20.05.2008

Przegraliśmy pietruszkę

Tradycyjnie nasi środkowi pozawodzili i na meczu ze środkowych był tylko Wygos. Jednak skoro stawka spotkania nie była duża, więc zastosowaliśmy najzabawniejszy możliwy wariant i w ten sposób pierwszy raz w tym sezonie zagrałem na środku.
Bawiłem się świetnie, pamięć krótkotrwałą uszkodziłem sobie na popijawie po meczu, a od samego meczu parę dni minęło, więc większość szczegółów mi umknęła, dlatego nie będę się rozpisywał o przebiegu meczu. Wygraliśmy pierwszego seta, schrzaniliśmy początek drugiego (z 1-7 ciężko się goni), przegraliśmy trzeciego, wygraliśmy czwartego po świetnej końcówce, kiedy przegrywaliśmy 19-21 i marzyłem tylko o tym, żeby nikt nie zagrał w moją stronę. Jakim cudem nie zrobiłem w końcówce żadnego błędu nie wiem, piłka odbijała się we właściwą stronę widocznie. Przy 23-23 Czajnik poszedł na zagrywkę i przeleciało mi przez głowę, że ta zagrywka zdecyduje o wszystkim. Czajnik trafił asa, a w następnej piłce zatrzymałem atak na prawym skrzydle i powtórkę na lewym (choć powtórka była już w taśmę).
Wyglądało na to, że nasza taktyka na tie-break działa. Piter zmienił Wygosa w drugiej linii, weszła mu zagrywka i strony zmienialiśmy prowadząc 8-3. Wystarczyło dowieźć przewagę do końca i wszystko wskazywało na to, że się uda. było już 13-9 kiedy na zagrywkę wszedł niejaki QBA i urządził rzeź niewiniątek. Lolek 2 razy wpuścił piłkę w pole a kolejną przebił na drugą stronę, Wygos zamiast skończyć przechodzącą lub zostawić ją Czajnikowi, podbił ją możliwie daleko od Winiego, a jedyne dobre przyjęcie skończyło się widowiskowym atakiem Wygosa w siatkę. Czajnik dostał bloka, a Szyba zdjął mi piłkę z rąk i nie dałem rady jej podbić, więc przy meczowej ja zdjąłem piłkę z rąk Szybie i wygranego tie-breaka przegraliśmy...
Pocieszająca w naszej grze była bardzo duża ilość podbitych piłek w obronie, zmartwić za to musiało kiepskie przyjęcie - z pewnością zbyt kiepskie jak na potrzeby Winiego.
Oceny (dziś w duchu po reformie oświaty ocena opisowa):
  • Wini - poprawnie jak na rekonwalescenta. Szybkość mu się nie poprawiła, nie zawsze był dokładny, ale i tak zagrał lepiej niż jego nieudolny zastępca w dwóch ostatnich meczach. W tie-breaku nie przyznał się do bloku przy bardzo ważnej piłce - skutecznie.
  • Czajnik - świetnie. 3/4 piłek kierowane było do Czajnika, a to, ile asów Czajnik zdobędzie w serii przesądzało o zwycięstwie lub przegranej. On sam ma do siebie pewne pretensje za nieudany skrót, czapę i coś tam jeszcze, ale to nie zmienia faktu, ze gdybyśmy wygrali tie-breaka, to on byłby bezsprzecznie graczem meczu.
  • Szyba - chyba dobrze. Trudno mi powiedzieć, bo nie do mnie trafiały piłki po przyjęciu a ataki i tak szły do Czajnika, więc trudno mi podać odpowiednie przykłady. W pamięci utkwił mi jedynie śliczny atak z mojej wystawy i 2 obrony piłek, które powinienem wziąć a mnie tam nie było.
  • Lolek - nierówno. Przez cały mecz narzekał, że nie dostaje piłek i, jak to zwykle on, brylował w zabawnych choć nie trafionych usprawiedliwieniach. Wytłumaczeniem czemu nie odebrał dwóch asów było, że nie chciał, by Wini biegał... Przez cztery sety miał za mało okazji, by się wykazać, a w piątym został wybrany na jelenia i potulnie się z tej roli wywiązał.
  • Piter - całkiem dobrze - wzmocnił 2 razy przyjęcie (nie tak bardzo jak byśmy chcieli ale zawsze), zawalczył na zagrywce, parę razy zagrał ładnie w obronie.
  • Wygos - tak sobie. Coś tam robił na siatce, coś skończył, przyjmował nieźle. Ale 2 (de facto) zepsutych w końcówce piłek mu nie mogę darować.
  • Gorzki - trudno powiedzieć. Z jednej strony 4 bloki punktowe, 3 podbite i 4 wybloki, 1 as, parę fajnych obron spod samej siatki i świetne przyjęcie (chyba 2 trudne dla Winiego, jedna przebita do przeciwników od razu a reszta dobrych). Z drugiej strony 2 piłki w ataku oddane gratis, 1 przebita i 1 stracona z sytuacyjnych, i 3 przegrane piłki na siatce. Do tego obrony były wynikiem tego, że czatowałem na nie pod siatką, a dalekie piłki wybierał za mnie Piter z Szybą.

11.05.2008

Ponoć najgorszy nasz mecz w tym roku

Niby wygraliśmy, ale jakoś mało radości sprawiła ta wygrana.
Pierwszy set zaczęliśmy tragicznie, z sześcioma punktami w plecy przy stanie 12-18. Mimo wszystko udało nam się wyrównać na 23-23, ale niestety straciliśmy potem 2 punkty z rzędu i całego seta 23-25.
Cały drugi set siedzieliśmy przeciwnikom na piętach aż do końcówki (19-20) kiedy ze zdenerwowania zapomniałem, że w pierwszej linii mam Czajnika i Pitera. Z konieczności więc 4 piłki z rzędu dostał Wygos (i wszystkie skończył). Dopiero przy setowej uświadomiłem sobie, że to Czajnik jest naszym głównym atakującym, więc rzuciłem piłkę na prawe skrzydło.... do Pitera. ;P
Na początku trzeciego seta uznałem, że jak Piter skończył, to może i zacząć i zaczął dobrze. Wyglądało na to, że zmiażdżymy przeciwników aż... cóż, obiecałem nie narzekać na przyjęcie, ale dwie piłki, do których biegłem z lewej bocznej linii po to, żeby je podbić zza prawej linii, były symptomatyczne dla tego krótkiego okresu czasu, kiedy prowadzenie 7-1 zamieniliśmy na 7-9. Tym razem jednak Czajnik nie chciał czekać na to kogo wybiorę na bohatera końcówki i tradycyjnie dla siebie w okolicach piętnastego punktu dołożył serię zagrywek aż przeciwnicy ratowali się czasem... dając Czajnikowi tak przydatną chwilę odpoczynku. Dzięki temu trzeci set padł naszym łupem.
Czwarty set miał się obyć bez historii i spokojnie prowadziliśmy zdobywając punkt po punkcie... Niestety w końcówce dziewczyny (i jeden inwalida) uparli się by zapewnić sędziemu emocjonującą końcówkę. Przeciwnicy doszli nas na 23-23 i dopiero wtedy przestaliśmy się wygłupiać. W końcu udało nam się zakończyć ten mecz wygrywając czwartego seta 27-25.
Oceny:
  • Gorzki może i nastąpiła znacząca poprawa w porównaniu z poprzednim występem, ale oznacza to jedynie tyle, że popełniałem mniej błedów, bo nie dostawałem tyle piłek co do tej pory i tyle. Chociaż jeden pozytyw - wreszcie trafiałem jako tako do Wygosa. 3+
  • Czajnik co dostał to (poza dwoma przypadkami) skończył, zaliczył ładne serie zagrywek. Co najważniejsze - zwrzeszczał wszystkich naprawdę skutecznie, bez czego pewnie dostalibyśmy widowiskowo w tyłek. 4+
  • Piter zagrał fajnie w ataku, ale kiepsko w przyjęciu, a zagrywka mu raczej nie siedziała. 3+
  • Szyba w odbiorze chyba podobnie do Pitera, ale radził sobie z moimi szybkimi piłkami gdy miał dostać normalną, z wysokimi za antenkę gdy miał dostać szybką i zaliczył 2 fajne bloki. 4-
  • Paweł widać że jeszcze trochę się obawia o swoją nogę po kontuzji, a i do pełni formy nie wrócił. Z Pawłem niestety problem jest taki, że trzeba umieć z nim grać, więc nie miał okazji by się popisać. 3+
  • Wygos skuteczność miał naprawdę niezłą, a co najważniejsze - radził sobie nawet kiedy dostał piłkę ponad metr za plecy i na wysokość swojej głowy. W bloku musi się jeszcze nauczyć skakać przodem do siatki a nie prawym bokiem. 4+
  • Rafał Ponoć zagrał paskudnie w odbiorze (co w wypadku libero chyba jest ważne), ale z drugiej strony parę razy fajnie coś wyciągnął... powiedzmy 3

