Przegraliśmy pietruszkę
Tradycyjnie nasi środkowi pozawodzili i na meczu ze środkowych był tylko Wygos. Jednak skoro stawka spotkania nie była duża, więc zastosowaliśmy najzabawniejszy możliwy wariant i w ten sposób pierwszy raz w tym sezonie zagrałem na środku.
Bawiłem się świetnie, pamięć krótkotrwałą uszkodziłem sobie na popijawie po meczu, a od samego meczu parę dni minęło, więc większość szczegółów mi umknęła, dlatego nie będę się rozpisywał o przebiegu meczu. Wygraliśmy pierwszego seta, schrzaniliśmy początek drugiego (z 1-7 ciężko się goni), przegraliśmy trzeciego, wygraliśmy czwartego po świetnej końcówce, kiedy przegrywaliśmy 19-21 i marzyłem tylko o tym, żeby nikt nie zagrał w moją stronę. Jakim cudem nie zrobiłem w końcówce żadnego błędu nie wiem, piłka odbijała się we właściwą stronę widocznie. Przy 23-23 Czajnik poszedł na zagrywkę i przeleciało mi przez głowę, że ta zagrywka zdecyduje o wszystkim. Czajnik trafił asa, a w następnej piłce zatrzymałem atak na prawym skrzydle i powtórkę na lewym (choć powtórka była już w taśmę).
Wyglądało na to, że nasza taktyka na tie-break działa. Piter zmienił Wygosa w drugiej linii, weszła mu zagrywka i strony zmienialiśmy prowadząc 8-3. Wystarczyło dowieźć przewagę do końca i wszystko wskazywało na to, że się uda. było już 13-9 kiedy na zagrywkę wszedł niejaki QBA i urządził rzeź niewiniątek. Lolek 2 razy wpuścił piłkę w pole a kolejną przebił na drugą stronę, Wygos zamiast skończyć przechodzącą lub zostawić ją Czajnikowi, podbił ją możliwie daleko od Winiego, a jedyne dobre przyjęcie skończyło się widowiskowym atakiem Wygosa w siatkę. Czajnik dostał bloka, a Szyba zdjął mi piłkę z rąk i nie dałem rady jej podbić, więc przy meczowej ja zdjąłem piłkę z rąk Szybie i wygranego tie-breaka przegraliśmy...
Pocieszająca w naszej grze była bardzo duża ilość podbitych piłek w obronie, zmartwić za to musiało kiepskie przyjęcie - z pewnością zbyt kiepskie jak na potrzeby Winiego.
Oceny (dziś w duchu po reformie oświaty ocena opisowa):
- Wini - poprawnie jak na rekonwalescenta. Szybkość mu się nie poprawiła, nie zawsze był dokładny, ale i tak zagrał lepiej niż jego nieudolny zastępca w dwóch ostatnich meczach. W tie-breaku nie przyznał się do bloku przy bardzo ważnej piłce - skutecznie.
- Czajnik - świetnie. 3/4 piłek kierowane było do Czajnika, a to, ile asów Czajnik zdobędzie w serii przesądzało o zwycięstwie lub przegranej. On sam ma do siebie pewne pretensje za nieudany skrót, czapę i coś tam jeszcze, ale to nie zmienia faktu, ze gdybyśmy wygrali tie-breaka, to on byłby bezsprzecznie graczem meczu.
- Szyba - chyba dobrze. Trudno mi powiedzieć, bo nie do mnie trafiały piłki po przyjęciu a ataki i tak szły do Czajnika, więc trudno mi podać odpowiednie przykłady. W pamięci utkwił mi jedynie śliczny atak z mojej wystawy i 2 obrony piłek, które powinienem wziąć a mnie tam nie było.
- Lolek - nierówno. Przez cały mecz narzekał, że nie dostaje piłek i, jak to zwykle on, brylował w zabawnych choć nie trafionych usprawiedliwieniach. Wytłumaczeniem czemu nie odebrał dwóch asów było, że nie chciał, by Wini biegał... Przez cztery sety miał za mało okazji, by się wykazać, a w piątym został wybrany na jelenia i potulnie się z tej roli wywiązał.
- Piter - całkiem dobrze - wzmocnił 2 razy przyjęcie (nie tak bardzo jak byśmy chcieli ale zawsze), zawalczył na zagrywce, parę razy zagrał ładnie w obronie.
- Wygos - tak sobie. Coś tam robił na siatce, coś skończył, przyjmował nieźle. Ale 2 (de facto) zepsutych w końcówce piłek mu nie mogę darować.
- Gorzki - trudno powiedzieć. Z jednej strony 4 bloki punktowe, 3 podbite i 4 wybloki, 1 as, parę fajnych obron spod samej siatki i świetne przyjęcie (chyba 2 trudne dla Winiego, jedna przebita do przeciwników od razu a reszta dobrych). Z drugiej strony 2 piłki w ataku oddane gratis, 1 przebita i 1 stracona z sytuacyjnych, i 3 przegrane piłki na siatce. Do tego obrony były wynikiem tego, że czatowałem na nie pod siatką, a dalekie piłki wybierał za mnie Piter z Szybą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz