pyrrusowe zwycięstwo

O ile można nazwać zwycięstwem wyszarpany tie-break z drużyną która uparła się by oddać ten mecz możliwie gładko.
W pierwszym secie nie mogliśmy się pozbierać, aż do 12-15, kiedy Czajnik wszedł na zagrywkę i zaczął kosić punkt za punktem. Szerszenie z pełnymi gaciami wzięli czas akurat wtedy, gdy Czajnik potrzebował odpocząć. 6 punktów z zagrywki odwróciło losy seta, a przy setowej ustawili swe tyłki tak daaaleko, że delikatny skrócik nie dał im szansy na przyjęcie.
Mimo wygranej w pierwszym secie nie można wiele dobrego powiedzieć o naszej grze. Nie funkcjonował środek ani lewe - jedyne piłki które jako tako rzucałem leciały do Czajnika.
W drugim secie historia się powtórzyła. Prawie. Tym razem Czajnik przy 13-15 nas nie uratował, zepsuł drugą zagrywkę i nie uratowaliśmy seta.
W trzecim secie Czajnik zaczął miotać zagrywką już przy 4-3. Odskoczyliśmy trochę i dalej jako tako szło. Lolek dostał serię 3 piłek - tak go zaskoczyłem, że 2 z nich popsuł ;P. Szyba sobie radził, ale nadal nie mogłem się dogadać z Wygosem i Wilqiem. Dobrze chociaż, że obaj stawiali blok świetny, a już Wygosowa czapa była niewymownie zarąbista. Zacząłem też podbijać kiwki, na szczęście Wilq się orientował i jakoś tam je rzucał. W końcówce gorzej, niewiele brakowało, a by nas doszli. Wyraźnie pomógł nam Marcin, który nie zauważył najpierw mojego bloku, a potem Lolka bloku. [Czajnik: No przecież mieliśmy jego dowód - musiał współpracować ;-D]
O ile porażka w drugim secie nie była jeszcze kluczowa, czwartego seta przegrać nie mieliśmy prawa. I to jest zaskakujące najbardziej - pamiętam, jak Lolek bił co dostał, Wygos wreszcie skończył 2 krótkie w jednym secie (w tym jedną bez bloku po prostu zabił) i mimo tego wydawało się niezłego przebiegu, przegrywaliśmy 16-19, 20-24 i ostatecznie do chyba 22. Faktem jest, że Lolek puścił balona za boisko, zagrywka nam nie bardzo siedziała no i tylko w czwartym secie były piłki, których nie próbowałem nawet sięgnąć. Niemniej coś musiało mi się popsuć z pamięcią, bo nie pamiętam gdzie w tym secie tak daliśmy ciała by go przegrać. [Czajnik: Na przyjęciu. Jakbyś to zapamiętał, to by poleciało po ocenach Lolka i chyba Szyby...]
Na tie-break wyszliśmy na luzie. Wprawdzie zacząłem od piłki do Wilqa na poziomie taśmy, ale potem było coraz lepiej. Piter machnął serię zagrywek dzięki której odskoczyliśmy a potem wystarczyło wykorzystać totalną bezradność naszych przeciwników.
[Czajnik: Przy chyba 13:7 dla nas dziewczyny z naszej drużyny zaczęły zasypiać i mogło się zrobić groźnie, ale czujni sympatyczni przeciwnicy postanowili dziewczyny obudzić: "Tak się przegrywa mecze!". Na to natychmiast usłyszeli ripostę zza naszych przyjmujących "Czyżby to zapowiedź demonstracji?". I dalej dziewczyny przyjęły zagrywkę, a faceci zrobili, co do nich należy.]
Przegrana zmniejszyła nasze szanse utrzymania się z 0,1% do 0,0000000000001%
Oceny:
  • Gorzki ech.... eeech.... hmmm.... Poprzedni mecz pokazał, że Piter nie powinien rozgrywać skoro nie chce. Ten mecz pokazał, że ja nie powinienem rozgrywać nawet kiedy chcę. Krótką rzucałem za nisko lub [Czajnik: często nie "lub" tylko "i"] za blisko siatki, Pitera próbowałem wrzucić w kotarę (bez powodzenia), o Lolku zapomniałem na tak długo, że jak wreszcie dostał piłkę, to nie wiedział co z nią zrobić. Czajnik kończył co dostał, ale musiał nauczyć się zupełnie nowego typu piłek. [Czajnik: ale to były świetne wystawy] Jedyne co tak naprawdę mi wychodziła to podbijanie kiwek... Ocena byłaby lepsza gdyby nie to, że moje błędy kosztowały nas cenny punkt w końcowej tabeli... 2+ [4-]
  • Czajnik ma do siebie pretensje ale nie bardzo wiem o co. Że nie zdobył 5 asów z rzędu w drugim secie, a jedynie w pierwszym i trzecim? Czy o to, że skończył 90% moich badziewnych piłek zamiast 100% jak kończył moje przypadkiem dobre piłki? 5+
  • Piter nie zaszalał dzisiaj, ale nie można nie docenić wysiłku jaki musiał włożyć w ratowanie tego co ode mnie dostawał. Na przyjęciu zagrał nieźle no i tie-breakowa seria zagrywek. 5-
  • Lolek nie przebijał się przez siatkę, nie bardzo grał na przyjęciu, ale jak już dostał piłkę to walił nieźle. 4
  • Wygos nie dałem mu się popisać, ale pokazał niezłą zagrywkę, świetnie grał na bloku, zaliczył czapę sezonu i taką krótką, że przeciwnicy się załamali. 4+
  • Wilq miał pecha chłopak. Piłki ode mnie miał do niczego, w bloku odbijali piłkę od niego aż wyszła na aut. Duży plus jednak za to, że zmobilizował się i przyszedł. 4-
  • Szyba Brał odpowiedzialność, pokrył co miał pokryć, nie narobił błędów. Do tego nie protestował gdy zabraliśmy mu szansę gry na siatce i w przeciwieństwie do tego co mówił, to nie on najbardziej ganiał mnie po boisku. Razem z plusem za dyspozycyjność mocne 4+

22.04.2008

Analiza sytuacji w tabeli

Wygos zdziwił się, kiedy mu powiedziałem, że musimy wygrać by się utrzymać, gdyż pewien był, że na jedną porażkę mamy jeszcze miejsce. Zasadniczo miałby nawet rację, ponieważ zostawała jeszcze szansa na utrzymanie się przez baraż.

Niestety Bromek, po piorunującym początku rozdaje punkty na prawo i lewo - w sobotę, po tie-breaku, przegrał z Bartexem, co zmniejszyło nasze szanse na baraże do poziomu bliskiego zera.
Teraz po kolei drużyna, punkty, z kim jeszcze gra:
kto punkty VII VIII IX min max
Bromek 15 BBT BK MP 15 24
Bez Komentarza 13 MP Bromek E 13 19
Wkrótce 13 FW MP Bx 19 22
Bad Boys Team 12 Bromek Brofani Sz 18 21
Bartex Warszawa 10 Brofani Sz W 13 19
Marny Popis & CP 9 BK W Bromek 9 15
Szerszenie 6 E Bx BBT 6 9
Eter 6 Sz FW BK 15 15
Brofani 3 Bx BBT FW 3 6
Fundusz Współpracy 3 W E Brofani 3 6
Ze wszystkich pozostałych meczy za nierozstrzygnięte uznałem wszystkie mecze Bromka (Bad Boys, Bez komentarza i Marny Popis), Bez Komentarza - Marny Popis, Bartex - Szerszenie (chociaż tu faworyt jest wyraźny), Wkrótce - Bartex i Brofani - Fundusz Współpracy (ten ostatni nie ma znaczenia).
Co z tego wynika:
  • Bromek potrzebuje 3 setów zdobytych (lub straconych przez nas) żeby wyjść poza nasz zasięg.
  • Bez Komentarza potrzebuje jednego zwycięstwa - albo Marny Popis, albo grający w kratkę Bromek
  • Wkrótce również potrzebuje jednego zwycięstwa - w najbliższej kolejce Fundusz Współpracy
To zamyka nam drogę do (hehe) awansu. Dalej:
  • Bad Boys Team potrzebują 4 punktów i maja przed sobą jeszcze spotkania z Funduszem Współpracy i z Szerszeniami w dwóch ostatnich kolejkach
I to by było na tyle w kwestii utrzymania.
Nie mają większego znaczenia 3 najgorsze drużyny: Szerszenie, Fundusz Współpracy i Brofani, chociaż będziemy im kibicować by urwały punkty Bartexowi. Żeby móc grać w barażu, musimy wyprzedzić dwie ekipy:
  • Marny Popis, którzy grają z Bez Komentarza, Wkrótce i Bromkiem potrzebują 2 zwycięstw by mieć magiczne 15 punktów, a o zwycięstwa nie będzie im łatwo, ponieważ grają z kandydatami do pierwszego miejsca w lidze
  • Bartex który potrzebuje jedynie 5 punktów. Czekaja ich spotkania z Brofanami (ostatnio coś wygrali, ale nie robiłbym sobie złudnych nadziei), Szerszeniami (choć wątpię by Szerszenie ugraly coś więcej niż 2 sety) i Wkrótce (co powinno sie skończyć dla nas dobrze)
Z tego morał, że nasze iluzoryczne szanse opierają się na założeniu świetnej postawy przeciwników Bartexu i oczywiście naszej własnej.
Nawet niezwykle nieprawdopodobny scenariusz, w którym Bartex zdobywa tylko 5 punktów w 3 ostatnich meczach skazuje nas na walkę o sety. Bartex skończy w tej sytuacji z bilansem od 22-18 (1.222) do 21-19 (1.105). Ponieważ i tak musimy wszystko wygrać by sens miała cała ta niewydarzona konstrukcja, nasz bilans setów będzie zawierał 18 zdobytych i od 15 (1.200) do 18 (1.000) straconych. To oznacza, że nie dość, że Szerszenie muszą wyciągnąć tie-breaka z Bartexem, to jeszcze Bartex musi przegrać do 0 z Wkrótce lub stracić seta z Brofanami. Jeśli stracimy choć seta w najbliższych trzech meczach to Bartex musiałby zarówno stracić seta z brofanami jak i przegrać do zera z wkrótce.
Równie prawdopodobne jest cudowne ocalenie poprzez rezygnację jakiejś drużyny spośród 17 znajdujących się powyżej nas.

21.04.2008

No i po ptokach

Przegrywając z Wkrótce pogrzebaliśmy szanse na utrzymanie. Szkoda.
Pierwszy set zaczęliśmy głupio - Wkrótce ma niezłą zagrywkę, a jeśli przyjęcie było jakimkolwiek elementem strategii w doborze zawodników, to jedynie jako argument do selekcji negatywnej.
I na wynik tego faktu nie trzeba było długo czekać. Szyba nie mógł się odnaleźć na środku, po rękach Pitera było widać, że dawno nie grał na rozegraniu, Tadek się nie odnalazł na libero, Paweł się gubił w nieznanym sobie ustawieniu, koszmar. Przegraliśmy do 13.
Na drugi set wyszliśmy bez żadnych zmian i początkowo wydawało się, że nie zemści się to na nas. Paweł pociągnął ładną serią zagrywek i prowadziliśmy 4-1. Punkt za punkt dotrwaliśmy do 8-5 i wtedy zaczęła się katastrofa. 5 punktów z rzędu wpadło i sytuacja w secie się odwróciła. Teraz my bezradnie patrzyliśmy jak punkt za punkt wynik dojeżdża do 25. Najbardziej utkwiło mi w pamięci usilne trzymanie się Pawła nie swojej pozycji w obronie (nie jego wina, nie jest przyzwyczajony do gry z nami) i to, że Piter nie wziął czasu (na nas nie patrzył, a po walczakowym turnieju byłem zbyt zachrypnięty by było mnie słychać.
W trzecim secie 2 ważne zmiany na plus - za Pawła, który jeszcze nie wrócił do formy wszedł Szyba, za Szybę, który środkowym nie jest i chyba nie będzie, wszedł Rafał, który jak na swoje warunki zagrał wyśmienicie. Pozwoliło to nam dotrzeć do stanu 22:22, Piter wziął czas, wkrótce spsuło zagrywkę i udało się wygrać jednego seta.
Niestety czwarty set nie wyszedł jak powinien i przegraliśmy mecz 1:3.
Oceny będą bardzo przypadkowe, bo nie poświęcałem grze takiej uwagi jak zazwyczaj i koncentrowałem się na grze w przyjęciu:
  • Piter jako kapitan... cóż... bez komentarza. Jako rozgrywający utkwiła mi w pamięci piłka, która walnęła w kotarę na maksymalnym zasięgu Czajnika. Chyba najgorszy mecz Pitera jaki widziałem w życiu. 2+
  • Czajnik robił co mógł czyli coś między mało i niewiele. Muszę przyznać, że gdy zwróciliśmy mu uwagę, że ustawiają wyblok i daleką asekurację na niego zaczął grać skrótami. Tyle, że wpływ jednego zawodnika da się zminimalizować i to skutecznie zrobili przeciwnicy. 4
  • Lolek grał nawet nieźle, w przyjęciu go nie zapamiętałem (to dobrze), w ataku co nieco zrobił, na porady z "ławki" reagował (choć z opóźnieniem i niedokładnie). Byłaby czwórka, gdyby nie kategoryczna odmowa gry na środku. 3+
  • Paweł jest jeszcze trochę bez formy, ale mam nadzieję, ze mu to przejdzie. W obronie grał zupełnie inaczej niż my mamy w zwyczaju, w ataku nie wymiatał.3+
  • Szyba zagrał gdzie mu kazali. Niestety kiepsko mu kazali, bo środek siatki to miejsce którego naprawdę powinien unikać. Przesunięty w trzecim i czwartym secie na przyjecie pokazał trochę pazur, ale miał za mało mocy w ataku. 4-
  • Wygos może i jest naszym najlepszym aktywnym środkowym, ale w tym meczu nie zagrał za dobrze. Nie rozumiał się z Piterem, źle skakał do krótkiej, ogólnie wypadł niezbyt okazale. 3 [Czajnik: No tu się nie mogę powstrzymać od komentarza: Wygos na środku zagrał jak szyba - czyli biorąc pod uwagę że jest środkowym, to zagrał na ocenę zero. Gdyby nie kolano Gorzkiego, to zaproponowałbym taką właśnie zmianę.] Trzeba było zaproponować. Piter też marudził, że myślał o wpuszczeniu mnie na rozegranie i zagraniu na skrzydle. Gdybym wszedł na zmianę, jedyne co byśmy ryzykowali to konieczność zrobienia powrotnej zmiany i tyle. A co do oceny - byłem tak przejęty tym co mogę powiedzieć Tadkowi by zagrał lepiej, że gra na siatce sporo mi ukmnęła. Dopiero na Rafała zwróciłem większą uwagę, bo wiedziałem co czuje ;P [Czajnik: Jak to się ma do zdjęcia Wygosa? Nie widzę alternatywy za niego.] Skoro Piter nie przyznał się, że nie chce grać na rozegraniu, to gdybyś zapytał, czy dam radę zagrać za wygosa, to bym powiedział, że dam. Jak przestanę dawać, to zejdę i tyle. Chyba, ze się bałeś, że przez to kolano będę grał gorzej - to możliwe....
  • Rafał zagrał na środku nadspodziewanie dobrze - może nie czapował, ale robił wybloki, podbijał piłki, domykał blok. 4-
  • Tadeusz nie doceniał wcześniej roli libero w drużynie, co zemściło się na nim wyjątkowo szybko. W miarę upływu czasu grał coraz lepiej, ale nie wystarczająco dobrze. 3
Nie daruję sobie tego, że nie zagrałem. Pewnie cierpiałbym gdybym zagrał, no ale tego już się nie dowiem, a wyszło na to, że zrezygnowałem z wzięcia na siebie odpowiedzialności wtedy gdy było to naprawdę konieczne. Tak jak zawrócenie w górach z drogi - choćby nie wiem jak rozsądna to będzie decyzja, będzie się jej żałować kiedy już się zejdzie.

20.04.2008

SOLIDNY OPIERDOL!

Mamy teoretycznie 15 osób w drużynie, nawet 16 według oficjalnej strony ligi (no ale tam nam wpisali kogoś kto zagrał raz i więcej się to nie zdarzy raczej).
Możemy odliczyć od tego osoby wpisane z przyczyn towarzyskich - 2.
To zostawia nam 13 zawodników. Rozdzielając to na pozycję mamy
  • Rozgrywający: 1
  • Atakujący: 1
  • Przyjmujący: 4
  • Środkowi: 6
  • Libero: 1
Szokujące, nieprawdaż?
1 rozgrywający i 1 środkowy mają skręcone kostki a reszta może w większym lub mniejszym stopniu grać, i wszyscy wpisali albo dali znać, że przyjdą (oprócz jednego "być może")*
No po prostu luksus, takiego tłumu nie było chyba nigdy.... i wtedy się zaczęło:
"Rozchorowałem się.... więc nie da rady żebym jutro był. Sorka"
Trudno, wciąż mamy rezerwę.
"Na środku na pewno nie zagram, boję się o tą nogę"
Nie no, jasne. Zdrowie najważniejsze.
"Mam nadzieję, że nie jestem dziś potrzebny. Z moją formą fizyczną jest strasznie. A poza tym się nie wyrobię z czasem"
No to musiało być naprawdę źle z formą fizyczną tego środkowego, skoro uznał, ze lepiej bym ja grał na środku. Tym bardziej, że nie był w stanie nawet trafić na halę w czasie, w którym zjadłem obiad, poszedłem do labu coś zabrać, pojechałem z Ochoty na Służew, przepakowałem się, zrobiłem sobie i zjadłem jeszcze jedno danie do obiadu, pojechałem na halę i byłem tam pół godziny przed czasem. No tak, jeśli ktoś potrzebuje 3 godzin czasu żeby trafić na miejsce, to rzeczywiście nie bardzo nadaje się do gry.
"Ja chyba mówiłem że mnie nie będzie raczej. I mam 15 stron protokołu do napisania na jutro"
Oj biedactwo. W końcu terminarz znamy dopiero od miesiąca, a termin oddania protokołu też pewnie znany był zaledwie z tydzień czy dwa.
Na tym tle nieśmiałe próby urwania się naszych kochanych przyjmujących wypadają blado. W końcu "jestem prosto ze spływu", "mam jutro kolosa" i "myślałem że powiedziałem ci, że nie mogę. kurde, kumple mnie zatłuką" nie są lepsze od wymówek naszych środkowych. Chociaż wątpię czy są gorsze.
Różnica polega jednak na tym, że przyjmujący się stawili. Spytali się mnie, czy mogą sobie odpuścić, a nie przekazali mi tylko informację i mieli resztę gdzieś (wszyscy wiemy gdzie, ale jestem tu gościnnie a gospodarz, w przeciwieństwie do mnie, nie jest miłośnikiem dosadnych określeń).
Nie chcę słyszeć żadnych tłumaczeń. Nie dlatego, że przez ostatnie 6 dni spałem 24 godziny, zmuszony do szaleńczej pracy przez debila mojego promotora, że kolejne zachcianki poznałem wczoraj o 20 i siedziałem nad nimi do 2 w nocy, o szóstej wstałem na debilny turniej walczakowy, cały dzień w biegu, z rozwaloną nogą, a jednak przyjechałem i zagrałbym, gdyby było to po prostu potrzebne. Taki debil jak ja jest przecież potrzebny tylko jeden, bo jak inaczej znaleźć kogoś kto będzie pisał głupie posty na cudzych blogach, płacił, dzwonił, kłócił się z sędziami i kolekcjonował wrogów wyzywających mnie bez powodu od chujów przy całej (prawie) drużynie, co nikomu z drużyny nie przeszkadza.
Nie chcę słyszeć tłumaczeń, ponieważ nie ma znaczenia kto był winien a kto nie, czyja wymówka była lepsza i czy były jakieś naciągane. Nawet gdyby wszystkie nieobecności były usprawiedliwione i niezawinione, nie zmienia to faktów:
  • W najważniejszym meczu sezonu, miało być 5 środkowych, a był 1.
  • 12 osób (+ja) ucieszyło się gdy znalazłem halę na środę. "Super, pasuje mi, będę chodził". W ostatnią środę było nas sześciu, w tym ja i 2 ściągniętych w ostatniej chwili kolesi od Walczaka.
  • Zapłaciłem na razie 1320 złotych. Dostałem 250.
Jestem uzależniony od siatkówki i zrobię wiele, żeby móc grać, ale do cholery są pewne granice.
Wolę jednego zawodnika który przyjdzie zawsze gdy będzie potrzebny, niż 4 lepszych nawet od niego, ale którzy wytną mi taki numer, że oleją ten sam mecz zostawiając drużynę z ręką w nocniku.
*Jeden osobnik sugeruje, że mówił, że go raczej nie będzie. Być może rzeczywiście popełniłem błąd. Niemniej Rafał był w stanie opanować umiejętność dzwonienia wystarczającą ilość razy (w tym potwierdzania na dzień przed meczem), od kiedy pozbawiony jest internetu. Wydaje mi się, że argument na poziomie "nie chce mi się" czy "nie lubię" jest mało przekonującą wymówką by usprawiedliwić notoryczne olewanie tej drobnej niedogodności jaką jest wpisywanie swej obecności. Zwłaszzcza w ustach kogoś kto ponoć mieni się informatykiem.

14.04.2008

Kolejne 3-1 z Brofanami.

Kolejne, ponieważ wszystkie nasze dotychczasowe spotkania z tą drużyną kończyły się wynikiem 3-1. Pierwsze, jeszcze na Braci Załuskich przegraliśmy 3-1 grając w czterech, drugie, w poprzednim sezonie wygraliśmy 3-1. Tym razem znowu wygraliśmy, chociaż po raczej kiepskiej grze.
W pierwszym secie zaczęliśmy od niedokładnego przyjęcia (mojego), które Michał z najwyższym trudem przebił na drugą stronę. Jednak rolę jelenia szybko przejął Szyba, zawsze robiący o jeden krok za mało przed odbiorem.
Niemniej nawet Szyba nie był w stanie przezwyciężyć świetnej gry Michała, Czajnika i reszty Eteru. Odskoczyliśmy przeciwnikom na 16-12 kiedy Szyba stwierdził, że nie może być tak lekko, spiął się i przeciwnicy wyrównali na 18-18. Piter wziął czas, po którym wszystko wróciło do normy i wygraliśmy seta do 21 albo 22.
W drugim secie zacząłem przyjęciem w kotarę. Co dziwne Czajnik się na mnie nie wydarł, pewnie zasnął na moment. [Czajnik sobie obrał tego dnia Tomka na ofiarę wydzierania i znęcania się] Potem było tak sobie, bez większej historii wlekliśmy się powoli za przeciwnikiem. Szyba nie przyjmował, Tomek nie do końca opanował blokowanie - piłkę czapował w buty, szkoda, że w nasze. Dodatkowo kontynuował niezwykłą passę popsutych serwów. Michał nie znał naszej strategii ataku (Czajnik, ktoś inny, Czajnik, ktoś inny, Czajnik, Czajnik) a na dodatek krótką grał tylko z Tomkiem i to najchętniej jak już sie ustawił podwójny blok. Dopiero przy stanie 20-24 Czajnik zaszalał zagrywką, wyciągnęliśmy 3 punkty z rzędu i przegraliśmy seta do 23 po nieudanej asekuracji Pitera.
Piter postanowił obciążyć winą za wszystko co się da Szybę i zasugerował, by przenieść go do bloku, a Lolka zatrudnić na przyjęciu. Pomysł mało mi się spodobał i miałem nosa, bo Szyba nagle zagrał jakby go ktoś podmienił. Wyjmował skróty, asekurował dalekie piłki, wyciągał czapy. Michał już nie rzucał na lewe tak długo aż siatka zatrzyma nam skrzydłowego, Tomek wreszcie przełożył łapki przy bloku a Lolek dostał nareszcie jakieś piłki i walił nad blokiem. Odskoczyliśmy na 5 punktów i znowu zaczęło się głupie tracenie punktów. W pewnym momencie doszli nas nawet na 15-17, ale tego dnia spóźnione pościgi były skazane na bezcelowość - odeszliśmy powolutku, wygrywając tego seta podobnie jak pierwszego.
Czwarty set zaczął się od pomyłki Marcina który zgubił nam punkcik. To nie przeszkodziło nam w systematycznym odskakiwaniu - przeciwnicy wzięli czas przy 12-6 a całego seta przegrali do 16. Mogło być o wiele lepiej, ale Piter uznał, że było to za proste i poobijał trochę ścianę za nami.
Oceny:
  • Michał - widać było pewne braki w zrozumieniu z zawodnikami, ale po pierwsze szybko się uczył, a po drugie nie marudził na piłki które dostawał - nie dlatego bynajmniej by odbiór nam się znacząco poprawił. Do tego parę razy w odpowiednim momencie kiwnął lub uderzył z drugiej piłki. 4+
  • Czajnik - gra tym lepiej im lepszy jest przeciwnik, więc dziś zagrał trochę poniżej swoich możliwości. Może to wina Michała, który za rzadko z niego korzystał? Trzeba jednak przyznać, ze zagrywka mu siedziała, co niestety najlepiej było widać wtedy, gdy raz jeden nie trafił już za pierwszym razem - bolało. 4+
  • Piter - miał (chyba) całkiem dobry dzień na siatce i niezły w przyjęciu i asekuracji. Nagrabił sobie dwoma niewymuszonymi błędami w przyjęciu w koncówce, ale poza tym było nieźle. 4+
  • Szyba - gdybym miał oceniać 2 pierwsze sety, byłby kozłem ofiarnym, gdybym oceniał set 3 byłby bohaterem. Tak musi się pocieszyć wypełnieniem obowiązku. 4
  • Lolek - Dzisiaj Lolek dostanie najwyższą ocenę, bo rządził na siatce i dołożył do tego trochę niezłych zagrywek i jakąś obronę. 5-
  • Tomek - Skuteczność zagrywki - przez litość nie wspomnę, wywalone w aut ataki na czystej siatce - checked, wbijanie piłki blokiem w nasze boisko - idealnie. W raz z upływem czasu było trochę lepiej, ale zdecydowanie stać go na więcej. 3
  • Gorzki z przyjęciem nieźle, piłka mnie trafiała, zabrakło trochę szczęścia przy piłkach nieobronionych, nie mam powodów by być złym na moją grę, ale z drugiej strony nie miałem czym zachwycić... powiedzmy 4+(+ za tytuł MVP ;P)