7.05.2008

Specyfikacje throw(...) i bezpieczeństwo wyjątków

Czy pisać specyfikacje throw()? To pytanie zadawało sobie wielu ekspertów. Oprę się na wnioskach Herba Suttera (stąd):
  • Moral #1: Never write an exception specification.
  • Moral #2: Except possibly an empty one, but if I were you I’d avoid even that.
Czyli nie piszemy specyfikacji throw()... No to w takim razie olewać co funkcje rzucają? Lepiej nie. Sensowne wydaje się pisanie tego w komentarzu.
Warto zawrzeć informacje:
  • jeśli to funkcja wirtualna, to warto napisać, jakiej klasy funkcję zastępuje /** @note @e overrides Klasa */
  • jeśli funkcja nie jest wirtualna i przesłania inną, również warto to napisać /** @note @e hide Klasa */
  • co funkcja może rzucać /** @throws co kiedy */
  • jak się zachowa w razie wyjątku, czyli bezpieczeństwo wyjątków /** @note @e safety --- */ (o tych --- za chwilę)
Ponownie powołam się na Herba Suttera, który fajnie opisał tę sprawę.
Opis bezpieczeństwa w razie wyjątku składa się z 3 części:
  • Atomicity - niepodzielność. 3 możliwości: 1) [-] brak, 2) [a] niepodzielność - czyli całość albo wcale, 3) [A] na pewno całość - czyli gwarancja powodzenia operacji.
  • Consistency - spójność. 3 możliwości: 1) [-] brak, 2) [c] w razie niepowodzenia system pozostaje spójny, 3) [C] niezależnie od powodzenia lub nie, system pozostaje spójny. W kontekście programowania, ma sens rozpatrywanie tylko możliwości 3) [C] - każda funkcja musi po sobie pozostawiać program w stanie spójnym, niezależnie od tego czy wystąpił błąd, czy nie.
  • Isolation - brak skutków ubocznych. 3 możliwości: 1) [-] skutki uboczne występują niezależnie od powodzenia operacji, 2) [i] skutki uboczne występują tylko w przypadku powodzenia operacji, 3) [I] całkowity brak skutków ubocznych
Sutter pisze jeszcze o Durability - jak to z modelu baz danych - ale my się tym nie będziemy zajmować. Rzadko w programowaniu będziemy pilnować, czy wynik działania operacji przetrwa w razie jakichś kataklizmów typu upadek systemu...
Oznaczenia: Każdą z wymienionych powyżej 3 części opisu bezpieczeństwa będziemy oznaczać zależnie od poziomu bezpieczeństwa przy pomocy 3 znaków, z których każdy będzie odpowiadał jednej z części.
Przykłady:
  • /** @note @e safety AC- */ oznacza, że operacja zawsze się powiedzie (ekwiwalent throw()); może emitować skutki uboczne.
  • /** @note @e safety -CI */ oznacza, że w razie niepowodzenia, obiekty pozostaną w stanie spójnym[C], ale nie wiadomo jakim; niezależnie od powodzenia, nie wystąpią żadne skutki uboczne.
  • /** @note @e safety aCi */ oznacza silną gwarancję Abrahama, czyli w razie niepowodzenia system będzie w takim stanie, jakby wywołanie funkcji nie nastąpiło; dotyczy to także skutków ubocznych.

