29.05.2007

InterFoto.eu vs Topaz Sokołów Podlaski

Debiut! Jako że leczę barek, a sławny Wini zachorował, drużyna pilnie potrzebowała rozgrywającego. I tu wkroczyłem. Poza tym, że 2/3 wystaw było w kosmos (co np. Szybie i Rafałowi zdawało się nawet nie przeszkadzać), to co trzecia wystawka była ok (a niektóre nawet podobno "super").
I tym sposobem z mistrzami rozgrzewki wygraliśmy. Niestety tylko 2:1, bo z początku 2 seta coś się zacięło.
Było też trochę zepsutych odbiorów, ale wystarczająco mało.
Gdyby nie sam fakt debiutu, to na największą uwagę oraz bezsprzecznie pochwałę zasłużyli wszyscy atakujący. Ataki nad blokiem (Lolek), Gwoździe w 4 metr (Wygos) oraz ogólnie skuteczne ataki z kiepskich wystaw (Rafał z Szybą).

Dumny Eter vs Kulawy Kropek

Panowie i panie, szanowni czytelnicy ninejszego bloga! Zapraszam wszystkich do wysłuchania pradawnej opowieści dzielnego Wajdeloty, który opowie najstarsze ze wszystkich znanych opowiadań o zmaganiach, które niegdyś rozegrały się były między dwoma zwaśnionymi królestwami: Eterogrodem i Kropkolandem.
Rzecz działa się daleko na wschód od stolicy dzielnych Galów, w krainie prawie tak dzikiej jak niepoznanej. Niezgoda, która niczym podstępna bestia dzieliła dwa, niegdyś w zgodzie żyjące królestwa była już tak dawna, że jeno najstarsi ceprowie pamiętali skąd się wzięła. Aby czytelnikowi przybliżyć scenerię rozegranej walki godzi się najpierw przedstawić rys geograficzny terenów przez oba królestwa zajmowanych. Eterogród, królestwo dzielnych rycerzy i dzielnych rycerzy położony był na pięknym płaskowyżu, skąd rozciągał się widok na położone niżej Królestwa Nadstalownii, Absolwencji, Mira Pakerni, Wkrótcogrodu, Kropkolandu (państwa bezwzględnych najemników i cnych niewiast) i ich wasali. Sąsiedztwo z Eterogrodem od dawien dawna uważane było za przekleństwo, gdyż raz na dekadę dzielny ten lud posyłał swoich najmężniejszych wojów pod wodzą Gorzkoetera na śmiertelny bój przeciwko jednemu z sąsiednich królestw. Jak do tej pory niezwyciężeni eterogrodzcy wojowie ulegli jeno raz, tłumiąc bunt w jednym z państw wasali. Od tej pory, nie zapuścili się tam więcej, a kraj ten pogrążył się w anarchii, stając w obliczu nieuchronnej zagłady. Niemniej jednak czas biegł nieubłaganie i kiedy nadeszła pełnia roku siódmego najmężniejszy z wojów, wspomniany już Gorzkoeter, zadął w róg aby zwołać dzielnych rycerzy Eterogrodu na bój śmiertelny przeciwko Kropkolandowi.
Zrazu zdawało się, że dzielni wojowie: Wineterus, Szybyterus, Wygoterus, Rafterus, Plackoterus, Piteroterus i niesiony z tyłu na noszach sędziwy Czajoterus pod wodzą nieustraszonego Gorzkoetera nie napotkają silnego oporu tchórzliwych najemników nikczemnego króla Kropkolandu, którzy aby wzbudzić litość w sercach mężnych wojów Eterogrodu zabrali ze sobą na pole bitwy cne białogłowe. Eterogrodczycy w pierwszym swym odruchu wystawiwszy kwiat rycerstwa naprzeciwko zgromadzonym wojskom Kropkolandu zawahali się. "Czyż godzi się nam, bohaterom spod Stalingradu, atakować niewiasty?" - pytali jeden drugiego. Wtedy głos zabrał Gorzkoeter: "Drodzy rycerze" - przemówił - "Czyż nie w słusznej sprawie wytoczyliśmy nasze chabety przeciwko Kropkolandowi? Czyż może nas kto winić, że chcemy zgodnie z klauzulą najwyższego uprzywilejowania podbić ten pyszniący się pośród innych kraj? Że chcemy wymordować mężczyzn a pojmać kobiety? (przy tych słowach, wąs mu się zakręcił, wspomniał bowiem na swój i tak już liczny harem a myśl o jego uzupełnieniach napełniła go nieopisaną błogością). Czyż nie przysługuje nam to najświętsze spośród praw?" "Prawdę mówi" - zawołali zebrani rycerze i bez zbędnych skrupułów jęli się przygotowywać do natarcia. Pierwszy dzień walk upłynął pod dyktando Eterogrodczyków, którzy stosując manewr podwójnego oskrzydlenia pewnie rozstrzygnęli walki na swoją korzyść. Drugiego dnia, gdy o świcie stanęli wszyscy do boju powstał dylemat. Jest nas 7, a mamy jeno 6 koni, kto zatem dzisiaj podzieli los Czajoterusa, który mimo najszczerszych chęci liczył jeno trupy ze wzgórza? Jam Ci to uczynię, wstał Piteroterus, oddając kluczyki do swojego rumaka wielmożnemu Plackoterusowi. Rycerze zatem wyruszyli i walczyli dzielnie dzień cały. O zmroku okazało się, że Plackoterusowi przypadło wystrzelić ze swojego cedrowego łuku aby wyrównać rachunek zabitych. Mimo najszczerszych chęci, trafił on jednak nie Kropkolandczyka a swojego druha czym przeważył szalę zwycięztwa na stronę Kropkolanczyków. Kolejnego dnia, w namiocie pozostał Rafterus aby zmęczonym po bitwie kamratom zaserwować najprawdziwszą andaluzyjską jajecznicę. W czasie kiedy Rafterus polował na strusie jego współbracia walczyli dzielnie z Kropkolandczykami. Mimo najteższych wysiłków Kropkolandczycy uzyskali przewagę liczebną i podstępnie nakłoniwszy serce Wineterusa do zdrady położyli na trzecim dniu pieczęć swojego zwycięztwa. Po powrocie do namiotu Gorzkoeter rozgniewał się srodze. Raz jeszcze jął przemawiać do swych rycerzy, mówiąc o równowadze sił w okolicy i o straszliwych konsekwencjach ewentualnej porażki. "Nic nie pozostanie z waszych haremów, wasze służące zbuntują się przeciwko praniu skarpet a Nadstalownia najedzie wasze pola, tak że głodu zimą zaznacie." Słowa nieustraszonego Gorzkoetera przyniosły oczekiwany skutek, wojska powróciły z furią do walki i mimo twardego oporu kolejne dwa dni naznaczyły pasmem swoich zwycięstw.
Radości po walce nie było końca. Dzielni rycerze rzucili się w objęcia swych bogdanek, czekających na nich na granicy Eterogrodu. Opowieści snute przy antałku wybornego miodu na zawsze wysławiać będą dzień najjaśniejszego ze zwycięstw Eterogrodczyków. Do historii przejdą pojedynki między poszczególnymi wojami toczone w trakcie bitew, zgodnie ze starą rycerską tradycją fair play. Jeno autor tej skromnej relacji nosi żal w sercu. Splamił on bowiem honor rycerza nie przyznając się do otarcia o jego zbroję strzały Eterogrodczyka ostatniego dnia walki. Jednak cytując Marka Twaina: "Zwycięzców się nie sądzi" należy usprawiedliwić waszego skromnego skrybę. Zaiste nikt się o tym czynie nie dowie, a czego oczy nie widzą to serca nie boli.
Taka to była historia sławnego pojedynku między mężnymi Eterogrodczykami a Kropkolandczykami. Jeśli ktoś zechce zadać pytanie o przyczyny tak trudnych przepraw niech spyta giermków. Tylko oni bowiem wiedzą, którzy dzielni rycerze pod osłonę zbroi zakładają spódnicę, a którzy spodnie.

22.05.2007

InterFoto.eu vs Fc Monte

Szybkie 0:2, ale nie bez walki. Wg mnie najtrudniejszy przeciwnik jak dotąd, choć tabela tego nie potwierdza.
Co do naszej gry, to mnie się grało dobrze. Pozostałym nie. Szkoda.
Gorzki: tabela nie potwierdza, bo pierwszy mecz grali w 3 a drugi w 4.
Piter: to żeś się Czaju wysilił... no byś chociaż ze 3 akapity zapełnił :P
Czaja: no to niech będzie uzupełnienie:
  • Wini kiwa znad taśmy na 2 m nad w górę - jakby wystawiał
  • Wini wystawia niemal poniżej taśmy - jakby kiwał (poza wyjątkami, które rzuca pod sam sufit oraz jedną zajebistą wystawą, która to się skończyła takim gwoździem, że od tamtej pory miałem permanentny potrójny blok, co by mi nie przeszkadzało, bo był niski i waliłbym z góry, gdyby nie to, że wystawy ponad ten blok nie wylatywały)
  • wszyscy rozgrywający wystawiają dokładnie w przeciwną stronę (przeciwne skrzydło), niż by chcieli atakujący
  • odbiory plasów w kosmos
  • ... może już starczy ;p

15.05.2007

InterFoto.eu vs Urzędnicy i eksperci

Chyba jeszcze nie było na naszym blogu żadnej relacji z Setball League. Zatem premiera! W sumie nie ma o czym zbytnio pisać, ale że muszę sobie zrobić przerwę w nauce to krótkie sprawozdanie.
Mecz bez historii, szybkie 2:0 dla InterFoto.eu (dla niezorientowanych tak nazwał się Eter in order to mieć sponsora). Z ciekawszych rzeczy, godnych odnotowania to gra Gorzkiego na zagrywce (nie popsuł chyba 8 zagrywek pod rząd :D ), gra Pitera na ataku (nie przebił ani jednej piłki za siatkę) i gra Dziuby na rozegraniu (odległość piłek od siatki +- 4 metry). Poza tym norma :) Ciekawsze były szybkie czwórki po meczu :)
A apropos czwórek to już wszyscy pałają wielką chęcią gry, bo po raz pierwszy Eter występuje w roli faworyta zaszczytnej ligi E! Oby sprostał zadaniu! :)
Czajnik: Wiem już dlaczego Polonez tak się przykleił do grupy E - bo na E jest Eter ;-) Zatem zamieszamy i zmienimy nazwę na przyszły sezon na PlażA, co niezawodnie ulokuje nas w grupie A!
Piter: Oby tylko nie zadziałała litera P i nie ciągnęła nas na samo dno :D

Urzędnicy i Eksperci zdaniem Gorzkiego

Po pierwsze to Eter przemianował się na InterFoto.eu. Z wielkiej litery ;P
Dziuba i Wini zasłużyli na ochrzan za spóźnienie, przez które w pierwszym secie na rozegraniu zagrał Piter i radził sobie nieźle. Może nie zawsze, ale któż jest idealny...
Gorszego przeciwnika już w tym sezonie mieć nie będziemy... i nie wiem czy takiego widzieliśmy od czasów pamiętnego 15:6, 15:0 z jakimiś nieszczęśnikami przy Jana Pawła ;P.
Ciekawa dychotomia występuje między statystykami a filmikami - na filmikach co akcja, to podbity Rafał, a według statystyk 1/5 naszych punktów to po Rafałowych atakach....
A co do czwórek - dobrali się chłopcy-czwórkowcy na biedaków co czwórek nie znają, a jeśli znają to już im się nie chce..... i się cieszą...
Za tydzień mecz trudniejszy, ale nadal jeden z łatwiejszych w lidze. A potem.... zobaczymy.

13.05.2007

ETER - Mira-Paco

Po dość nierównej grze zrewanżowaliśmy się za ubiegłoroczne porażki i udało sie odnieść dość istotne zwycięstwo 3:1 (25:13, 19:25, 25:12, 25:16).
Wszystkim zdarzały się durne przestoje, na szczęście nasi przeciwnicy przebili nas zdecydowanie w tej dziedzinie. Świetny mecz Czajnika i Szyby, tragiczny odbiór serwowanych przez Wilqa piłek poprawna gra na boisku Winiego, Wygosa, Tomka oraz otępiałe snucie się po boisku Gorzkiego wystarczyło tym razem. I tyle pozytywów. O negatywach pisał nie będę.
Warte zauważenia jest jeszcze, iż była to premiera naszych nowych koszulek (wychodzi na to, że na razie są szczęśliwe), i że na tak dobrego sędziego jeszcze nie trafiliśmy... Tymczasem w lidze...
KS Nadstal przegrało z Absolwentami, Kropek w tie-breaku z Wkrótce, a Crown, też w tie-breaku z Drużyną Grającą Nie-Fair (tak, nie lubię ich).
Przeciwnicy na szczęście pomogli nam zatuszować naszą wpadkę i dzięki im za to. Na 2 kolejki przed końcem potrzebujemy jeszcze 4 punktów. Na razie czas się skupić na drużynie Kropek (to chyba beniaminek), a potem będziemy myśleć dalej.
A już jutro BSL w składzie trochę eksperymentalnym i jak się uda - pierwszy raz w składzie zobaczymy Dziubę i Rafała!