12.04.2008

Trzeba trochę więcej by nas złamać

[Czajnik: Osobiście się czuję złamany, ale się zrosnę!]
Klątwa nie była w stanie zmóc Czajnika, przerzuciła się więc z atakujących na inne pozycje. Wbrew pozorom to nie ja padłem ofiarą (choć niewiele brakowało). Kostki skręcili Wini i Krzysiek. To oznacza, że na 13 zawodników mamy 7 kontuzjowanych lub niepełnosprawnych.
Przed nami ogromnie ważny mecz - ważny o tyle, że jeśli nie wygramy z Brofanami to z kim? Najnowsze zmiany w lidze oznaczają, że musimy zająć miejsce w czwórce by uniknąć baraży. Poza zasięgiem wydają się Cienkie Bolki i Bromek, za nimi łeb w łeb idzie Bez Komentarza i Bartex. Wiele wyjaśni mecz pomiędzy tymi drużynami w nadchodzącej kolejce - będziemy wiedzieć za kogo trzymać kciuki.
Najpierw jednak musimy wygrać najbliższy mecz. Cieszyłem się niezmiernie na myśl o rozgrywaniu (no, powiedzmy w 85% - moje kolano i plecy mają inne zdanie na ten temat), niemniej team comes first i skład na niedzielę zapowiada się tak:
  • Na rozegraniu Michał. Debiut w naszej drużynie w meczu o stawkę, więc wszyscy życzymy mu jak najlepiej.
  • Na ataku Czajnik. Hip hip hurra.
  • Na skrzydle Piter, Lolek i Szyba.
  • Na środku Tomek.
  • Drugi środek obsadzi Jastrząb, przynajmniej tak długo jak długo da radę. Potem zastąpię go ja albo któryś z przyjmujących.
  • Libero - albo ja (wtedy odpada wersja z wchodzeniem za Jastrzębia), albo Daria (a ja sobie posiedzę).
Czyli pojawi się osiem do dziewięciu osób, z czego jedna pożyczona i 4 nie w pełni sprawne.
Jednakże jak stwierdziliśmy z Piterem, nie wystarczy zamiana Eteru w szpital by nas złamać. Nie damy się tak łatwo i tyle!

7.04.2008

Pierwsze zwycięstwo w IV sezonie!

Jeśli ktoś kiedyś rzuci hasło by przemianować drużynę z "Eter" na "Czajnik i spółka" czy jakąkolwiek nazwę podkreślającą rolę Czajnika w drużynie, nie będę protestował.
Nawet nie dlatego, że Czajnik wyśmienitym atakującym jest, tylko dlatego, że mając Czajnika w ekipie, wszyscy potrafią zagrać lepiej niż gdy go nie ma.
Zaczęliśmy od przedłużenia (przy mojej wybitnej pomocy) serii przegranych z rzędu setów do 11. Pierwszy przegrany jakimiś 10 punktami - i mniej więcej tyle błędów w przyjęciu popełniliśmy. W drugim zagraliśmy o niebo lepiej, jednak po wyrównanej walce przegraliśmy go również. Na szczęście w każdym kolejnym secie graliśmy lepiej (między innymi dzięki rozszyfrowaniu ich zagrywki), zaś przeciwnicy coraz bardziej opadali z sił.
Trzeci set wygraliśmy, prowadząc 2-3 punktami aż do samej końcówki. W końcówce doszło do drobnej nerwówki, ale niezawodny Czajnik, z drugiej linii, przy stanie 24-23 walnął nie do obrony [Czajnik: a raczej szczęśliwie nieobroniony ;-D] i w ten sposób zakończyliśmy złą passę.
W czwartym secie, dzięki świetnej grze Czajnika na siatce i perfekcyjnemu przyjęciu odskoczyliśmy wyraźnie przeciwnikom. Pomogło też parę decyzji sędziego Alaby, żywiołowo oprotestowanych przez naszych przeciwników. Mniej więcej przy stanie 20:12 zdarzyła się katastrofa - Rafał ustrzelony kilkakrotnie mocną zagrywką, piłka po taśmie której nie sięgnąłem, zrobiło się dość groźnie. W tym momencie szybka reakcja Pitera, wprowadzony zmarznięty Szyba, perfekcyjne przyjęcie i punktowy atak (chyba Piter z lewego skrzydła). Gdyby jeszcze Szyba w kolejnej akcji nie trafił w taśmę, pewnie można by jego występ w czwartym secie określić mianem "wejścia smoka".
Tie break upłynął już pod znakiem dominacji zawodników Eteru - zmiana od samego początku wyszliśmy na 3-punktowe prowadzenie i z niewielkimi korektami dowieźliśmy je do końca (na pewno było 4:1 i 8:5 po drodze). [Czajnik: widzę, że pominąłeś mój złośliwy tekst do przeciwników przed ostatnim punktem ;-D] Masz na myśli "teraz do mnie i ja kończę"? - [Czajnik: "Zapraszam do mnie potrójnym ;-P"]
Zwycięstwo nie zmieniło w znaczący sposób naszej sytuacji w tabeli, jednakże po 4 kolejkach graliśmy z ekipami z pierwszych 4 miejsc tabeli - co oznacza, że kolejne mecze powinny być łatwiejsze.
Oceny:
  • Wini: Nie wiem. Nie dostawałem od niego piłek więc trudno mi oceniać ich jakość, ale rozsądnie zmieniał adresatów wystaw, nieźle rozumiał się z Wygosem, nie grał na siłę tam gdzie nie było warto. Czasami trochę za bardzo oszczędzał Czajnika, no i kiepsko wypada w slalomie. Na siatce nie dał się zapamiętać a to ciut poniżej normalnego poziomu. 4
  • Czajnik: Jak na warunki - występ bliski perfekcji. Dopiero teraz widać jak wiele zależy od jego obecności na boisku - zarówno gry jak i uwag w trakcie gry. Może trochę za bardzo cięty jest na mnie chwilami, no ale taki już jest los libero (nie, nie mówię tu o pierwszym secie). 5+
  • Rafał: Bardzo dobra gra, pomijając pierwszy set i krótką dekoncentrację w końcówce czwartego seta (na szczęście ta druga bez konsekwencji). W ataku całkiem nieźle, wyśmienicie w obronie. I to wszystko na kacu po późnym wezwaniu. 4+
  • Piter: Dobrze w przyjęciu, dobrze w ataku. Groźna zagrywka, choć trochę za duży odsetek błędów. 4+
  • Szyba: zdjęty po pierwszym secie - nie bardzo mu szło. Jednak wezwany na pomoc w czwartym secie zrobił co miał zrobić. 4-
  • Wygos: wyśmienicie - stawiał czapę za czapą, rządził na krótkiej, nie psuł zagrywek. Trochę jeszcze za dużo zostawiał swobody atakującym i za często spóźniał dostawienie bloku, przez co piłka rykoszetowała od rąk i nie dawała się podbić, niemniej jednak występ wyśmienity. 5
  • Krzysiek: Nowa pozycja i jak na razie występ przeciętny. Wyśmienicie spełnił swe zadanie w odbiorze - przez 2 sety odebrał w miarę poprawnie dwie piłki i to były wszystkie piłki zaserwowane na niego (2 na 48, ciekawe). Na krótkiej musi się jeszcze z grać z Winim, chodzenie do bloku też powinien potrenować. 4
  • Gorzki: Po tragicznym pierwszym secie wziąłem się w garść - w 4 pozostałych wpadły mi jeszcze 3 punkty - mocna zagrywka między mną i Rafałem w 2 secie, skrót który zdjął mi Piter (oba w drugim secie) i mocna zagrywka po taśmie w czwartym. Ocena za kolejne sety 0, 4-, 4+, 4, 4 czyli razem mocna trója, z plusikiem za to, że pozbierałem się do kupy a nie załamałem, czyli 3+

Klątwa atakujących

Zaczęło sie od Jastrzębia, który rozwalił sobie bark w poprzedniej edycji i w tej prawdopodobnie w ogóle nie zagra.
Następnie, jeszcze przed sezonem, Czajnik złamał sobie głupio rękę.
W jego miejsce miał grać Paweł, ale skręcił sobie nogę, którą włożyli mu na 3 tygodnie w gips.
Nie mając Pawła, chcieliśmy na tej pozycji zatrudnić Krzyśka. Wymówił się jednak wizytą u jakiegoś specjalisty-dentysty, z konieczności na ataku zagrał więc Lolek i to zagrał naprawdę dobrze. Klątwa dała jednak znać o sobie już 4 dni później, kiedy we własne urodziny Lolek nabawił się paru szwów na twarzy w wyniku (według niepotwierdzonych źródeł) bliskiego spotkania z nieustalonymi osobnikami płci męskiej.

Miejmy nadzieję, że klątwa nie tyka ponownie i Czajnik jest bezpieczny...

4.02.2008

3:1 z Brofanami

W składzie dość awaryjnym wygraliśmy na pożegnanie z brofanami. Oczywiście wygraliśmy w najgorszy możliwy sposób, 3-1 i różnicą setów zajęliśmy szóste miejsce (tabelka na stronie pokazuje inaczej, ale oni z tą strona to maja problemy cały czas).
wygrana do zera dałaby nam czwarte miejsce w lidze. cóż, trudno.

Oceny:
Wini: biegaj, chłopie, biegaj. Musisz wyzdrowieć i schudnąć, bo bez tego to kiepsko będzie. Poza tym, jak popełniasz błąd (rzucasz Szybie szybką przez całe boisko) i dostajesz informację zwrotną "tak nie rób", to nie sprawdzaj, czy może komuś innemu się jednak spodoba. Ale tak naprawdę fajnie było, bardzo mi się krótkie Winiego podobały. 4-
Czajnik: za dużo zepsutych zagrywek. poza tym jednak ciężar gry na nim spoczywał i zasłużenie został man of the match. 4+
Rafał: odbiór wrócił - nie to, żeby jakiś genialny, ale dobrze było. Na siatce też ok, choć bez rewelacji. 4-
Szyba: odbiór taki sobie (dobry poziom szybowy) bardzo fajnie i w ataku i na zagrywce. 4
Tomek: W przeciwieństwie do mnie kończył coś na siatce i miał parę bloków. Miał też serie zagrywek - i tu jest pewne ale, bo to były serie zagrywek udanych i serie zagrywek nieudanych. Trochę musiał odbierać, ale krzywdy nam tym nie zrobił. 4-
Gorzki: zaczyna mi sie podobać ta pozycja. Wprawdzie wciąż skaczę za nisko o jakieś 10-20 cm by moje ataki były skuteczne a w bloku muszę grać wyblokiem, niemniej nie najgorzej mi to idzie ;P Do tego fajnie się broniło - przeciwnicy dość prostacko atakowali. Na dodatek mimo bezpiecznej i spokojnej zagrywki jakieś tam serie wpadały, więc summa summarum jestem raczej zadowolony z mojej gry. 4-

A tak przy okazji mamy przykład względności ocen pomiedzy meczami - bo wydaje mi się, ze z Brofanami zagrałem lepiej niż z Mira Paco a ocenę wystawiłem sobie gorszą ;P

27.01.2008

Gładkie 3-0 z Mira-Paco

Mecz praktycznie bez historii skończył się jak się miał skończyć. No może w pierwszym secie zaczęliśmy od 9-6, by następnie przegrywać 14-19 i po 2 seriach zagrywek najpierw Pitera (do 18-19) a potem mojej (chyba od 20 do 24 pociągnąłem) wygraliśmy 27-25. Potem już było łatwiej.
Jedyne nietypowe elementy to konieczność dość eksperymentalnego zestawienia składu - a dokładniej, z braku Jastrzębia, na środku zagrałem ja. Teraz mnie plecy bolą. Ała.
A teraz to co tygryski lubią najbardziej - oceny:
  • Piter: Świetna zagrywka, fajnie rzucał, został graczem meczu. Czego chcieć więcej? Cóż, to samo, tylko jeszcze lepiej. Trochę więcej zdecydowania na siatce i przy wysokich piłkach. Ustawianie się w obronie na prawej stronie, a nie na środku i przebieganie w ostatniej chwili. 5- (z maleńkim minusikiem czyli 4.95)
  • Czajnik: Fajnie grał. Miał trochę za dużo piłek "Przepraszam, mój błąd", żeby zostać graczem meczu no i Piter nie eksploatował go nadmiernie. 4+
  • Szyba: Dwie (lub więcej) prześliczne czapy, pewny w ataku, wreszcie nie przekraczał linii przy zagrywce. Chyba najlepszy odbiór w drużynie. 4+
  • Rafał: wygląda na to, że Rafał jeszcze nie schudł ale już ma problemy z koncentracją i dynamiką od swojej diety. Lepiej zagrał niż w poprzednich meczach w ataku, ale odbiór nadal tak sobie. Występ ratuje czujna i skuteczna gra w asekuracji. 4-
  • Paweł: Świetnie zagrał i w przyjęciu i w ataku. Gdy miał dobrą piłkę - walił, gdy miał kiepską - kiwał, niezależnie od tego, czy szedł na krótką czy na szóstą strefę. "Przeciwnicy lali w gacie jak tylko widzieli go w powietrzu". 5- (powiedzmy 4.94)
  • Gorzki: odbiór dobrze w górę, prawie dobrze do siatki, tylko strasznie rozregulowany na boki. W obronie i asekuracji mogłoby być lepiej. Zagrywka tak zwana taktyczna - trafiała gdzie miała trafić, wpuszczała przeciwników na nasz blok, jedna zepsuta gdy prowadziliśmy 24-17 w drugim secie (machnąłem z wyskoku mały aucik) jedna czapa, jeden podbity atak ale poza tym w ogóle nie wykorzystany w pierwszej linii. Zebrałem 3 punkty - za asa, blok i obronę po której przeciwnicy się pogubili i wpadła. Troszkę się spóźniałem do bloku (weszło parę dziur), mój wyblok był taki sobie (jakbyśmy jeszcze grali kolejne sety, to już skrzydłowi wiedzieliby czego się spodziewać po moim wybloku). Przy ocenie nie uwzględniam mojego repozycjonowania, a jedynie to, że taktyka drużyny wymagała, by grać dużo Pawłem (bo Paweł to killer a ja mam chory kręgosłup). I wychodzi mi powiedzmy 4.

7.01.2008

Święta to zły pomysł

Jeśli się nie pomyliłem, to zdobyliśmy w całym meczu 40 punktów, co daje nam 35% wygranych piłek. Przy 65% zagrywek ze strony przeciwników i nie katastrofalnym przyjęciu oznacza coś między totalną katastrofą, a absolutnym dnem. I niestety, jakkolwiek przeciwnicy by dobrzy nie byli, poświąteczna nieporadność była więcej niż oczywista.

Wini (rozegranie): nie chcę pokazywać palcem, ale w 3 secie zdobyliśmy prawie tyle samo punktów co w 2 pierwszych setach. Jeśli nie znajdziemy miejsca na treningi, to nie wiem kiedy Wini się zgra z Czajnikiem, a jeśli tego nie zrobi to nasz atak siądzie. 2 zasada Czajnika jest najważniejsza więc Wini dostaje 3
Piter (rozegranie): lepiej niż Wini. trochę. Tylko trudno mi to oceniać 3+
Czajnik: tak jak Rafał ma spływy wiosną tak Czajnik ma narty zimą. I to widać, że nie służą one grze w siatkówkę. Przerwa świąteczna też nie. 3+
Szyba: cichy bohater meczu. Głównie dlatego, że miał być słabszym punktem, a zagrał poprawnie w przyjęciu i prawie poprawnie w ataku. Może za nisko skakał? Za to zaliczył ładną serię zagrywek. 4-
Rafał: chyba nie będzie wspominał tego meczu jako najlepszego w swej karierze. Za nisko skakał, zdarzyło mu się parę beznadziejnych wpadek w odbiorze, takie tam. 3
Wygos: zakręcony jak świąteczny makowiec. za późno w bloku, za często macał siatkę, nie czuł krótkiej, przeciętna zagrywka. Musi jeszcze z nami pograć zanim będzie do czegokolwiek przydatny. 3-
Piter (środek): mimo braku centymetrów przydatniejszy od Wygosa. Niemniej wciąż nie ma warunków do gry na środku i tyle. 3+
Wini (środek): nie jest urodzonym środkowym (brakuje mu siły i dynamiki) ale przynajmniej ma centymetry i wie jak chodzić do bloku. 3+
Gorzki: czułem sie dziś nieźle w przyjęciu (powiedzmy na 4-). To symptomatyczne, że kiedy kapitan uzna, że lepiej bym kogoś nie zastępował jako libero to zagram dobrze. W obronie było gorzej - nie wiem czy nie miałem okazji czy ich nie stworzyłem. Za to miałem jedną zarąbistą obronę i jestem z tego powodu szczęśliwy. no ale średnio daje to i tak 3+