27.04.2008

Pyrrusowe zwycięstwo

O ile można nazwać zwycięstwem wyszarpany tie-break z drużyną która uparła się by oddać ten mecz możliwie gładko.
W pierwszym secie nie mogliśmy się pozbierać, aż do 12-15, kiedy Czajnik wszedł na zagrywkę i zaczął kosić punkt za punktem. Szerszenie z pełnymi gaciami wzięli czas akurat wtedy, gdy Czajnik potrzebował odpocząć. 6 punktów z zagrywki odwróciło losy seta, a przy setowej ustawili swe tyłki tak daaaleko, że delikatny skrócik nie dał im szansy na przyjęcie.
Mimo wygranej w pierwszym secie nie można wiele dobrego powiedzieć o naszej grze. Nie funkcjonował środek ani lewe - jedyne piłki które jako tako rzucałem leciały do Czajnika.
W drugim secie historia się powtórzyła. Prawie. Tym razem Czajnik przy 13-15 nas nie uratował, zepsuł drugą zagrywkę i nie uratowaliśmy seta.
W trzecim secie Czajnik zaczął miotać zagrywką już przy 4-3. Odskoczyliśmy trochę i dalej jako tako szło. Lolek dostał serię 3 piłek - tak go zaskoczyłem, że 2 z nich popsuł ;P. Szyba sobie radził, ale nadal nie mogłem się dogadać z Wygosem i Wilqiem. Dobrze chociaż, że obaj stawiali blok świetny, a już Wygosowa czapa była niewymownie zarąbista. Zacząłem też podbijać kiwki, na szczęście Wilq się orientował i jakoś tam je rzucał. W końcówce gorzej, niewiele brakowało, a by nas doszli. Wyraźnie pomógł nam Marcin, który nie zauważył najpierw mojego bloku, a potem Lolka bloku. [Czajnik: No przecież mieliśmy jego dowód - musiał współpracować ;-D]
O ile porażka w drugim secie nie była jeszcze kluczowa, czwartego seta przegrać nie mieliśmy prawa. I to jest zaskakujące najbardziej - pamiętam, jak Lolek bił co dostał, Wygos wreszcie skończył 2 krótkie w jednym secie (w tym jedną bez bloku po prostu zabił) i mimo tego wydawało się niezłego przebiegu, przegrywaliśmy 16-19, 20-24 i ostatecznie do chyba 22. Faktem jest, że Lolek puścił balona za boisko, zagrywka nam nie bardzo siedziała no i tylko w czwartym secie były piłki, których nie próbowałem nawet sięgnąć. Niemniej coś musiało mi się popsuć z pamięcią, bo nie pamiętam gdzie w tym secie tak daliśmy ciała by go przegrać. [Czajnik: Na przyjęciu. Jakbyś to zapamiętał, to by poleciało po ocenach Lolka i chyba Szyby...]
Na tie-break wyszliśmy na luzie. Wprawdzie zacząłem od piłki do Wilqa na poziomie taśmy, ale potem było coraz lepiej. Piter machnął serię zagrywek dzięki której odskoczyliśmy a potem wystarczyło wykorzystać totalną bezradność naszych przeciwników.
[Czajnik: Przy chyba 13:7 dla nas dziewczyny z naszej drużyny zaczęły zasypiać i mogło się zrobić groźnie, ale czujni sympatyczni przeciwnicy postanowili dziewczyny obudzić: "Tak się przegrywa mecze!". Na to natychmiast usłyszeli ripostę zza naszych przyjmujących "Czyżby to zapowiedź demonstracji?". I dalej dziewczyny przyjęły zagrywkę, a faceci zrobili, co do nich należy.]
Przegrana zmniejszyła nasze szanse utrzymania się z 0,1% do 0,0000000000001%
Oceny:
  • Gorzki ech.... eeech.... hmmm.... Poprzedni mecz pokazał, że Piter nie powinien rozgrywać skoro nie chce. Ten mecz pokazał, że ja nie powinienem rozgrywać nawet kiedy chcę. Krótką rzucałem za nisko lub [Czajnik: często nie "lub" tylko "i"] za blisko siatki, Pitera próbowałem wrzucić w kotarę (bez powodzenia), o Lolku zapomniałem na tak długo, że jak wreszcie dostał piłkę, to nie wiedział co z nią zrobić. Czajnik kończył co dostał, ale musiał nauczyć się zupełnie nowego typu piłek. [Czajnik: ale to były świetne wystawy] Jedyne co tak naprawdę mi wychodziła to podbijanie kiwek... Ocena byłaby lepsza gdyby nie to, że moje błędy kosztowały nas cenny punkt w końcowej tabeli... 2+ [4-]
  • Czajnik ma do siebie pretensje ale nie bardzo wiem o co. Że nie zdobył 5 asów z rzędu w drugim secie, a jedynie w pierwszym i trzecim? Czy o to, że skończył 90% moich badziewnych piłek zamiast 100% jak kończył moje przypadkiem dobre piłki? 5+
  • Piter nie zaszalał dzisiaj, ale nie można nie docenić wysiłku jaki musiał włożyć w ratowanie tego co ode mnie dostawał. Na przyjęciu zagrał nieźle no i tie-breakowa seria zagrywek. 5-
  • Lolek nie przebijał się przez siatkę, nie bardzo grał na przyjęciu, ale jak już dostał piłkę to walił nieźle. 4
  • Wygos nie dałem mu się popisać, ale pokazał niezłą zagrywkę, świetnie grał na bloku, zaliczył czapę sezonu i taką krótką, że przeciwnicy się załamali. 4+
  • Wilq miał pecha chłopak. Piłki ode mnie miał do niczego, w bloku odbijali piłkę od niego aż wyszła na aut. Duży plus jednak za to, że zmobilizował się i przyszedł. 4-
  • Szyba Brał odpowiedzialność, pokrył co miał pokryć, nie narobił błędów. Do tego nie protestował gdy zabraliśmy mu szansę gry na siatce i w przeciwieństwie do tego co mówił, to nie on najbardziej ganiał mnie po boisku. Razem z plusem za dyspozycyjność mocne 4+

22.04.2008

Analiza sytuacji w tabeli

Wygos zdziwił się, kiedy mu powiedziałem, że musimy wygrać by się utrzymać, gdyż pewien był, że na jedną porażkę mamy jeszcze miejsce. Zasadniczo miałby nawet rację, ponieważ zostawała jeszcze szansa na utrzymanie się przez baraż.

Niestety Bromek, po piorunującym początku rozdaje punkty na prawo i lewo - w sobotę, po tie-breaku, przegrał z Bartexem, co zmniejszyło nasze szanse na baraże do poziomu bliskiego zera.
Teraz po kolei drużyna, punkty, z kim jeszcze gra:
kto punkty VII VIII IX min max
Bromek 15 BBT BK MP 15 24
Bez Komentarza 13 MP Bromek E 13 19
Wkrótce 13 FW MP Bx 19 22
Bad Boys Team 12 Bromek Brofani Sz 18 21
Bartex Warszawa 10 Brofani Sz W 13 19
Marny Popis & CP 9 BK W Bromek 9 15
Szerszenie 6 E Bx BBT 6 9
Eter 6 Sz FW BK 15 15
Brofani 3 Bx BBT FW 3 6
Fundusz Współpracy 3 W E Brofani 3 6
Ze wszystkich pozostałych meczy za nierozstrzygnięte uznałem wszystkie mecze Bromka (Bad Boys, Bez komentarza i Marny Popis), Bez Komentarza - Marny Popis, Bartex - Szerszenie (chociaż tu faworyt jest wyraźny), Wkrótce - Bartex i Brofani - Fundusz Współpracy (ten ostatni nie ma znaczenia).
Co z tego wynika:
  • Bromek potrzebuje 3 setów zdobytych (lub straconych przez nas) żeby wyjść poza nasz zasięg.
  • Bez Komentarza potrzebuje jednego zwycięstwa - albo Marny Popis, albo grający w kratkę Bromek
  • Wkrótce również potrzebuje jednego zwycięstwa - w najbliższej kolejce Fundusz Współpracy
To zamyka nam drogę do (hehe) awansu. Dalej:
  • Bad Boys Team potrzebują 4 punktów i maja przed sobą jeszcze spotkania z Funduszem Współpracy i z Szerszeniami w dwóch ostatnich kolejkach
I to by było na tyle w kwestii utrzymania.
Nie mają większego znaczenia 3 najgorsze drużyny: Szerszenie, Fundusz Współpracy i Brofani, chociaż będziemy im kibicować by urwały punkty Bartexowi. Żeby móc grać w barażu, musimy wyprzedzić dwie ekipy:
  • Marny Popis, którzy grają z Bez Komentarza, Wkrótce i Bromkiem potrzebują 2 zwycięstw by mieć magiczne 15 punktów, a o zwycięstwa nie będzie im łatwo, ponieważ grają z kandydatami do pierwszego miejsca w lidze
  • Bartex który potrzebuje jedynie 5 punktów. Czekaja ich spotkania z Brofanami (ostatnio coś wygrali, ale nie robiłbym sobie złudnych nadziei), Szerszeniami (choć wątpię by Szerszenie ugraly coś więcej niż 2 sety) i Wkrótce (co powinno sie skończyć dla nas dobrze)
Z tego morał, że nasze iluzoryczne szanse opierają się na założeniu świetnej postawy przeciwników Bartexu i oczywiście naszej własnej.
Nawet niezwykle nieprawdopodobny scenariusz, w którym Bartex zdobywa tylko 5 punktów w 3 ostatnich meczach skazuje nas na walkę o sety. Bartex skończy w tej sytuacji z bilansem od 22-18 (1.222) do 21-19 (1.105). Ponieważ i tak musimy wszystko wygrać by sens miała cała ta niewydarzona konstrukcja, nasz bilans setów będzie zawierał 18 zdobytych i od 15 (1.200) do 18 (1.000) straconych. To oznacza, że nie dość, że Szerszenie muszą wyciągnąć tie-breaka z Bartexem, to jeszcze Bartex musi przegrać do 0 z Wkrótce lub stracić seta z Brofanami. Jeśli stracimy choć seta w najbliższych trzech meczach to Bartex musiałby zarówno stracić seta z brofanami jak i przegrać do zera z wkrótce.
Równie prawdopodobne jest cudowne ocalenie poprzez rezygnację jakiejś drużyny spośród 17 znajdujących się powyżej nas.