17.12.2007

rymowanki Gorzkiemu na pocieszenie

Na pocieszenie Gorzkiemu publikuję 2 rymowanki :D

  • W pewną niedzielę wieczorową porą,
  • Przystanął Gorzki pod długa zasłoną.
  • Przystanął, popatrzył i tak się zamyślił,
  • Chciałbym, ażeby mi wynik się przyśnił.
  • Kiedy tak dumał, w myślach pogrążony,
  • Wyleciała piłka zza owej zasłony.
  • Przerażony Maciek nie wiedział co robić,
  • Z tego zaskoczenia zapomniał ją odbić.
  • Zaraz wyszło na jaw, że piłka pechowo,
  • Została przebita po gwizdku fachowo.
  • Nim się Gorzki spostrzegł punkt już się dopisał
  • Przeciwnikom zaś z radości zapłonęły lica.
  • Gdy tak zapłonęły to niesieni żarem,
  • Zdobyli zagrywką jeszcze punktów parę.
  • Nie wina to Macieja każdy wszak to powie,
  • Po prostu dumanie nie wychodzi na zdrowie :D
i drugi:
  • Czasem tak bywa dziwnym przypadkiem,
  • Że choć nie jesteś własnym pradziadkiem,
  • To w czasie meczu coś Ci się zadzieje
  • I przez to odbiór dziwnie się zachwieje.
  • Tak się dziś stało pechowym zrządzeniem,
  • Że Gorzki chwilowo został kim? Jeleniem ;)
  • Ale niech czytelnik sobie tu nie marzy,
  • Że to co się stało znowu się przydarzy,
  • Ponieważ Gorzki to walczak nie lada,
  • Za każdym razem zatem więcej wkłada
  • Trudu i wysiłku ażeby koniecznie
  • W następnym meczu przyjmować bezpiecznie.
  • Co tu wiele gadać, za cztery tygodnie,
  • Naszym rywalom pospadają spodnie,
  • Nie mam tu na myśli z eterem numeru,
  • Lecz spadną im one niczym ptak ze steru.
  • W panice i lęku będą uciekali,
  • Skacząc wprost przez siebie, nikt się nie ocali.
  • Gorzki nad tym wszystkim ochoczo zaczuwa,
  • Jak Polska szeroka, wysoka i długa.
  • Nigdy więcej przeto się już nie wydarzy,
  • Żeby go serwem strzelono dwa razy.
  • Bo kto spróbuje tej badziewnej sztuki,
  • Tego rozdziobią jastrzębie i kruki :D:D:D
Gorzki! NIE DOŁUJ!!!

16.12.2007

2-3 z Wkrótce.

a co ja mam napisać... ustrzelili nas zagrywką a potem było coraz gorzej.
Krótko oceny:
Piter: Fakt że większość piłek miał trudnych. Ale nawet kiedy dostawał coś lepszego, zbyt często rzucał Czajnikowi w niewłaściwą linię (na siatkę gdy Czajnik był w drugiej lini, za plecy gdy był w pierwszej) i za wolno biegał do piłek - najpierw patrzył gdzie poleci a potem biegł. Piter musi więcej biegać skoro FSM poskąpił mu wzrostu. 4-
Czajnik: wykorzystywany głównie jako ściągacz bloku, bywały dni gdy grał lepiej, chociaż trzeba przyznać, że świetnie znalazł jelenia w czwartym secie, ale niestety od Czajnika wymagamy więcej. 4
Rafał: to nie był udany dzień Rafała. Nie najlepiej (choć nie tragicznie) w odbiorze, nie trafiała go piłka w obronie, za często psuł ataki. Trochę go usprawiedliwiają problemy zdrowotne, niemniej jednak 3+ Szyba: Ciężkie miał dziś życie i starał się jak mógł. Szkoda że najśliczniejszy pad wykonał by wyjąć półmetrowy aut ;P . 3+
Paweł: Nieźle, ale szkoda że dopiero w trzecim i czwartym secie zagrał dobrze zagrywką - wcześniej za mało mocnych, za dużo zepsutych. W bloku ok, choć zawsze mogłoby być lepiej. 4+
Wilq: trochę za bardzo snuł się po boisku, za późno skakał do bloku, zbyt często na wystawę reagował "nie spodziewałem się". 3
Gorzki: co ja mam powiedzieć... następnym razem jak będę tak grał, niech ktoś mi sprzeda plaskacza jak tylko zepsuję 2 odbiory z rzędu. Po to mam być na boisku, by odbierać co moje i jeszcze ulżyć odbierającym, nie po to, by odbierający wyręczali mnie. w skali od 2 do 5 ocena -5.
Nie za to, że zagrałem słabo, tylko za to, że zamiast zagrać lepiej kiedy to było potrzebne, zacząłem grać gorzej, niepewnie, bez wiary i bez powera.

9.12.2007

Wreszcie gładko, czyli Szerszenie bez żądeł

Nie wiem jak kończyły się poszczególne sety, ale dominacja Eteru dzisiaj była niewątpliwa. Jedynie początek trzeciego seta przyniósł przestój 7-12, ale Eter wyszedł z niego na 16-14 a potem 20-15.
Gra się tak jak przeciwnik pozwala a Szerszenie nie postawiły dziś trudnych warunków, tym łatwiej było nam wiec błyszczeć dzisiaj.
Dlatego oceny będą surowsze niż zazwyczaj. Chyba.
Wini: Spokojna zagrywka, jedna przecudna obrona i świetnie rzucane piłki przechodzące tuż nad siatką. Szkoda tylko, że rzucił podwójna krótką gdy do piłki szedł sam Paweł i trochę nie dociągał piłek na skrzydła. Za to świetnie rzucał przesunięte do Jastrzębia. Niby zawsze skakał podwójny blok (na krótką!) ale nigdy nawet nie dotknęli piłki. 4+
Czajnik: Znowu wybrali go graczem meczu. Prawdę mówiąc grając na libero nie bardzo się orientuję jak kto atakuje w naszej drużynie - jeśli coś mnie interesuje to bardziej blok ;P - i być może dlatego bardziej w pamięci utkwiły mi ataki innych osób, ale trzeba przyznać, że poza trafieniem skośnej antenki był chyba bezbłędny. Wkurwił mnie strasznie przed meczem i w trakcie, ale trzeba przyznać, że równocześnie skutecznie mnie tym zmotywował do ambitnej gry. Ale niech tak więcej nie robi ;P. 5
Rafał: Przeciwnicy nie mogli się tym razem przebić przez nasz blok więc i nie było za wielu okazji by podbijać dziwne piłki. nie bardzo wiem jak go dziś ocenić, grał bez błędów, ale i nie miał okazji zachwycić. 4
Lolek: nie bardzo "czuł się" z Winim, trochę mu nawpadało za kołnierz i trzeba było zagęszczać pole gry wokół niego. Niemniej starał się jak mógł i nie stanowił przeszkody na boisku. 3+ za grę i 5+ za to, że zawiadomiony na 2 godziny przed meczem przełożył wszystko i przyszedł.
Jastrząb: troszkę zagrywek popsuł, ale miał też długie serie udanych i świetnie walił z przesuniętej krótkiej - zawsze tak samo i zawsze skutecznie. 5-
Paweł: po jednym z moich lobowatych przyjęć Wini rozegrał piłkę z nad siatki, blok skoczył do niego a Paweł grzmotnął w trzeci metr. To naprawdę robiło wrażenie. Do tego parę ładnych bloków i niewiele niedostawionych. Musi się jeszcze zgrać z Winim, ale naprawdę fajnie to dziś wyglądało. 5
Gorzki: na takiej mobilizacji powinienem dotrwać do końca, ale w trzecim secie przyjęcie było w cały świat. Poza tym to przeciwnicy grali dość przewidywalnie i grało mi się całkiem fajnie. Przynajmniej wiem co jeszcze poprawić. 4+
Nie grali:
Piter: Miło, że przyszedł, ale mógłby nas podtrzymywać na duchu a nie poszedł sobie oglądać jak Szpony Orła przegrywają z Jokerem (hehe). Zanim się oswoilismy z brakiem wsparcia ze strony trenera przegrywaliśmy 7-12. 4 Daria: Zawsze miałem kłopoty w pierwszym secie bo byłem niedogrzany. Dziś wystarczyły 3 minuty z Darią i już miałem dość - i wyjątkowo dobrze zacząłem. Ale w trzecim secie też sobie od nas poszła, za co minus. 5-
Szyba: Jeśli gramy o 18, to wiadomość o 15:27 "Nie będzie mnie" to kiepskie usprawiedliwienie. 2
Tomek chory, Wilq w domu i to koniec listy.

2.12.2007

Grali jak zwykle, przegrali jak zawsze, czyli o meczu z BVT

Nie wiem co właściwie o tym meczu napisać. Graliśmy z jedną z najmocniejszych ekip w lidze, która wystąpiła w najsłabszym jak na razie składzie. Przegraliśmy wyraźnie, ale wrażenie po meczu nie pozostaje złe - można by było być zadowolonym z gry, a równocześnie przegraliśmy czego przegrać nie powinniśmy. A już jak opisać skład w tym meczu.... to ja nie wiem.

Pierwszy set zaczął się od kompromitującego 2-13. Wyciągnęliśmy to na jakieś 17 czy 18 do 25, ale niewiele dobrego można o tym secie powiedzieć. Siedziało przede wszystkim przyjęcie. Skład w tym momencie: Wini, Paweł, Rafał, Piter, Wilq, Jastrząb i Gorzki (formuła jak od tej pory już zawsze: rozegranie, atak, przyjmujący, środkowi i libero)

Drugi set to totalne poplątanie. Czajnik wszedł na środek, za Jastrzębia, który na przyjęciu zmienił Pitera, który poszedł na rozegranie,a biedny Wini usiadł na ławie. Za wiele to nie przyniosło i kolejnego seta przegraliśmy, też całkiem wysoko.

Trzeci set pokazał, jak ważny jest w ekipie Czajnik (po raz który to już...). Przeszedł na atak, Jastrząb wrócił na środek, a Paweł poszedł na przyjęcie. Eksperyment się udał, wygraliśmy wyraźnie tego seta, a Paweł wbrew swym obawom popełnił może jeden błąd w przyjęciu.

Zwycięskiego składu się nie zmienia... Niestety czwarty set nie ułożył się po naszej myśli i w zaciętej końcówce polegliśmy do 23. Szkoda, bo Eter tie-breaków nie przegrywa, a było naprawdę blisko.

Oceny:
Wini: największy pechowiec spotkania. W pierwszym secie nie daliśmy mu się wykazać, w kolejnych nie dostał szansy. Bez oceny.

Piter: chyba powinien się zdecydować gdzie właściwie chce grać. Ma przerażające tendencje do ustawiania się w odbiorze i w obronie możliwie blisko środka boiska. W rozegraniu poprawnie, choć w żaden sposób nie udowodnił, że zagrał lepiej niż zagrałby Wini. Świetnie biega za piłkę, gorzej gdy piłka jest na siatce. Zagrywka dziś wybitnie mu nie leżała, a jako kapitan strasznie namieszał w składzie. 4-.

Czajnik: Może i został graczem meczu, ale to przez jego marudzenie dwa pierwsze sety graliśmy bez niego na ataku. Gdy już znalazł się na ataku, zrobił spokojnie co jego. 4.

Rafał: Pewny punkt w przyjęciu i obronie, w ataku potrafi genialnie trafić trudne piłki jak i posłać dobrze rzuconą gałę w siatkę lub antenkę. Bezbłędny w zagrywce. 4+

Paweł: mimo zapewnień Pitera, w ataku to on nie jest Czajnikiem - jest ciut bardziej wybredny w kwestii piłek do niego kierowanych. Na przyjęciu poradził sobie bardzo dobrze, świetnie grał na zagrywce, zbyt często dostawał okropne piłki, ale to nie jego w końcu wina. 4+

Wilq: niemal rewelacja meczu. Serie zagrywek, bardzo dużo punktowych bloków. A równocześnie zbyt wiele niedociągniętych bloków (ćwiczyć, ćwiczyć) i zbyt często obijany delikatnym plasikiem, który trafiłby prosto w Rafała, gdyby nie odbił sie od Wilqa. Niemniej i tak 5-

Jastrząb: szybciej pod siatką, wyżej skakać, przekładać rączki. To trzeba poprawić. Zagrywka zawsze może być lepsza, a atak z krótkiej świetny. 4+.

Gorzki: baba w drużynie. potrafi wyjąć piłkę, z którą wszyscy się już pogodzili i odebrać piłkę w ścianę za sobą. Typowo babskie przestoje. Parę fajnych interwencji, parę baboli. Jak zwykle tragiczny pierwszy set. Za poszczególne sety 2+, 5-, 5-, 4, czyli średnio 4.


Ostatecznie mamy kolejny problem co z tą drużyną zrobić. Jest nas za dużo, ale nie możemy sobie pozwolić na odchudzenie składu, bo za mało w nim idiotów, którzy przyjdą zawsze (no i wypadki losowe).
Co ja o tym myślę?
Pewniacy
1. Czajnik gra na ataku. Bez wątpliwości. W razie wyższej konieczności zastąpi go Paweł, ewentualnie Jastrząb.
2. Gorzki na libero. Nie dlatego, że jest dobry, ale dlatego, że innych chętnych nie widać. Alternatywy (w przypadku choroby lub kontuzji): Rafał, Daria, Piter.
3. Rafał, o ile się nie roztyje ;P, gra na przyjęciu.
I to cała lista pewniaków.
4. Jastrząb na środku. Owszem, w razie potrzeby zagra na przyjęciu czy nawet ataku, ale jednak jego domyślna pozycją chyba zostanie środek. Jakieś zmiany mógłby przynieść powrót Wygosa i pozostawienie Pawła na środku, ale na to się nie zanosi. Ewentualnie pomór wśród przyjmujących.
Multipozycyjni:
1. Piter - rozegranie lub przyjęcie. Ale, sugestia, jednego dnia tylko jedna pozycja. Na rozegraniu jeden z dwóch kandydatów, na przyjęciu jeden czterech (powiedzmy).
2. Paweł - środek czy przyjęcie? Czym szybciej się zdecydujemy tym lepiej. Niezależnie od wyboru pewniak w składzie.
O miejsce w składzie bić się bedą:
środek: Wilq i Tomek. Wilq jest w tej chwili minimalnie z przodu. Pozycja Jastrzębia nie jest niezagrożona.
rozegranie: Wini i Piter. Ciężko tu cokolwiek powiedzieć. Piter szybciej biega za piłkami i chyba gra bardziej urozmaicona piłkę. Wini lepiej blokuje i świetnie gra z wysoko piłką na siatkę. Nie wiem kto rzuca lepsze piłki (jednoznaczna opinia Czajnika w moim przekonaniu się nie liczy, gdyż ostatni raz grał z Winim gdzieś w kwietniu bądź maju, a od tej ;ory mnóstwo się zmieniło).
przyjęcie: Paweł, Piter, Szyba. W tej kolejności. Przy czym dwaj pierwsi mogą wylądować na alternatywnej pozycji.
Eeeeeeeeeeeeeeech

25.11.2007

Turnieje, czyli jak przekonująco dać ciała

Może powinniśmy w lidze przełożyć nasze mecze na soboty zamiast grać w niedzielę? Bo w dwóch turniejach w sobotę jako tako nam poszło, a w niedzielę graliśmy do niczego.

Najpierw zeszły tydzień, sobota: zaskakująca porażka z Chwytaj Karpia po beznadziejnej grze Kołtuna, walka w jednym secie i druzgocząca porażka w drugim z BVT, spokojne wygrane z gimnazjalistami i fartowny awans po tym jak punkty straciło Chwytaj Karpia. I co w niedzielę? Roztrwoniliśmy przewagę 20-13 i 24-20 w półfinale. W meczu o trzecie miejsce odrobiliśmy stratę 4-12 na początku by przegrać beznadziejnie dwa kolejne sety. Jedyne pocieszenie - wygraliśmy piłkę i skarpetki.

W tym tygodniu jeszcze gorzej. Nierozgrzani zagraliśmy tragicznie ale szczęśliwie z Black Herring (jakieś liceum). Potem wykorzystaliśmy nierozgrzanie i brak zgrania Marcinów i wygraliśmy małymi punktami (system gry na tych turniejach był doprawdy zadziwiający). Na koniec formalność, mecz z LS Warszawa na tyle zabawny, że gdy Daria grała na libero, nominalny libero Gorzki wszedł w końcówce na zagrywkę i dokończył ostatnie 3 punkty.

I po co? No po to, by po żałosnej, bezsensownej grze przerąbali z Cienkimi Bolkami (to znaczy oni się nazwali Bad Boys ale wszyscy wiemy o kogo chodzi). Na domiar złego moja piłka się zawieruszyła i zamiast oglądać mecz szukałem piłki (piter przeznaczył mi rolę rozgrzewania ławki, znaczy sie rozgrywającego drugiego). Dziewczyny pokazały klasę dostając w decydującym secie w dupę 15:7 i mogliśmy się już spakować i iść do domu.
Nie będę nikogo oceniał, bo nie widziałem meczu, ale skład w tym meczu był taki:
Wini (rozegranie), Wilq i Jastrząb (środek), Rafał i Piter (przyjęcie), Paweł (atak) i Daria (libero).
Ponieważ Ponieważ Czajnik nie akceptuje wulgaryzmów na blogu, nie bedę więcej komentował naszych wystepów.