21.04.2008

No i po ptokach

Przegrywając z Wkrótce pogrzebaliśmy szanse na utrzymanie. Szkoda.
Pierwszy set zaczęliśmy głupio - Wkrótce ma niezłą zagrywkę, a jeśli przyjęcie było jakimkolwiek elementem strategii w doborze zawodników, to jedynie jako argument do selekcji negatywnej.
I na wynik tego faktu nie trzeba było długo czekać. Szyba nie mógł się odnaleźć na środku, po rękach Pitera było widać, że dawno nie grał na rozegraniu, Tadek się nie odnalazł na libero, Paweł się gubił w nieznanym sobie ustawieniu, koszmar. Przegraliśmy do 13.
Na drugi set wyszliśmy bez żadnych zmian i początkowo wydawało się, że nie zemści się to na nas. Paweł pociągnął ładną serią zagrywek i prowadziliśmy 4-1. Punkt za punkt dotrwaliśmy do 8-5 i wtedy zaczęła się katastrofa. 5 punktów z rzędu wpadło i sytuacja w secie się odwróciła. Teraz my bezradnie patrzyliśmy jak punkt za punkt wynik dojeżdża do 25. Najbardziej utkwiło mi w pamięci usilne trzymanie się Pawła nie swojej pozycji w obronie (nie jego wina, nie jest przyzwyczajony do gry z nami) i to, że Piter nie wziął czasu (na nas nie patrzył, a po walczakowym turnieju byłem zbyt zachrypnięty by było mnie słychać.
W trzecim secie 2 ważne zmiany na plus - za Pawła, który jeszcze nie wrócił do formy wszedł Szyba, za Szybę, który środkowym nie jest i chyba nie będzie, wszedł Rafał, który jak na swoje warunki zagrał wyśmienicie. Pozwoliło to nam dotrzeć do stanu 22:22, Piter wziął czas, wkrótce spsuło zagrywkę i udało się wygrać jednego seta.
Niestety czwarty set nie wyszedł jak powinien i przegraliśmy mecz 1:3.
Oceny będą bardzo przypadkowe, bo nie poświęcałem grze takiej uwagi jak zazwyczaj i koncentrowałem się na grze w przyjęciu:
  • Piter jako kapitan... cóż... bez komentarza. Jako rozgrywający utkwiła mi w pamięci piłka, która walnęła w kotarę na maksymalnym zasięgu Czajnika. Chyba najgorszy mecz Pitera jaki widziałem w życiu. 2+
  • Czajnik robił co mógł czyli coś między mało i niewiele. Muszę przyznać, że gdy zwróciliśmy mu uwagę, że ustawiają wyblok i daleką asekurację na niego zaczął grać skrótami. Tyle, że wpływ jednego zawodnika da się zminimalizować i to skutecznie zrobili przeciwnicy. 4
  • Lolek grał nawet nieźle, w przyjęciu go nie zapamiętałem (to dobrze), w ataku co nieco zrobił, na porady z "ławki" reagował (choć z opóźnieniem i niedokładnie). Byłaby czwórka, gdyby nie kategoryczna odmowa gry na środku. 3+
  • Paweł jest jeszcze trochę bez formy, ale mam nadzieję, ze mu to przejdzie. W obronie grał zupełnie inaczej niż my mamy w zwyczaju, w ataku nie wymiatał.3+
  • Szyba zagrał gdzie mu kazali. Niestety kiepsko mu kazali, bo środek siatki to miejsce którego naprawdę powinien unikać. Przesunięty w trzecim i czwartym secie na przyjecie pokazał trochę pazur, ale miał za mało mocy w ataku. 4-
  • Wygos może i jest naszym najlepszym aktywnym środkowym, ale w tym meczu nie zagrał za dobrze. Nie rozumiał się z Piterem, źle skakał do krótkiej, ogólnie wypadł niezbyt okazale. 3 [Czajnik: No tu się nie mogę powstrzymać od komentarza: Wygos na środku zagrał jak szyba - czyli biorąc pod uwagę że jest środkowym, to zagrał na ocenę zero. Gdyby nie kolano Gorzkiego, to zaproponowałbym taką właśnie zmianę.] Trzeba było zaproponować. Piter też marudził, że myślał o wpuszczeniu mnie na rozegranie i zagraniu na skrzydle. Gdybym wszedł na zmianę, jedyne co byśmy ryzykowali to konieczność zrobienia powrotnej zmiany i tyle. A co do oceny - byłem tak przejęty tym co mogę powiedzieć Tadkowi by zagrał lepiej, że gra na siatce sporo mi ukmnęła. Dopiero na Rafała zwróciłem większą uwagę, bo wiedziałem co czuje ;P [Czajnik: Jak to się ma do zdjęcia Wygosa? Nie widzę alternatywy za niego.] Skoro Piter nie przyznał się, że nie chce grać na rozegraniu, to gdybyś zapytał, czy dam radę zagrać za wygosa, to bym powiedział, że dam. Jak przestanę dawać, to zejdę i tyle. Chyba, ze się bałeś, że przez to kolano będę grał gorzej - to możliwe....
  • Rafał zagrał na środku nadspodziewanie dobrze - może nie czapował, ale robił wybloki, podbijał piłki, domykał blok. 4-
  • Tadeusz nie doceniał wcześniej roli libero w drużynie, co zemściło się na nim wyjątkowo szybko. W miarę upływu czasu grał coraz lepiej, ale nie wystarczająco dobrze. 3
Nie daruję sobie tego, że nie zagrałem. Pewnie cierpiałbym gdybym zagrał, no ale tego już się nie dowiem, a wyszło na to, że zrezygnowałem z wzięcia na siebie odpowiedzialności wtedy gdy było to naprawdę konieczne. Tak jak zawrócenie w górach z drogi - choćby nie wiem jak rozsądna to będzie decyzja, będzie się jej żałować kiedy już się zejdzie.

20.04.2008

SOLIDNY OPIERDOL!