12.11.2007

Eter czyli rozdający punkty

Druga kolejka BRS nie przyniosła wielu niespodzianek. ADS Wolta i Atlas Copco Sękocin kontynuują zwycięską pasję, Brofani pokonali Mira-Paco w absolutnie nieistotnym meczu, Wkrótce kolejny raz przegrali - tym razem z BVT a Eter.... Cóż, Eter jak to Eter oddał rycersko jeden punkt przeciwnikom.
Set pierwszy toczył się przy niewielkiej przewadze przeciwników do stanu 17:19 kiedy przyspieszyliśmy i skopaliśmy im tyłki. Set drugi wyglądał jak pierwszy, tylko przyspieszenie było skuteczniejsze. W secie trzecim uaktywnił się Gorzki, prezentując przeciwnikom na dzień dobry przewagę 3:0. Przewaga rosła, osiągając chwilami 6 punktów i tradycyjny trzeci set padł łupem przeciwników. W secie czwartym objęliśmy prowadzenie i wszystko wskazywało na to, że powrócimy do tradycyjnych pewnych zwycięstw 3:1. Przynajmniej do stanu 20:17, kiedy z 5 kolejnych zagrywek (a krzyczał kapitan "Panowie, stacjonarną gramy") po drugiej stronę siatki w okolicach pola przeciwników znalazł się tylko balonik w wykonaniu Rafała. A reszta... popsuła.
Wściec się można. Podrażniony Eter zniszczył przeciwnika w piątym secie 15:8, ale jeden punkt został po stronie przeciwnika.
Pocieszająca jest sytuacja w tabeli. Po pierwszej kolejce zajmowaliśmy piąte miejsce, tracąc jeden punkt do znajdującej się przed nami czwórki. W drugiej kolejce zagraliśmy z czwartą drużyną i wyprzedziliśmy ją w tabeli. W trzeciej kolejce zagramy z BVT, którzy znajdują się o jedno miejsce przed nami i oczywiście celem naszym jest zamiana miejscami. Tyle, że tym razem, nie ma miejsca na tie-break w naszych planach.
Najzabawniejszym elementem był chyba jednak sparing z bandą SGHów gdzie pozamienialiśmy się rolami. Czajnik z Szybą grali na środku, ja na rozegraniu, Paweł z Rafałem na skrzydle, Marcin na libero a Jastrząb w ataku. Rozkosz...
Dobra, czas na ukochane przez wszystkich podsumowanie postawy wszystkich zawodników:
  • Piter: lepiej niż tydzień temu, szczególnie w rozgrywaniu piłek nad siatką. Zaczęło też coś wychodzić z Tomkiem. 4+, w tym plusik trochę na zachętę.
  • Czajnik: został graczem meczu, więc 5- nie zdziwi. Minus za zepsutą zagrywkę w końcówce czwartego meczu, ale poza tym był ucieleśnionym koszmarem naszych przeciwników. [sokro już został MVP, to teraz należy go pojechać za te serwy ze skutecznością 22%.. 5--, czyli 4]
  • Paweł: kiedy wyskakiwał do piłki, od strony przeciwników słychać było parę razy "o Boże, to znowu on". 4+
  • Tomek: nie byłoby źle, gdyby nie parę głupich wpadek. 2 razy przekroczona linia przy zagrywce, aut w najważniejszej piłce w meczu, parę razy kiedy nie powinien przyjął zagrywkę (a raczej jej nie przyjął) no i zdarzyła mu się widowiskowa obrona po której przeturlał się do przeciwników. 4-
  • Rafał: zaprezentował parę ciekawych i, co nietypowe, inteligentnych zagrań. Jednak wciąż czekam na więcej. 4 [jedyni niepsujący serwów zasługuje na wyróżnienie!! 4++ czyli 5]
  • Jastrząb: nasz najbardziej uniwersalny zawodnik wytrzymał presję debiutanta w naszej ekipie. Zagrał nieźle, chwilami wyśmienicie, choć zaliczył też serię kilku błędów w ataku, zepsutej zagrywki i błędu w przyjęciu. Niemniej debiut pozytywny i nie planujemy sie tego zawodnika pozbywać. 4
  • Szyba: 5+ za najlepsze zmienianie punktów w historii. Chory Szyba przyjechał z założeniem, że będzie siedział o ile nie będzie musiał wejść i takiego poświęcenia nam potrzeba. Dziękujemy.
  • Gorzki: tym razem myślę że 4 będzie dobrze zasłużona oceną. Wprawdzie nurkowanie w kotarze się nie udało, ale w porównaniu z meczem z Kropkiem wzrost ilości udanych obron o prawie 300% to dobry prognostyk. Musi popracować nad koncentracją.
  • Wilq i Wini uprzedzili o nieobecności, ok.
  • Lolek: nie uprzedzenie o nieobecności to skandal zasługujący na ocenę 0. To zawodnicy maja się zgłosić i potwierdzić swoją obecność (a nieobecność tym bardziej) a nie ja mam wydzwaniać po wszystkich czy raczy szanowny kolega przyjść.

29.10.2007

Nowa edycja, nowe wyzwania

Nowa, trzecia już edycja nie zaczęła się dla nas najlepiej.
Najpierw pozwoliliśmy nieznanej bliżej drużynie Bartex zająć należne nam miejsce w pierwszej lidze, a dziś łaskawie oddaliśmy jeden punkt drużynie Kropek, wygrywając dopiero w tie-breaku.
Chociaż to i tak można uznać za rozsądną cenę zmiany systemu gry w trakcie rozgrywek i bez treningów.
Nowa edycja rozgrywana jest na Białołęce co ma 2 zasadnicze wady: strasznie paskudny dojazd i bardzo źle oświetlona hala. Ten drugi element przysparza najwięcej kłopotów tym, którzy przyjmują piłkę - już, już się wydaje, że usiądzie ona dokładnie na rękach a tu surprise i piłka jest o metr bliżej...
Nowa edycja wiąże się z nowym podziałem ról w drużynie. Opaskę kapitana przejął Piter, w moich skromnych rękach zostawiając tylko obowiązki tzw. "kierownika drużyny". Na poszczególnych pozycjach grać natomiast będą (kolejność zdaniem Gorzkiego, kursywą nowe nabytki):
  • rozegranie: Piter, Wini
  • atak: Czajnik
  • blok: Paweł, Tomek, Jastrząb, Wilq
  • przyjęcie: Rafał, Lolek, Szyba
  • libero: Gorzki
dodatkowo pojawić się mogą:
  • rozegranie: Dziuba
  • blok: Wygos
  • przyjęcie: Rupens
  • libero: Marcin.
Oczywiście jak zawsze jesteśmy bardzo wszechstronną ekipą, stąd możliwe są pewne rotacje w sytuacjach awaryjnych:
  • Gorzki na rozegranie
  • Piter na przyjęcie lub libero
  • Jastrząb na przyjęcie lub atak
  • Wilq na przyjęcie.
To tyle ogólników.
A co do samego spotkania z Kropkiem, to pełna huśtawka. Albo wysoko przegrywaliśmy, albo wysoko wygrywaliśmy choć więcej w tym chyba było naszej nieprzewidywalności niż starań naszych przeciwników. Po kolei o wszystkich:
  • Piter: rozgrywał nieźle, ale widać, że nie ze wszystkimi zgrał się w równym stopniu oraz, że od niedawna jest etatowym rozgrywającym, więc nad niektórymi elementami (zwłaszcza wystawa z nad siatki i te kilkanaście centymetrów różniących dobre ustawienie od błędu) musi popracować. 4
  • Czajnik: W drugiej połowie meczu niszczył przeciwnika z każdej piłki, ale w początkowej fazie gry zdarzały mu się błędy - tym bardziej bolesne, że nie przyzwyczaił nas do psucia takich piłek. 4+
  • Paweł: co dostał to kończył, dołożył parę bloków i uratował kilka sytuacyjnych piłek w obronie. Najlepszy transfer jak na razie w tym sezonie. 5-
  • Wilq: jeszcze nie dostawia bloku jak powinien, jeszcze nie zgrał się z Piterem w ataku. Jest nad czym pracować. 3
  • Tomek: Wejście smoka. Choć nie atakował skutecznie (nie takie miał zadanie), to zdążył chyba w czwartym i piątym secie wyjść na czoło klasyfikacji blokujących. Jeśli zacznie trafiać z krótkiej i jeszcze trochę poprawi blok i zagrywkę, będzie mocnym punktem składu. 4+
  • Rafał: nieźle. Najlepiej z całej drużyny w obronie, dobrze w przyjęciu, pociągnął trochę grę w trudnych momentach, choć przyzwyczaił mnie do ciut wyższej dyspozycji. Może bez spływu będzie grał lepiej. 4
  • Szyba: Piter nie umie w pełni wykorzystać jego możliwości (jeszcze), no i jemu najbardziej przeszkadza niewielka przestrzeń miedzy linią a ścianą. Musi więcej uwagi zwracać na linię przy zagrywce, potrenować z Piterem i poprawić odbiór - miewał serie niepewnych przyjęć. 4-
  • Gorzki: Taaa. Nie wiem co o sobie napisać. Libero ma to do siebie, że nie ma kiedy się zrehabilitować za błędy, a do tego piłki go raczej omijają. Muszę wykorzenić głupie odruchy z dawnych czasów a to wymaga czasu na boisku niestety. No i więcej pewności siebie w odbiorze. Z piłek do obronienia, mimo ciągłego podłażenia do siatki, podbiłem więcej niż wpuściłem (o jedną), ale to wciąż o wiele za mało. bez oceny, bo nie umiem porównać mojej dyspozycji do pozostałych. [Z czajnikowego punktu widzenia ocena 4 za przyjęcie i 3+ za obrone (+ za waleczność ;-P)]
  • Wini: przyjechał, wpuścili go na 30 sekund i wrócił do domu. Za poświęcenie "na wszelki wypadek" 5- [A za piątkowy sparing 0, z wagą dążącą do nieskończoności. Informowanie o nieobecności jest mile widziane jak najwcześniej. Natomiast brak jakiejkolwiek wiadomości, nawet w ostatniej chwili, jest poniżej krytyki. Umawiam się na sparing z ludźmi, którzy mają poważne treningi, a tu składu nagle nie mam. Na szczęście dwóch środkowych można zastąpić jednym, który się trochę zasapie ;-) Gdyby nie to, sparingpartnerzy mogliby stracić ochotę do umawiania się z nami. Także średnia ocen 0!]
  • Jastrząb i Lolek: nie zawsze można przyjść. Ale informowanie o tym w sobotę lub niedzielę, to ciut za późno. 2.