Mamy teoretycznie 15 osób w drużynie, nawet 16 według oficjalnej strony ligi (no ale tam nam wpisali kogoś kto zagrał raz i więcej się to nie zdarzy raczej).
Możemy odliczyć od tego osoby wpisane z przyczyn towarzyskich - 2.
To zostawia nam 13 zawodników. Rozdzielając to na pozycję mamy
  • Rozgrywający: 1
  • Atakujący: 1
  • Przyjmujący: 4
  • Środkowi: 6
  • Libero: 1
Szokujące, nieprawdaż?
1 rozgrywający i 1 środkowy mają skręcone kostki a reszta może w większym lub mniejszym stopniu grać, i wszyscy wpisali albo dali znać, że przyjdą (oprócz jednego "być może")*
No po prostu luksus, takiego tłumu nie było chyba nigdy.... i wtedy się zaczęło:
"Rozchorowałem się.... więc nie da rady żebym jutro był. Sorka"
Trudno, wciąż mamy rezerwę.
"Na środku na pewno nie zagram, boję się o tą nogę"
Nie no, jasne. Zdrowie najważniejsze.
"Mam nadzieję, że nie jestem dziś potrzebny. Z moją formą fizyczną jest strasznie. A poza tym się nie wyrobię z czasem"
No to musiało być naprawdę źle z formą fizyczną tego środkowego, skoro uznał, ze lepiej bym ja grał na środku. Tym bardziej, że nie był w stanie nawet trafić na halę w czasie, w którym zjadłem obiad, poszedłem do labu coś zabrać, pojechałem z Ochoty na Służew, przepakowałem się, zrobiłem sobie i zjadłem jeszcze jedno danie do obiadu, pojechałem na halę i byłem tam pół godziny przed czasem. No tak, jeśli ktoś potrzebuje 3 godzin czasu żeby trafić na miejsce, to rzeczywiście nie bardzo nadaje się do gry.
"Ja chyba mówiłem że mnie nie będzie raczej. I mam 15 stron protokołu do napisania na jutro"
Oj biedactwo. W końcu terminarz znamy dopiero od miesiąca, a termin oddania protokołu też pewnie znany był zaledwie z tydzień czy dwa.
Na tym tle nieśmiałe próby urwania się naszych kochanych przyjmujących wypadają blado. W końcu "jestem prosto ze spływu", "mam jutro kolosa" i "myślałem że powiedziałem ci, że nie mogę. kurde, kumple mnie zatłuką" nie są lepsze od wymówek naszych środkowych. Chociaż wątpię czy są gorsze.
Różnica polega jednak na tym, że przyjmujący się stawili. Spytali się mnie, czy mogą sobie odpuścić, a nie przekazali mi tylko informację i mieli resztę gdzieś (wszyscy wiemy gdzie, ale jestem tu gościnnie a gospodarz, w przeciwieństwie do mnie, nie jest miłośnikiem dosadnych określeń).
Nie chcę słyszeć żadnych tłumaczeń. Nie dlatego, że przez ostatnie 6 dni spałem 24 godziny, zmuszony do szaleńczej pracy przez debila mojego promotora, że kolejne zachcianki poznałem wczoraj o 20 i siedziałem nad nimi do 2 w nocy, o szóstej wstałem na debilny turniej walczakowy, cały dzień w biegu, z rozwaloną nogą, a jednak przyjechałem i zagrałbym, gdyby było to po prostu potrzebne. Taki debil jak ja jest przecież potrzebny tylko jeden, bo jak inaczej znaleźć kogoś kto będzie pisał głupie posty na cudzych blogach, płacił, dzwonił, kłócił się z sędziami i kolekcjonował wrogów wyzywających mnie bez powodu od chujów przy całej (prawie) drużynie, co nikomu z drużyny nie przeszkadza.
Nie chcę słyszeć tłumaczeń, ponieważ nie ma znaczenia kto był winien a kto nie, czyja wymówka była lepsza i czy były jakieś naciągane. Nawet gdyby wszystkie nieobecności były usprawiedliwione i niezawinione, nie zmienia to faktów:
  • W najważniejszym meczu sezonu, miało być 5 środkowych, a był 1.
  • 12 osób (+ja) ucieszyło się gdy znalazłem halę na środę. "Super, pasuje mi, będę chodził". W ostatnią środę było nas sześciu, w tym ja i 2 ściągniętych w ostatniej chwili kolesi od Walczaka.
  • Zapłaciłem na razie 1320 złotych. Dostałem 250.
Jestem uzależniony od siatkówki i zrobię wiele, żeby móc grać, ale do cholery są pewne granice.
Wolę jednego zawodnika który przyjdzie zawsze gdy będzie potrzebny, niż 4 lepszych nawet od niego, ale którzy wytną mi taki numer, że oleją ten sam mecz zostawiając drużynę z ręką w nocniku.
*Jeden osobnik sugeruje, że mówił, że go raczej nie będzie. Być może rzeczywiście popełniłem błąd. Niemniej Rafał był w stanie opanować umiejętność dzwonienia wystarczającą ilość razy (w tym potwierdzania na dzień przed meczem), od kiedy pozbawiony jest internetu. Wydaje mi się, że argument na poziomie "nie chce mi się" czy "nie lubię" jest mało przekonującą wymówką by usprawiedliwić notoryczne olewanie tej drobnej niedogodności jaką jest wpisywanie swej obecności. Zwłaszzcza w ustach kogoś kto ponoć mieni się informatykiem.